NA ANTENIE: MIODOWA (2024)/ROBERT CICHY, BARANOVSKI
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Czy grożą nam rekordowe upały?

Publikacja: 21.06.2019 g.10:22  Aktualizacja: 21.06.2019 g.10:32
Poznań
Pierwszego dnia lata meteorologiczne i klimatyczne zagadki rozwiązywał prof. Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu dr hab. Bogdan Chojnicki.
upały  - Wojtek Wardejn
/ Fot. Wojtek Wardejn

P.T. Dzień dobry Państwu, Piotr Tomczyk. Dziś pierwszy dzień lata i właśnie porozmawiamy na temat lata w dzisiejszym programie. Gościem naszej audycji jest profesor Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu z katedry meteorologii - dr habilitowany Bogan Chojnicki.

B.Ch. Dzień dobry Panu, dzień dobry Państwu.

Panie profesorze, jakie będzie to lato?

Jakie będzie to lato, to w dużej mierze zależy od nas. Jeżeli nastawimy się do niego pozytywnie to będzie fantastyczne, a jeżeli codziennie rano będziemy budzić się w złym humorze, to rzeczywiście to lato będzie takie nie za bardzo...

A meteorologicznie?

Szczerze mówiąc trudno przewidywać pogodę. Gdy o niej mówimy, to trudno przewidywać na dystans dłuższy niż 5 dni. Troszkę jest tak, że fizyka atmosfery nie tyle jest może zawiła, co ma pewne swoje cechy - błędy rzeczywistości oceny po prostu się dodają. Na odległość dłużej niż pięciu dni naprawdę trudno jest cokolwiek powiedzieć, natomiast widać tendencje, które się zarysowały przez ostatnie parenaście lat. Wskazują one znacznie, że robi się coraz cieplej. Czerwiec znowu mamy pod znakiem upałów, chciałoby się powiedzieć, że rzecz przypadkowa, ale ostatnie lata to ciągłe rekordy i pewnie jeszcze o tym porozmawiamy.

Z tego co Pan mówi wynika, że te prognozy długoterminowe zasadniczo nie mają sensu i są obarczone zbyt dużym ryzykiem błędu?

Nie wiem czy Pan zwrócił uwagę jak te prognozy długoterminowe wyglądają. Jeżeli mówimy o prognozach na 14 dni - to nie chciałbym tutaj nikogo dyskredytować, ale to raczej takie wróżenie z fusów. Jeżeli np. założymy, że 14 lipca będzie padać, to możemy się pomylić o 50 procent: albo będzie padać, albo nie będzie padać. Jeżeli ta prognoza b ędzie miała wartość 51 procent, czyli będziemy mieli większe szanse opadów, to trafimy i to jest tyle. Gdy natomiast mówimy o długoterminowych prognozachklimatycznych to one są bardziej sensowne, ponieważ tu bada się procesy z perspektywy klimatu i rzeczywiście jest, że dla naszego regionu zapowiadają się wysokie temperatury i pogoda, która kojarzy się z latem.

Jasna sprawa, ale czy w takim razie możemy z takim dużym prawdopodobieństwem powiedzieć, że w tym roku lato będzie cieplejsze niż w ubiegłym roku, czy to byłoby zbt ryzykowne?

To będzie zbyt ryzykowne, nie chciałbym czegoś takiego mówić i wprowadzać widzów w błąd. Obserwujemy wyraźny trend wzrostu temperatury, mieliśmy dość chłodny maj - część maja była naprawdę chłodna i wydawało się, że sytuacja się zatrzymała. Proszę bardzo, mamy czerwiec i w zasadzie nocą otwieramy okna, bo wtedy można przewietrzyć dom.

I to jest bardzo ciekawy wątek, patrząc na te temperatury chciałem zapytać, czy ktoś nam ukradł wiosnę? Mieliśmy śnieg w kwietniu, sporadyczne opady w maju i nagle uderzenie gorąca w czerwcu.

Sytuacja w ogóle robi się bardzo ciekawa, bo od pewnego momentu obserwujemy, że w Polsce coraz częściej gości powietrze z Afryki, ono oczywiście zawsze - że tak powiem - "nawiedzało" Polskę, tylko robiło to bardzo rzadko. Nie chciałbym powiedzieć, że staje się to regułą, bo to byłoby nadużycie, ale ostatnio bardzo często widzimy powiew znad Afryki. Oczywiście on nam się wiąże z wysokimi temperaturami, ale warto pamiętać o tym, że takie ciepłe, gorące powietrze zawsze zawiera w sobie dużo pary wodnej i stąd właśnie opady, często bardzo mocne - kolejny dzień z burzami, nie tylko w Polsce, ale także np. w Niemczech czy we Francji.

A jak na tle całego kraju wygląda Poznań i Wielkopolska?

Sytuacja w Poznaniu, a szczególnie w Wielkopolsce jest troszkę skomplikowana, bo my absolutnie doświadczamy ocieplenia - przykładem są zimy - nie wiem czy Pan jeździ na nartach biegowych, ale ja swego czasu miałem taki plan na początku lat dwutysięcznych, bo jestem - że tak powiem - legią cudzoziemską, nie pochodzę z Poznania, przyjechałem w latach 90. i widziałem jak ludzie jeżdżą na nartach biegowych, kupiłem sobie narty i założyłem tylko raz. Okazuje się, że śniegu w Poznaniu jest zdecydowanie bardzo mało. Zimą deszcz zastąpił śnieg, ale dlaczego o tym mówię? Bilans wodny Wielkopolski jest dość naprężony, my mamy poważny problem z ilością wody w krajobrazie. Tego na co dzień nie widać, ale statystycznie rzecz ujmując, jeżeli pojawi się jakiś niedobór wody, to Wielkopolska naprawdę jest w czołówce regionów, którym ten niedobór dopiecze.

Czyli w Wielkopolsce jest sucho.

Wielkopolska jest w takim bardzo specyficznym miejscu, bo daleko do morza i daleko do gór, krótko mówiąc: te deszcze niekoniecznie są duże, w zasadzie po Kujawach jesteśmy drugim regionem, w którym pada najmniej. Temperatury co prawda nie są najwyższe, bo takie notujemy na Dolnym Śląsku, ale są wystarczająco wysokie, aby ta kombinacja niskich opadów i stosunkowo wysokich temperatur dała nam taką sytuację, że musimy martwić się o wodę.

Patrząc na te wyniki w tabeli najwyższych temperatur - chodzi o rekordy dzienne, zauważamy ciekawą rzecz: najwyższe notowanie mieliśmy w roku 1921, dokładnie 29 lipca w Pruszkowie, w województwie opolskim - temperatura 40,2 stopnia. Później te dane się nie powtórzyły, w pierwszej dziesiątce najwyższych notowań jest tylko jeden pomiar z XXI wieku, a są za to dwa pomiary z XIX wieku. Czy nie stoi to w sprzeczności z informacjami, którymi jesteśmy bombardowani?

Właśnie, dochodzimy do ciekawego momentu, bo gdy zaczniemy mówić o dniu pojedynczym to jest to klasyczna meteorologia, natomiast gdy mówimy o długich okresach czasu, to w zasadzie jest to klimatologia. To porównuje dwa stany: gdy pewnego dnia budzimy się rano i czujemy się tak lub inaczej z drugim stanem - naszym charakterem. Jeżeli meteorologia jest stanem o poranku np. 21 czerwca 2019 roku to klimatologia jest tym charakterem. Jeżeli ktoś nas zna np. przez 30 lat to może powiedzieć, że np. zły nastrój o poranku jest tylko pewnym wyjątkiem od reguły. Wracając do naszych obserwacji, rzeczywiście tak jest, że rekordy notowaliśmy w latach 20. i wydawałoby się, że to o czym dzisiaj mówi klimatolog; że robi się coraz cieplej jest w zasadzie błędem. Wydaje nam się, że jeśli nie ma rekordów, to znaczy, że nie ma zmian. Właśnie są zmiany. Te ostatnie lata dokładnie pokazują, że nie chodzi o chwilowe wartości - nawet powiem więcej - one są w pewnym sensie pomijane, bo można powiedzieć, że jest to wyjątek od reguły, natomiast wydłużają nam się okresy z wysokimi temperaturami powyżej 30 stopni i to wyraźnie widać w całej Polsce. Nawet ostatnie opracowanie dotyczące strategii łagodzenie skutków zmian klimatu w poznańskim ratuszu wskazuje, że statystycznie robi się coraz cieplej. To oznacza, że będziemy mieli dłuższe okresy z wysokimi temperaturami. Z tej perspektywy te 42 stopnie w jeden dzień wydaje się dość mało kłopotliwe - jeden dzień z upałem jesteśmy w stanie przetrwać, natomiast jeżeli okres z temperaturą powyżej 30 stopni zaczyna nam się wydłużać, to wtedy rzeczywiście musimy zmienić swoje podejście do rzeczywistości.

Patrząc tak bardzo długo okresowo, naukowcy informują nas, że najcieplej mieliśmy miliony lat temu w okresie mezozoicznym, wtedy królowały dinozaury, doszperałem się do takich informajci, że wtedy zniknęły czapy lodowe na biegunach, średnia temperatura wody w oceanach osiągała 35 stopni, stężenie CO2 było kilkukrotnie wyższe niż teraz, a bujny rozwój roślinności powodował, że dinozaury miały czym się żywić i osiągały np. 40 ton. Czyli teraz jest jednak zimniej niż w czasach dinozaurów?

Możemy liczyć na to, że pojawią się donozaury co oczywiście jest mało prawdopodobne - wręcz niemożliwe. Możemy też liczyć, że zrobi nam się ciepło i będzie bardzo bogato, ale o jednej rzeczy warto tu wspomnieć - gdy mówimy o takich analizach geologicznych, to zmiany np. przyrost temperatury odbywał się w przestrzeni kilkudziesięciu albo nawet setek milionów lat. My dzisiaj podnosimy temperaturę w ciągu stu lat. Jeżeli sobie zestawimy sto lat z kilkonastoma albo kilkudziesięcioma milionami lat, to m.in. okaże się, że codziennie rano zjadamy sobie np. dwie bułki na śniadanie, nagle ktoś przychodzi i mówi: "wiesz co, nie masz zjeść dwóch bułek, tylko 400 bułek." Oznacza to tylko tyle, że dla ekosystemu globalnego pojawia się potężny znak zapytania, bo nagle musimy bardzo gwałtownie i szybko zmienić stan i rzeczywistość, która nas otacza. Z naszej ludzkiej perspektywy to sto lat wydaje się bardzo długo, ale z perspektywy ekosystemu, upraw rolniczych, lasów czy też zwyczajnie zwierząt to jest tak krótki okres, że wiele z tych organizmów nie zdąży się dostosować. Obyśmy my zdążyli.

Wniosek jest zatem taki: chociaż robi się coraz cieplej, to takich potężnych zmian trudno się spodziewać i dinozaury raczej nie wrócą na ziemię. Dziękuję za rozmowę. Gościem "Kluczowego Tematu" był prof. Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu Bogdan Chojnicki.

Dziękuję bardzo.

https://radiopoznan.fm/n/rTHDka
KOMENTARZE 1
Czesław Makieła
Czesiek 21.06.2019 godz. 14:25
A ja akurat lubię upały! Może kiedyś będziemy mieli taki klimat, że na chłodzenie będziemy wydawali tyle co na ogrzewanie. Ale na razie wciąż najwięcej kosztuje ogrzewanie.