Świętowanie Wielkanocy wydaje się stosunkowo rzadko portretowanie w literaturze, a na pewno okoliczności te nie poruszają wyobraźni twórców tak często, jak choćby obchody Bożego Narodzenia. Jeśli jednak przewertowalibyśmy kilka klasyków polskiej powieści, to na ten motyw trafimy na przykład u Prusa czy Reymonta. „Chłopi” to zresztą trop pewnie dość oczywisty i bez zaskoczeń, obyczajowość wielkanocna również znalazła swoje miejsce w powieściowym kalendarzu. Tak opisał Reymont poranek w drugi dzień świąteczny:
Zaś nazajutrz, w świąteczny poniedziałek, dzień się podnosił jeszcze jaśniejszy, barzej jeno skąpany w rosach i modrawych omgleniach, ale i barzej rozsłoneczniony i jakiś zgoła weselszy. Ptaki śpiewały rozgłośniej, a ciepły wiater przeganiał po drzewinach, że szemrały jakby pacierzem cichuśkim; ludzie zrywali się raźniej wywierając drzwi a okna, na świat Boży lecieli spojrzeć.
Za to w „Lalce” jest scena, kiedy to Wokulski spotyka Izabelę i hrabinę Karolową w kościele, gdzie te zbierają datki w ramach wielkotygodniowej kwesty. Jak czytamy:
Wokulski poszedł ku nim, potrącając klęczących i omijając inne stoły, przy których pukano na niego zawzięcie. Zbliżył się do tacy i, ukłoniwszy się hrabinie, położył swój rulon imperyałów.
Motyw Wielkiej Nocy oczywiście pojawia się też w poezji, choć to materiał na rozprawę osobną. Zdecydowanie częściej jednak w literaturze pięknej znajdziemy nawiązania nie do świętowania Wielkiej Nocy i związanej z tym obyczajowości, a do samego Zmartwychwstania, w jego znaczeniu duchowym, religijnym. To pewnie temat na wielogodzinną rozprawę, wskażmy tu jednak choćby kilka ciekawych tropów. Jednym z tych może mniej oczywistych są „Opowieści z Narnii”, które wielu czyta jako religijną alegorię. Scena śmierci i powstania z martwych Aslana jest chyba jednym z najwymowniejszych i najbardziej poruszających fragmentów pierwszej części serii, poprzedzona najpierw chwilami oczekiwania na mającą nadejść mękę, później obrazami doznawanych przez Aslana szykan i tortur ze strony zgromadzonego tłumu. Prowadzą one w końcu do poświęcenia własnego życia przez Aslana za życie zbłąkanego człowieka, czy może grzesznika. To pomysł interpretacyjny o tyle uzasadniony, że C.S. Lewis był osobą wierzącą, który mimo momentu w życiu, kiedy odsunął się od wiary, powrócił do niej i jest pewnie jednym z najlepiej rozpoznawalnych apologetów żyjących w wieku XX.
Innym twórcą, którego wiara otwiera nowe pola interpretacyjne w jego dziełach jest sam Szekspir. Analiza jego dzieł oraz niektóre znane fakty z jego życia jednoznacznie wskazują bowiem, że był on katolikiem. W szesnastowiecznej Anglii wiązało się to z aktami niemałej odwagi i oznaczało właściwie sprzeciwianie się koronie. Świadomość tego faktu z życia Szekspira rzuca na jego utwory niezwykle ciekawe światło, zwracając szczególną uwagę na ujętą w nich symbolikę religijną, czy to związaną ze Zmartwychwstaniem, czy szerzej z motywem eucharystycznej ofiary.
Do symboliki Zmartwychwstania odwoływali się też oczywiście inni najważniejsi dla naszej kultury twórcy, od Goethego i Schillera po Mickiewicza i Słowackiego. Nie sposób nie wspomnieć tu też choćby o samym Dostojewskim. Ale zakończmy może słowem od Sienkiewicza. W Qvo Vadis ustami Piotra mówi tak:
…I widziałem, jak mu otworzyli bok i jak umarł. A wówczas, wracając od krzyża, wołałem w boleści, jako wy wołacie: „Biada! Biada! Panie! Tyś Bóg! Czemużeś na to pozwolił, czemuś umarł i czemuś utrapił nam serca, którzyśmy wierzyli, że przyjdzie królestwo Twoje?…”
…A on, Pan nasz i Bóg nasz, trzeciego dnia zmartwychwstał i był między nami, póki w wielkiej światłości nie wstąpił do królestwa swego…
A my, poznawszy małą wiarę naszą, umocniliśmy się w sercach i odtąd siejemy ziarno Jego…