Amerykański prezydent ma wywierać presję na europejskich przywódców w sprawie kolejnych sankcji wobec Rosji. Unia nałożyła cztery pakiety sankcyjne i choć prace nad piątym pakietem ruszyły, to w niektórych stolicach słychać głosy, by na razie się zatrzymać i zobaczyć jak działają te już nałożone.
Polska z krajami bałtyckimi przy wsparciu państw skandynawskich niezmiennie zabiega o to, by sankcje były jak najbardziej surowe. Chodzi o wstrzymanie importu ropy, gazu i węgla, odłączenie wszystkich rosyjskich banków od globalnego systemu rozliczeń finansowych SWIFT, a także o restrykcje w sektorze morskim i drogowym.
"Te sankcje pozwolą ograniczyć zdolność kontynuowania agresji przez Rosję" - powiedział jeden z polskich dyplomatów. Na to jednak do tej pory nie było jednomyślnej zgody. Na szczycie żadne decyzje nie zapadną, ale dyskusja ma pokazać jak daleko państwa członkowskie są gotowe pójść, a szczegóły będą już dopracowywać pod koniec tygodnia ambasadorowie krajów członkowskich.
Będzie zapewne zgoda na zamrożenie majątków kolejnych rosyjskich oligarchów i firm. Otwarte pozostaje pytanie, czy możliwe jest stopniowe wstrzymywanie zakupu ropy z Rosji, na zasadzie limitów importowych, czy ceł. Pierwszego dnia przywódcy mają również rozmawiać o funduszu odbudowy dla Ukrainy. Polska proponuje, by zasiliły go pieniądze ze skonfiskowanych majątków rosyjskich oligarchów.
Premier Mateusz Morawiecki ma podczas tego szczytu przedstawić także postulat dotyczący wyłączenia z reguł budżetowych wydatków na obronę i pomoc dla uchodźców uciekających przed wojną z Ukrainy. Warszawa tłumaczy, że chodzi o większą elastyczność, by ogromne wydatki nie doprowadziły do procedury przeciwko Polsce dotyczącej nadmiernego deficytu, która uruchamiana jest po przekroczeniu 3 procent PKB.
Jutro głównym tematem będą kwestie rosnących cen energii. Wielu dyplomatów spodziewa się trudnej dyskusji, bo kraje członkowskie mają różne uwarunkowania i różny tak zwany miks energetyczny. Ponadto drugiego dnia przywódcy mają zatwierdzić uzgodniony już przez ministrów dokument określający zagrożenia i wyzwania dla Unii w najbliższej dekadzie w dziedzinie bezpieczeństwa i obrony o nazwie kompas strategiczny. Jednym z jego elementów jest utworzenie sił szybkiego reagowania, które mają liczyć 5 tysięcy żołnierzy. Będą one się składać z sił lądowych, powietrznych i morskich i być zdolne do szybkiego przemieszczania się.