Jak mówi jeden z organizatorów Bartosz Perzyński, do Piły zjechali się ludzie z całego kraju, a pandemia nie wpłynęła na frekwencję.
Mamy prelekcję, wioskę rycerską, a także wioskę post-apokaliptyczną. Mamy również pokoje z grami, w których można uczestniczyć. Podsumowując, około 700 osób pojawiło się tutaj w dwa dni, właściwie jest cały makroregion. Są tutaj ludzie z Gdańska, Koszalina, Szczecina, Poznania czy Torunia. Oczywiście najwięcej uczestników jest z Piły i okolic. Nikt na szczęście się nie przestraszył pandemii, a my bardzo baliśmy się, że to nie wyjdzie. Ale jednak wszystko się udało. Część osób grała do nocy, a potem spała w specjalnej strefie konwentu
- mówi Bartosz Perzyński.
Wybór gier i atrakcji był ogromny.
- Ja gram na flipperze, trochę oldschool, dawno się na takim nie bawiłem, ale jest super. Zresztą jak będę miał kiedyś duży dom, to sobie takiego kupię.
- A nie baliście się przyjść na konwent, bo jednak koronawirus ciągle jest groźny, a tutaj jest mnóstwo osób.
- W ogóle się na baliśmy. Dajmy już spokój.
- Pewnie brakuje takich spotkań?
- Dokładnie. Powinno być ich więcej
- mówił naszemu reporterowi uczestnik.
Konwent odbył się na terenie Nadnoteckiego Instytutu UAM w Pile. Była to już piąta, jubileuszowa edycja festiwalu.