"To przykład eskalowania podziałów" - stwierdził wicepremier Piotr Gliński.
Tego rodzaju infantylne i głupie wypowiedzi służą podbijaniu emocji, epitety, których się używa, typu "złodzieje" i tak dalej, służą temu, żeby ludzie siebie nienawidzili, żeby podbijać emocje i za pomocą emocji manipulować niestety społeczeństwem. Mobilizować różne grupy społeczne chociażby do zachowań wyborczych
- mówił Piotr Gliński.
Minister przyznał, że jest pesymistą, jeśli chodzi o zwalczanie podziałów w społeczeństwie. Jego zdaniem, trzeba najpierw ograniczyć
wpływy tak zwanych "zewnętrznych grup interesów". Chodzi między innymi o organizacje polityczne i agenturę zza granicy. Duże znaczenie ma też świadomość i asertywność Polaków.
Poniżej pełny zapis rozmowy:
Bartosz Garczyński: Pierwszy panel dotyczy podziału w polskim społeczeństwie, to w pewien sposób też wybrzmiało, rozmawialiście państwo o zasypywaniu podziałów, a przecież, z drugiej strony podziały to istota demokracji. Czy nie jest to naturalne?
Piotr Gliński: Oczywiście, że podziały są istotą demokracji i wolnego społeczeństwa, ale istotą demokracji są także granice podziału i pewne reguły, które doprowadzają do tego, że z tych podziałów dochodzi się do pewnych decyzji i konsensusu. Jest też zasada samoograniczania się różnych stron w wolnym i demokratycznym społeczeństwie. W Polsce niestety zostały przekroczone te granice i te podziały są tak głębokie, a jednocześnie strukturalnie istnieją mechanizmy, które je cały czas pogłębiają, albo stoją na straży tego, żeby one czasem nie zanikły, czy też, żeby nie stały się naturalnymi podziałami w demokracji i to jest bardzo smutne.
Niestety ten przykład idzie trochę z góry. Niedawno prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak powiedział w wywiadzie, że urwałby głowę ministrowi Czarnkowi, a Radosław Sikorski obrażał w mediach społecznościowych ministra Wąsika. Jak pan ocenia te zachowania?
To są przykłady właśnie nie tylko niszczenia debaty publicznej, ale właśnie eskalowania tych podziałów. Chodzi o to, żeby cały czas, przynajmniej część sceny politycznej dąży do pogłębiania podziałów, ponieważ chce wytwarzać odpowiednie emocje. Tego rodzaju infantylne i głupie wypowiedzi służą podbijaniu emocji, epitety, których się używa, typu „złodzieje” i tak dalej, służą temu, żeby ludzie siebie nienawidzili, żeby podbijać emocje i za pomocą emocji manipulować niestety społeczeństwem. Mobilizować różne grupy społeczne chociażby do zachowań wyborcze. To jest bardzo smutne, bo to często są emocje wokół zła. Jest taka szkoła w psychologii społecznej i marketingu politycznym, że zło jest dobrym paliwem do mobilizowania ludzi i integrowania wobec pewnych liderów czy partii politycznych i dzięki temu można napędzać wyborców i wygrać wybory właśnie za pomocą manipulowania złem. Takie spoty telewizyjne typu „oni pójdą na wybory” i pokazuje się krzywe, straszliwe twarze tych okropnych zwolenników drugiej partii, przeciwko której trzeba głosować. Niestety jest bardzo wielu zwolenników tego typu mechanizmów. A w Polsce to się rozlało na dzień powszedni. Na życie codzienne polityki i całe życie publiczne, nie tylko w kampaniach wyborczych, ale to jest w zasadzie coś, co funkcjonuje na co dzień, bo zakwestionowano wyniki wyborów. Demokracja faktycznie opiera się na różnicach, one muszą być w wolnym społeczeństwie i jest naturalne, ale demokracja przede wszystkim opiera się na dwóch warunkach wstępnych. Muszą być uczciwie przeprowadzone wybory i następnie musi być akceptacja wyniku tych wyborów. Jeżeli chodzi o pierwsze, to na ogół w Polsce te wybory się odbywały, chociaż były zastrzeżenia do kilku wyborów samorządowych, gdzie mapy wyborcze pokazywały dziwne zjawiska, ale myśmy to zaakceptowali właśnie w 2014 roku, dla dobra demokracji właśnie, bo drugim warunkiem funkcjonowania demokracji jest akceptacja wyników wyborów. Tymczasem wybory siedmiokrotnie wygrywane przez naszą stronę były za każdym razem kwestionowane. I to następnego dnia. Totalna opozycja na tym polega. Że się kwestionuje mandat władzy, która wygrała. Mając silne media, wiele instytucji i własność prywatną w dużej mierze pochodzącą z uwłaszczenia nomenklatury postkomunistycznej, i mając wielkie poparcie grup interesów zewnętrznych państw zachodnich, można tego rodzaju taktykę uprawiać. Tylko ona niszczy demokrację i szerzej niszczy Polskę.
Ja bym powiedział, że nawet już rodziny są podzielone, a przy stole wigilijnym często dochodzi do mocnych kłótni. To jak temu zaradzić? Co zrobić, żeby spór był konstruktywny, a nie wyniszczający dla państwa?
To jest bardzo trudne. Ja jestem niestety pesymistą. Trzeba z jednej strony zneutralizować wpływ grup zewnętrznych, bo w Polsce zbyt wielką rolę odgrywają jawne lub ukryte grupy interesów zewnętrznych, łącznie z agenturą postsowiecką i agenturą innych silnych podmiotów międzynarodowych, tą bezpośrednią i pośrednią. Całe grupy pożytecznych idiotów, które występują zupełnie otwarcie przeciwko polskiej racji stanu, są przez kogoś inspirowane, nawet kiedy mamy u granic wojnę, te grupy są cały czas czynne i opozycja podbija bębenek nienawiści. Pierwsza sprawa to zneutralizowanie grup zewnętrznych. To nie jest łatwe, ale trzeba o tym mówić. Druga sprawa, to jest potwornie trudna rzecz, w związku z tym, że całe narzędzie działania opozycji ogniskuje się wokół czegoś innego, im chodzi o podbijanie emocji, im chodzi o nienawiść w Polsce, a nam by chodziło o to, żeby debata w Polsce była racjonalna i była debatą programową. Weryfikujmy uczestników życia społecznego poprzez programy, które oni proponują. My się pytamy pana Tuska od ponad roku od jego powrotu do Polski – gdzie jest jego program? Nie ma tego programu. Cały czas są epitety i wymysły. Ostatnio się grabiami uderzył, bo wymyślił, że my mamy coś wspólnego z Putinem, jakieś głupstwa, a później okazało się na podstawie zeznań człowieka, którego wiarygodność jest przedziwna, a wczoraj słyszałem wyraźnie, że to jest kluczowy świadek. Ludzie, którzy całe życie spędzili na walce z komunizmem, zawsze ostrzegali przed Rosją i imperializmem rosyjskim, są oskarżani absurdalnie. Nie mam pojęcia dlaczego on to wymyślił.
Dla bieżącej walki politycznej.
Właśnie tak. Żeby zamieszać, żeby było więcej nienawiści, więcej absurdalnych cech. To się kojarzy, bo niedawno zmarł Jerzy Urban, który wprowadził tak zwany „panświnizm”, czyli zrównanie wszystkich wartości, nie ma żadnych autorytetów, nie ma żadnych wartości, każdy jest uwikłany, tak samo zły i o to im chodzi. Na tej glebie, jak już wszystko zaorają i zrównają, będą mogli z łatwością manipulować ludźmi, bo ludzie będą tak zmęczeni tym wszystkim, że dla nich to będzie już wszystko jedno. I tutaj dochodzę do ostatniego remedium, takiego podstawowego, czyli świadomy i wyedukowany obywatel. Jesteśmy wszyscy odpowiedzialni za to, żebyśmy starali się mądrze rozumieć życie publiczne, żebyśmy rozumieli te mechanizmy manipulacji, żebyśmy się nie dawali manipulować. Żebyśmy byli wewnątrz, a nie zewnątrz sterowni. To jest jedyna szansa dla społeczeństwa, żeby Polacy stawali się coraz bardziej świadomymi obywatelami. Wtedy będą racjonalnie wybierać.