NA ANTENIE: 01:00 BRAHMS YANNICKA NEZET SEGUN/
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

K. Kita: konfrontacja dwóch alternatywnych wizji, to zapowiedź sporu, który będzie trwał przez całą kadencję

Publikacja: 11.12.2023 g.10:15  Aktualizacja: 11.12.2023 g.13:29 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
Tak publicysta Kacper Kita mówi o dzisiejszych wydarzeniach w Sejmie. Tuż po 10:00 expose zaczął wygłaszać Mateusz Morawiecki.

Gość Kluczowego Tematu Radia Poznań spodziewa się, że to Donald Tusk będzie premierem. Jak ocenia - najważniejsze zadanie już wykonał, było to odsunięcie PiS od władzy. 

Myślę, że Tusk tak naprawdę nie ma wiele do zrobienia w Polsce oprócz tego, co zrobił - czyli odsunięcie PiS. To nie jest człowiek, który ma program głębokich reform państwa. On już był 7 lat premierem i było to bardziej administrowanie, reagowanie ad hoc, niż realizowanie większej wizji. Z drugiej strony Tusk jest czynnikiem stabilizującym tę koalicję

- mówi Kacper Kita.

Jakikolwiek inny premier koalicji miałby dużo trudniej - mówi ekspert. Jego zdaniem kluczowym momentem będą wybory prezydenckie 2025 roku - czy fotel utrzyma ktoś z prawicy, czy też wygra przedstawiciel koalicji centro-lewicowej. To bardzo wpłynie na funkcjonowanie parlamentu i rządu. 

Dodał, że Donald Tusk nie ma dobrych notowań wśród wyborów, większość twierdzi, że nie będzie dobrym premierem. 

Cała rozmowa poniżej:

Łukasz Kaźmierczak: Dziś sądny dzień w polskiej polityce. Ponad 70 proc. obywateli uważa, że Mateusz Morawiecki nie stworzy rządu.

Kacper Kita: Wydaje się praktycznie pewne, że rząd stworzy Donald Tusk. Patrząc na wynik wyborów i na to, że w kolejnych głosowaniach PO, PSL, Polska 2050, Lewica głosuje wspólnie - wydaje się pewne, że Donald Tusk stworzy większość. Będziemy mieli ciekawą sytuację, będzie konfrontacja dwóch alternatywnych wizji, będzie to zapowiedź sporu, który będzie trwał przez całą kadencję, zobaczymy jak Morawiecki będzie chciał podsumować okres nie tylko rządów PiS, ale też swoich rządów.

Mówi pan o exposé. Przyjmijmy, że głosowania odbędą się. Czy to będzie rząd (Donalda Tuska) na cztery lata?

Jest wiele czynników, które mogą doprowadzić do tego, że rząd będzie trwał krócej. Sam Donald Tusk może nie chcieć być premierem przez cztery, jeżeli dostanie stanowisko europejskie.

Wróbelki ćwierkają, że to jest bardzo możliwe.

Tak, tylko nie wiem, czy Ursula von der Leyen ustąpi mu miejsca, jeśli chodzi o funkcję przewodniczącego. Myślę, że sam Donald Tusk bardzo chętnie wykonałby rolę strażaka, który doprowadził do odsunięcia PiS od władzy, a później odszedł do europejskiego Olimpu.

Lepiej Donaldowi Tuskowi wychodzi rola strażaka niż zarządcy?

Myślę, że Tusk tak naprawdę nie ma wiele do zrobienia w Polsce oprócz tego, co zrobił - czyli odsunięcie PiS. To nie jest człowiek, który ma program głębokich reform państwa. On już był 7 lat premierem i było to bardziej administrowanie, reagowanie ad hoc, niż realizowanie większej wizji. Z drugiej strony Tusk jest czynnikiem stabilizującym tę koalicję, gdyby zniknął, to jakikolwiek inny premier miałby wielokrotnie niższą pozycję i autorytet, jeśli chodzi utrzymywanie tej bardzo eklektycznej koalicji. Mamy tu ludzi o dowolnych poglądach gospodarczych i nie tylko.

Wracam do pytania o 4 lata. Lewica ustami Anny Marii Żukowskiej mówi, że nie poprze pewnych rozwiązań w 100 konkretach PO. To nie jest tylko referendum ws. aborcji - tu możemy ideologicznie usprawiedliwiać tę różnicę. Ale to jest też np. kwestia 60 tys. zł kwoty wolnej od podatku. Sztandarowy postulat KO. Lewica mówi, że większość Polaków w ogóle nie płaciłaby podatków, a Lewica chyba mimo wszystko nie lubi, jak nikt nie płaci podatków.

W tej koalicji mamy Ryszarda Petru (twardy liberał), mamy też socjalistów (Lewica). To będzie trudne. Tusk już nie będzie w takiej sytuacji, jak w latach 2007-2015, kiedy będzie mógł łatwo realizować swoją wolę. Jeśli chodzi o cztery lata, to kluczowe będą wybory prezydenckie. Czy uda się wygrać wybory obozowi centrolewicowemu, czy urząd prezydencki zostanie utrzymany przez prawicę, centroprawicę. Jeżeli Rafał Trzaskowski albo Szymon Hołownia zostałby prezydentem - i nawet jeśli w 2027 roku jakaś forma prawicowego rządu by powstała, to wtedy byłoby im trudniej rządzić, jak obecnemu rządowi (z prezydentem Dudą). Ale gdyby ktoś z PiS wygrał w 2025 roku, to sytuacja byłaby zupełnie inna. Możliwe, że ten rząd by się realnie rozpadł. Byłaby próba stworzenia alternatywnej koalicji pod auspicjami prezydenta. Politycy kalkulują.

Donald Tusk znany jest z tego, że sondaże w różnych sprawach obywateli bardzo uważnie traktuje, więc jestem ciekaw, jak podszedł do innego sondażu, w którym ludzie nie wierzą, że Mateusz Morawiecki stworzy rząd, ale ta sama Rzeczpospolita opublikowała sondaż, w którym większość Polaków uważa, że Tusk będzie premierem fatalnym. 10 proc. uważa, że złym, 22 proc. że przeciętnym, 30 proc. że fatalnym. Niewielu jest tych, którzy twierdzą, że będzie dobrym premierem.

Ciekawe dane. Będzie przestrzeń dla PiS i Konfederacji, że by Tuska atakować. Poziom zaufania do niego jest bardzo niski, będzie przestrzeń, żeby to on stał się postacią odbieraną negatywnie, którego ludzie będą mieli dość. Z drugiej strony Tusk mógłby powiedzieć, że poprzeczka jest bardzo nisko zawieszona i nikt się po nim nie spodziewa niczego wielkiego...

Ale żeby na starcie mieć tak niskie poparcie, ja nie pamiętam tego.

To sytuacja, w której jasne jest, że nie ma entuzjazmu do Donalda Tuska. To nie jest 2007 rok, w którym PO wyraźnie wygrała, Tusk był młodszy. W tych wyborach detale zdecydowały.

Ale jeszcze większa niechęć do PiS.

Po 8 latach było duże zmęczenie PiS. Kampania była zrobiona w taki sposób, że bardzo wielu wyborców, niemających bardzo głębokich przekonań partyjnych, była zachęcana do tego, żeby głosować chociażby na Trzecią Drogę. To jej wynik zdecydował. Projekt Hołowni stworzony po to, żeby ci, którzy głosowali na PiS i mogliby zagłosować na Konfederację, zagłosowali właśnie na Trzecią Drogę. Na zasadzie pustego znaczącego. Iluś takich ludzi tak zagłosowało.

Dwa teksty, które sporo mówią o oczekiwaniach wobec Donalda Tuska. Politico, które pisze, że wielu Europejczyków powrót Tuska potraktowało tak, jak powrót do starych dobrych czasów przez 2015 rokiem. I drugi tekst - Die Welt, który pisze, że to wcale nie musi być łatwiejszy partner do współpracy dla Niemców. PiS był powszechnie krytykowany, a Tusk nie - i będzie też zabiegał o polskie sprawy, Mariusz Błaszczak mówi, że to takie legendowanie Donalda Tuska.

Donald Tusk będzie musiał być asertywny wobec Berlina i Paryża, chociażby czysto retorycznie. W sprawie zmian traktatów on czyta sondaże, zdaje sobie sprawę z nastrojów i wie, że gdyby popierał zbyt kontrowersyjne rozwiązania, to ryzykowałby utratę poparcia - w perspektywie wyborów prezydenckich jego kandydat mógłby nie wygrać.

Ale ulga jest w Europie.

Oczywiście, oni czują ulgę. W ostatnim roku nie byliśmy w sytuacji, w której w Europie był po rządach prawicy powrót przedstawiciela liberalno-lewicowego. Wręcz przeciwnie, mieliśmy kolejne sukcesy partii prawicowych (z dojściem do władzy lub wzrost poparcia). Ten trend europejski jest przeciwny do tego, co w Polsce, to oddech, nadzieja, że da się odsunąć od władzy populistów. Tylko, że ten ping-pong idzie w dwie strony, Trump najpierw wygrał, potem przegrał, teraz chce wygrać.

https://radiopoznan.fm/n/hu7yi8
KOMENTARZE 0