NA ANTENIE: Country
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Poznań wprowadza opłaty za parkowanie, bo mieszkańcy mają zbyt dużo aut?

Publikacja: 08.06.2022 g.20:12  Aktualizacja: 08.06.2022 g.21:01
Poznań
Tak twierdzi ekspert do spraw transportu Klubu Jagiellońskiego. Doktor Michał Bejm komentował na antenie Radia Poznań poszerzenie Strefy Płatnego Parkowania w stolicy Wielkopolski.
strefa parkowania parkometr  - Leon Bielewicz
Fot. Leon Bielewicz

Miejscy radni przegłosowali wczoraj wprowadzenie opłat między innymi na Piotrowie i Berdychowie.

"Znacznie ma popyt na miejsca parkingowe w Poznaniu" – tłumaczy doktor Michał Bejm.

Bardzo wysoki współczynnik motoryzacji powoduje, że jest więcej ulic. Są miasta, wiadomo, że to inna skala, jak Berlin, gdzie strefa płatnego postoju obejmuje naprawdę niewielki fragment, ale poziom motoryzacji jest o połowę niższy niż w Poznaniu. Zawsze jest balansowanie między pojemnością, a ilością samochodów

- wyjaśnia dr Bejm. 

Przed pandemią na tysiąc mieszkańców Poznania przypadało blisko 700 samochodów. Doktor Bejm podziela też argumentację urzędników miejskich, którzy twierdzą, że z parkingów poza strefą opłat, korzystało dużo osób pracujących w centrum. Właściciele zostawiali swoje auta na bezpłatnych miejscach i podjeżdżali tramwajem lub szli pieszo do miejsca pracy.

Nowa obszary będą przyłączane do strefy płatnego parkowania na jesień.

Poniżej cała rozmowa w Wielkopolskim Popołudniu:

Roman Wawrzyniak: Radni zdecydowali o kolejnym poszerzeniu Strefy Płatnego Parkowania między innymi o ulice wokół Politechniki Poznańskiej, a także ulice Armii Poznań czy Pułaskiego. Kiedyś pojawił się taki pomysł, bodajże prezydenta Poznania Jacka Jaśkowiaka, żeby zamknąć miasto na rogatkach i tam pobierać opłaty, zwłaszcza od samochodów z innymi niż poznańskie rejestracje. Czy miasto za chwilę nie będzie jedną dużą strefą płatnego parkowania?

Michał Bejm: Sytuacja jest taka, że tamten obszar wokół Politechniki Poznańskiej, czy też na południe, w stronę siedziby TVP, był takim de facto parkingiem buforowym, na który bardzo mocno skarżyli się mieszkańcy tych ulic, na których przyjeżdżający spoza Poznania pozostawiali auta i udawali się do centrum w dalszą podróż pieszo czy tramwajem. Warta stanowiła taką granicę, gdzie było parkowanie albo darmowe, albo w Śródmiejskiej Strefie Płatnego Parkowania, co zachęcało do tworzenia z tych przyległych ulic takiego parkingu buforowego. Wprowadzanie tych opłat na obszarze trochę szerszym, może się przyczynić do bardziej rozsądnej polityki, jeśli chodzi o zachowanie transportowe kierowców. Od strony wschodniej zostały oddane dosyć duże parkingi typu Park&Ride, gdzie w dość niskiej cenie parkowania jest uwzględniony koszt używania transportu publicznego.

Doskonale wszyscy wiemy, że zazwyczaj bywało tak, i teraz mamy dosłownie taką samą sytuację, że strefa była wprowadzana w danej dzielnicy i wtedy powstawały w innym miejscu parkingi buforowe dla centrum. Po czym dochodziliśmy do wniosku, że należałoby te parkingi spieniężyć, więc wprowadzaliśmy także tam strefę płatnego parkowania. Po czym samochody się przesuwały i kierowcy parkowali na obrzeżach tych stref. Czyli de facto nie rozwiązujemy problemu, tylko poszerzamy strefę parkowania. I stąd moje pytanie, czy miasto za chwilę nie będzie jedną dużą strefą płatnego parkowania. Wiąże się z tym też inne pytanie – czy wiadomo panu, aby Poznań postawił w dzielnicach przy centrum miasta parkingi, z których mogliby korzystać mieszkańcy za mniejsze pieniądze niż w strefie?

Powstały cztery parkingi typu „parkuj i jedź”, gdzie można zostawić auto i w ramach opłaty niezbyt wysokiej można się przesiąść. Pomijając jeden parking, który nie ma zbyt szczęśliwej lokalizacji, czyli ten przy ulicy Biskupińskiej, gdzie atrakcyjną linią do centrum jest kolej, która jeździ krótko, ale niestety rzadko, to pozostałe trzy przy ulicy Świętego Michała, tuż przy obszarze, o którym mówimy, jest nowy, nie w pełni wykorzystany, czy też drugi przy okolicach ronda Starołęka i to są jakby parkingi, które niezbyt cieszą się dużą popularnością, bo kierowcy mają na całym świecie taką psychologię, żeby podjechać najbliżej jak się da. I to jest oczywiście pewne rozwiązanie, które ma zachęcać kierowców, natomiast w miastach takich jak Poznań, gdzie jest ogromny przerost popytu, gdy nie ma opłaty ulicznej, to nie ma zachęty dla prywatnych inwestorów, by tworzyć miejsca na przykład w parkingach podziemnych czy innych kubaturowych.

Czy to nie jest taki kierunek inwestycyjny – zamiast wydawać na jakieś projekty mniej niezbędne, potraktować to jako inwestycje miasta i zrobić dostępne dla wszystkich ceny. Pobudować duże parkingi, mamy chociażby miejsce przy Bema…

Tam jest akurat parking buforowy starego typu.

Ale chodzi mi o nowoczesne parkingi blisko węzłów komunikacyjnych. To co pan mówi, to się wszystko pięknie zgadza, ale to jest teoria, a praktyka pokazuje, że ona się nie sprawdza i ludzie nie korzystają z parkingów buforowych.

Rzeczywiście jest praktyka, że każdy, jeśli używa samochodu lub roweru, chce podjechać jak najbliżej danego celu. Prawda jest taka, że parking w strefie płatnego postoju zachęca do wjazdów krótkich, typu muszę coś podwieźć, chce mieć pewność i wysiadam. I taki jest też zamysł ustawodawców, zwłaszcza, że ostatnio przepisy zostały uelastycznione i pozwoliły na większą swobodę kreowania stref samorządom. Natomiast osoba, która przyjeżdża na przykład na kilka godzin, to dla niej jakakolwiek forma odpłatności za parkowanie będzie ciążyć na budżecie, taka osoba będzie się sprzeciwiała. I dotychczas te bezpłatne ulice wokół strefy były przede wszystkim wykorzystywane przez osoby, które przyjeżdżają na przysłowiowe 8 godzin do pracy i zostawiają auto za darmo. Natomiast rola parkingów, zarówno tych, które są parkingami buforowymi wokół centrum, czy też parkingów Park & Ride, to jest zachęta dla osób, które chcą się przesiąść na transport publiczny, jednakże nie korzystają codziennie po 8 godzin, ale na 4 czy 5 godzin. Na wizytę do lekarza, przejść się po sklepach i tak dalej. Do każdego rodzaju parkowania jest klient innego typu. Te podwyżki były bardzo długo, bo długo obowiązywała populistyczna idea ówczesnego premiera Tuska, który twierdził, że samo pobieranie opłat od kierowców jest pewnego rodzaju ich nękaniem. Samorządy postulowały dużo wcześniej uelastycznienie i pewną swobodę kształtowania obszarów droższych, jak śródmieście, czy obszarów tańszych i dużo tańszych. Takie stopniowanie stanowiące zachętę do parkowania jak najdalej od centrum. Premier Tusk bardzo mocno się upierał, że to jest krzywdzenie kierowców, taką populistyczną politykę robił, i dopiero teraz premier Morawiecki stwierdził, że to uzależnia od wysokości pensji, czyli nie będzie uchwalać nowych ustaw, żeby mogły być podwyżki, żeby nadążyć za inflacją lub innymi kosztami i to zostało uelastycznione. Stąd ten szok u kierowców, którzy byli przyzwyczajeni, że ceny za komunikację miejską rosną regularnie, a parkowanie sztywno za 3 złote. Kierowcy byli zdziwieni, że podwyżki nagle nadrobiły to, co było w poprzednich latach. Ja uważam, że sytuacja, jeśli chodzi o popyt na miejsca parkingowy w Poznaniu, gdzie jest bardzo wysoki współczynnik motoryzacji powoduje, że jest więcej ulic. Są miasta, wiadomo, że to inna skala, jak Berlin, gdzie strefa płatnego postoju obejmuje naprawdę niewielki fragment, ale poziom motoryzacji jest o połowę niższy niż w Poznaniu. Zawsze jest balansowanie między pojemnością, a ilością samochodów.

Jeśli dane mówią o tym, że miasto się wyludnia, ludzie zamieszkują poza miastem, to dokąd doprowadzi taka polityka poszerzania strefy i pobierania opłat, które są jedne z najwyższych w kraju? Czy nie stać nas na budowanie parkingów?

Gdyby rzeczywiście był to biznes, to inwestorzy prywatni wchodziliby w parkingi. Natomiast to nie jest biznes, tylko raczej coś bardzo kosztowne. W przypadku parkingów Park&Ride, gdzie kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt tysięcy złotych kosztuje stworzenie jednego miejsca, to widzimy, że jest to kosztowny sposób zachęcania do przyjazdu do centrum. Dużo bardziej efektywnym, jeśli chodzi o przeliczenie na pasażera, byłoby dopłacanie do pociągów Poznańskiej Kolei Metropolitalnej. To dobry kierunek. Drugi to stworzenie parkingów na obszarach pozamiejskich, tuż przy stacji kolejowej, gdzie te miejsca postojowe dużo łatwiej i taniej zrobić. I zachęcanie mieszkańców, żeby zostawili przy przystanku kolei i dojechali do centrum miasta, jest dużo bardziej efektywne.

To widać na podmiejskich stacjach kolejowych, jak choćby w Palędziu. Tam te parkingi są wypełnione po brzegi w godzinach pracy.

To jest też trochę taki wynik zaprzeszłego myślenia, obecnie rząd rozważa pewne zmiany, ale to jest takiego myślenia z dawnych lat, że gminy nie mogą inwestować poza swoim obszarem. W wielu krajach na świecie duże miasta, jeżeli chcą zorganizować parkingi buforowe, to dużo mniej płacą w takich miejscach jak Palędzie, Dopiewo, utrzymują parking za jedną trzecią ceny, niż budują na swoim obszarze, bo teren miejski jest dużo droższy i to jest problem. Natomiast problem suburbanizacji, który pan słusznie zauważył, nie wynika w naszych polskich realiach z tego, czy kierowca może zostawić auto, ale z ceny mieszkań. Cena metra kwadratowego doprowadziła do tego, że nawet jakby chcieli zostać w Poznaniu, to powiem uczciwie...

Ale z drugiej strony, ci, którzy przyjadą, to jednak zostawiają tutaj jakieś pieniądze, więc pytanie na ile to potraktować jako inwestycję.

Dlatego uważam, że dobrym kierunkiem jest to, co dziś popełniono, czyli rozwój przede wszystkim kolei aglomeracyjnej i wokół niej, w tamtych miejscowościach rozpoczynających podróż, rozwój systemu parkingowego.

https://radiopoznan.fm/n/Jmpj0X
KOMENTARZE 0