Śledczy postawili mu w sumie 12 zarzutów działania na szkodę kilkunastu osób. Część z nich dotyczy mienia powyżej 200 tysięcy złotych.
"Podejrzany wytwarzał wyobrażenie o swojej pozycji i znajomościach ułatwiających jego inwestycje" - mówi rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu, Łukasz Wawrzyniak.
Mężczyzna nie przyznał się do stawianych mu zarzutów. Złożył obszerne wyjaśnienia. Oświadczył, że jego zamiarem nie było nikogo oszukać. Pan stwierdził, że chodziło o pewne inwestycje, że niestety nie zostały one zrealizowane
- dodaje Łukasz Wawrzyniak.
Śledczy przesłuchiwali "fałszywego ambasadora" przez pięć godzin. Filip S. miał inwestować między innymi w cytrusy czy złoto. 36-latek pożyczył też pieniądze na rzekome leczenie ojca od szefa Unii Pracy, Waldemara Witkowskiego. Podejrzany przekonywał polityka, że miał otrzymać propozycję zostania ambasadorem w Egipcie.
W rzeczywistości nigdy nie był dyplomatą i ostatecznie mężczyzna ogłosił upadłość konsumencką. W przeszłości bez powodzenia startował w wyborach do Sejmu z list Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Był osiedlowym radnym na Piątkowie i wiceprezydentem Towarzystwa im. Hipolita Cegielskiego. Z obu funkcji zrezygnował, tłumacząc się względami osobistymi oraz niepowodzeniem interesów w Sudanie.
Prokurator zastosował wobec Filipa S. poręczenie majątkowe w wysokości 50 tysięcy złotych oraz zakaz opuszczania kraju.