NA ANTENIE: Ginący świat
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Z. Dolata: w większości przypadków rodzice i uczniowie mogą do tego spokojnie podchodzić

Publikacja: 23.05.2023 g.18:12  Aktualizacja: 23.05.2023 g.18:47
Wielkopolska
Ósmoklasiści rozpoczęli batalię o miejsce w szkołach średnich. Czy dla wszystkich starczy miejsc w wymarzonych szkołach?
zbigniew dolata - Leon Bielewicz - Radio Poznań
Fot. Leon Bielewicz (Radio Poznań)

Zastępca przewodniczącego sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, poseł PiS z Gniezna, Zbigniew Dolata przewiduje, że największe zainteresowanie będzie jak zawsze szkołami najlepszymi. 

Jeśli chodzi o powiat gnieźnieński szkoły ponadpodstawowe - miejsc jest dużo. Nie wszyscy pewnie trafią do wymarzonych liceów. O najbardziej wymarzone miejsca będzie pewnie duża konkurencja. Nie przewiduję, żeby były problemy, żeby absolwent nie znalazł miejsca w liceum, technikum, czy szkole branżowej

- mówi Zbigniew Dolata.

"W przypadku Gniezna, poza szkołami w mieście, mamy Trzemeszno, gdzie organem prowadzącym jest gmina. To dość wyjątkowe. Również Witkowo. Nie sądzę, żeby były problemy" - mówi poseł Dolata. 

Cała rozmowa poniżej:

Roman Wawrzyniak: Poznań w ubiegłym roku można powiedzieć, że położył rekrutację do szkół średnich, w tym roku, dzięki pomocy starostwa poznańskiego ponoć ma być lepiej. Czy ma pan sygnały z Gniezna, czy ten problem został rozwiązany?

Zbigniew Dolata: Jeśli chodzi o powiat gnieźnieński szkoły ponadpodstawowe - miejsc jest dużo. Nie wszyscy pewnie trafią do wymarzonych liceów. O najbardziej wymarzone miejsca będzie pewnie duża konkurencja. Nie przewiduję, żeby były problemy, żeby absolwent nie znalazł miejsca w liceum, technikum, czy szkole branżowej.

Czy władze takich miast jak Poznań czy Gniezno mają prawo faworyzować uczniów ze swoich miast, kosztem tych choćby z powiatu? Jak to regulują przepisy?

Nie wiem, jak faworyzowanie miałoby wyglądać.

Więcej punktów albo w pierwszej kolejności przyjmowani.

Nie ma rejonizacji, jeśli chodzi o szkoły ponadpodstawowe, każdy uczeń wybiera szkołę zgodnie z zainteresowaniami. Nie wyobrażam sobie możliwości tworzenia preferencji ze względu na miejsce zamieszkania. W przypadku Gniezna, poza szkołami w mieście, mamy Trzemeszno, gdzie organem prowadzącym jest gmina. To dość wyjątkowe. Również Witkowo. Nie sądzę, żeby były problemy.

Gdyby rodzice zwłaszcza z tych ościennych miast natrafili na tego typu przypadki faworyzowania dzieci, to rozumiem, że mogą problem zgłaszać?

Teoretycznie tak, ale generalnie dyrektorzy szkół są bardzo zainteresowani, żeby mieć jak najlepszych uczniów szkół podstawowych, to też jest konkurencja o ucznia. To wpływa na wyniki egzaminów maturalnych, więc to akurat nam nie grozi, żeby były tego typu działania.

Nawiązując do kłopotów ubiegłorocznych w Poznaniu, pytanie, czy w tym roku wszystko będzie przebiegać sprawnie? Dlaczego nie udało się przewidzieć, że ten wyż demograficzny do szkół dopłynie? Czy pan rozumie, dlaczego samorządy nie przyłożyły się do tego?

Te, które nie były w stanie tego zdiagnozować, nie wykazały się jakimś specjalnym profesjonalizmem. Jak pan redaktor użył określenia - wyż demograficzny, to uśmiechnąłem się, bo w czasach, kiedy byłem nauczycielem, mieliśmy roczniki naprawdę wyżowe, gdzie w latach 1980-1983 było ponad 700 tys. dzieci, teraz to jest zdecydowanie mniej. Tych miejsc powinno być wystarczająco dużo. W większości przypadków rodzice i uczniowie mogą do tego spokojnie podchodzić.

Miejmy nadzieję, że władze samorządu również gminnego wyciągnęły wnioski z ubiegłych lat i jednak w tym roku problemów, jak przed rokiem, nie będzie. Zmieniając temat, chciałem poprosić o komentarz - co robili wysłannicy, koledzy z frakcji Donalda Tuska, w naszym polskim ministerstwie edukacji i nauki oraz w Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji oraz u wiceministra kultury Jarosława Sellina? Czy panu coś wiadomo na ten temat?

Dobre pytanie, co robili. Szukali argumentów do tego, żeby podejmować kolejne działania przeciwko Polsce. Sama wizyta była z góry przygotowana pod tym kątem, żeby można powiedzieć, że w Polsce nie ma demokracji, że jest zagrożona wolność słowa, mediów, artystyczna. Nie chodziło o wysłuchanie przedstawicieli polskiego rządu, tylko, żeby zaraz po wizycie ogłosić, że prawdziwe jest to wszystko, co było w unijnych rezolucjach. Chodziło o uderzenie w ministra Czarnka. Podejrzewam, że dużą rolę mogli odgrywać polscy politycy opozycji totalnej, którzy potrzebują głosu z Brukseli, żeby potem na ten głos się powoływać.

Być może nieprzypadkowe jest to, że przybyli tylko politycy lewicowo-liberalnych frakcji, ale warto przypomnieć to, co przypomniał sam prof. Czarnek, że siedziba jego ministerstwa znajduje się pod tym samym adresem, pod którym przodkowie wizytujących polityków choćby z Niemiec dokonywali masakry na Polakach.

Nie, panie redaktorze, to muszę skorygować - to naziści.

To pan się wpisuje w retorykę niemiecką, tak? Jacyś naziści.

Naziści, bezpaństwowcy, natomiast wszelkie zbrodnie to Polacy. To, co powiedział Olaf Scholz 8 maja, że Niemcy zostały wyzwolone tego dnia. Ten kontekst powinniśmy widzieć przy okazji tego krzyku, który rozlega się po wizycie tej delegacji i po wizycie ministra Czarnka, który przypomniał elementarne fakty, które nie podlegają dyskusji dla owładniętych wzmożeniem lewicowym i chcących pokazać, że w Polsce coś złego się dzieje.

Po tym wszystkim te panie, które wizytowały pana ministra i odbyły z nim rozmowę pobiegły do TVN czy TOK FM i mówiły, o czym piszą lewicowe media, że pan minister był brutalny i agresywny, mówiąc prawdę historyczną, zapowiedziały też podjęcie działań na płaszczyźnie europejskiej.  O czym to świadczy?

To było działanie na zamówienie, ale nie udało im się przeprowadzić tej operacji w taki sposób, żeby ministra Czarnka przygwoździć, bo się okazało, że ta rozmowa była nagrywana i mogliśmy usłyszeć, że minister spokojnie i kulturalnie mówił, jak wyglądała historia, minister pokazując to nagranie dał mata tym politykom PE, którzy takiej roli się podjęli.

https://radiopoznan.fm/n/jd4Mp6
KOMENTARZE 0