NA ANTENIE: NEVER LET YOU GO/ROLLO AND KING (EUROWIZJA 2001)
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Wojciech Jakóbik: najlepsze rozwiązanie to jasny plan transformacji Bełchatowa

Publikacja: 21.07.2023 g.10:26  Aktualizacja: 21.07.2023 g.14:12 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
Redaktor naczelny portalu BiznesAlert był gościem porannej rozmowy Radia Poznań. Ekspert skomentował ostatnią decyzję Naczelnego Sądu Administracyjnego w sprawie kopalni Turów. NSA uchylił wyrok zakazujący dalszego wydobycia węgla.
pap_20211006_0W7 (Copy) - Leszek Szymański - PAP
Fot. Leszek Szymański (PAP)

Zdaniem Wojciecha Jakóbika i tak należy przygotować bełchatowską elektrownię do odejścia od węgla.

Jeszcze w latach 30. ten węgiel brunatny może się skończyć, właśnie z przyczyn geologicznych, z przyczyn ekonomicznych, bo może się nie opłacać kopać głębiej, mówiąc w wielkim uproszczeniu, nie wiemy tego, natomiast warto działać w odniesieniu do danych, a nie w odniesieniu do publicystyki

- mówi Jakóbik.

Redaktor Wojciech Jakóbik widzi szansę na udaną transformację energetyczną w atomie. Elektrownie jądrowe pozwalają ograniczyć emisję szkodliwego dwutlenku węgla i jednocześnie uniezależnić się od dostaw paliw kopalnych z Rosji.

Poniżej cała rozmowa:

Łukasz Kaźmierczak: Czy żal panu ekologów, którzy przykleili się do pasa lotniska w Hamburgu i teraz grozi im amputacja kończyn?

Wojciech Jakóbik: Wydaje mi się, że takie protesty nie są efektywne, choć być może efektowne, to znaczy, wiadomo, że każda duża inwestycja gospodarcza powinna spełniać najwyższe standardy środowiska. Rozwiązaniem nie jest rezygnacja z rozwoju gospodarczego, tylko mądry rozwój gospodarczy, nie inaczej jest w przypadku lotnictwa cywilnego w Hamburgu.

Ale nie odpowiedział pan na moje pytanie. Chcieli to mają? Czy jednak pochylamy się nad tymi zacietrzewionymi ideologicznie pewnie w dobrej wierze biedakami?

Społeczeństwo demokratyczne musi uwzględniać różne głosy, jeżeli ktoś nie łamie prawa, to ma prawo wyrażać opinie, jakie by nie były, jeżeli ktoś przyklejając się do płyty lotniska w Hamburgu złamał prawo, to musi ponieść konsekwencje, jeżeli robił to zgodnie z prawem to nie i tak to działa w państwie prawa.

Legalista się w Panu odezwał i pewnie to dobrze, bo też mamy takie świeże doniesienia z Hiszpanii, Portugalii, tam teraz bardzo modne wśród ekologów jest na przykład rycie pól golfowych bogaczom, albo przebijanie opon samochodów terenowych, które podobno przyczyniają się do drugiego największego w kolejności wzrostu emisji dwutlenku węgla. Czy argumenty naukowe mają jeszcze znaczenie czy zaczyna się już jakieś w tym wszystkim zacietrzewienie, żeby nie powiedzieć szaleństwo?

Dyskusja merytoryczna to jedno, a akcje, które mają zwrócić uwagę na problem, to drugie, natomiast wydaje mi się, że niszczenie własności prywatnej raczej zniechęca do ekologów, niż zwraca uwagę na problem, który podnoszą, wydaje mi się, że nie tędy droga, warto raczej zasypywać danymi, alarmować faktami, które pokazują, że musimy przyspieszyć walkę ze zmianami klimatu niż zniechęcać do siebie różnymi aktami. Ciekawy przykład, który przychodzi mi teraz do głowy, to na przykład oblewanie dzieł sztuki zupą pomidorową z puszki, to też się zdarzyło organizacji Extinction Rebellion, nie przysporzyło jej to popularności, natomiast nie zachęciło też zwolenników aktywnej polityki klimatycznej do działania.

To chyba ma nawet przekłucie takie bardzo konkretne, też świeży sondaż francuskiego le Figaro pokazuje, że ponad 70 procent Francuzów odrzuca takie metody działania aktywistów ekologicznych, a to co Pan wspominał, przyklejanie się też do dzieł sztuki, bo też były takie historie, czy oblewanie ich farbą to 86 procent respondentów potępia w ogóle niszczenie dzieł sztuki. Czy to szaleństwo różnych takich skrajnych postaw nie przekuwa się także na takie ważniejsze pole? Mamy niedawną decyzję Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w sprawie Turowa, teraz w tym tygodniu uchyloną przez NSA, tam przypomnę było wstrzymanie decyzji środowiskowej, czyli jakby pozwolenia na wydobywanie węgla w Turowie do 2026 roku i tak się zastanawiam, czy dożyliśmy takich czasów, że nie rozstrzygają kwestii ekonomicznych czy na przykład bezpieczeństwa energetycznego, na takim absolutnie podstawowym poziomie, tylko właśnie paragrafy jakoś rozumiane w dosyć pokątny sposób.

Mamy do czynienia z nową zieloną międzynarodówką i najbardziej radykalne odłamy grup, które opowiadają o ochronie klimatu, to grupy, które prowadzą wręcz działalność dywersyjną, które podważają funkcjonowanie państwa, służby niemieckie podkreślały, że niektóre grupy ekologów są infiltrowane przez ekstremistów, że nawet mogą być finansowane z zewnątrz po to, żeby podważać porządek publiczny. Na przykład przez Rosję, ale nie tylko, jeżeli dochodzi już do ekstremizmu, jeżeli ktoś próbuje zahamować funkcjonowanie usług, które są niezbędne do działania państwa, jeżeli na przykład w przyszłości będziemy mieli jakieś ekscesy związane z Polską elektrownią jądrową, które nabiorą charakteru działań quasi terrorystycznych, to już tutaj muszą wkroczyć odpowiednie służby, czyli z jednej strony musimy godzić się na to, że w społeczeństwie demokratycznym pojawiają się różne głosy, ale jeżeli pojawia się ekstremizm to jest już zadanie dla służb i trzeba tutaj znaleźć jakiś złoty środek. W państwie prawa orzeczenia sądu mają moc wiążącą, dyskusja o Turowie powinna być merytoryczna, powinna doprowadzić do tego, aby wydobycie węgla, które jest potrzebne z polskiego punktu widzenia jeszcze przez około dekadę było kontynuowane, oczywiście w zgodzie ze standardami, jeżeli ktoś nie dopełnił standardów przy przedłużaniu koncesji, to można poprawić ten proces i być może tak zakończy się spór o wydobycie węgla w Turowie, natomiast nie ma mowy o tym, żeby dokonać jakichś rewolucji od jutra i pozbawić węgla elektrowni, która w szczytowych momentach zapewnia 7 procent zapotrzebowania na energię w Polsce, na to nie ma zgody.

Naczelny Sąd Administracyjny powołał się na Konstytucję i artykuł 5., wywiódł taki wniosek, że bezpieczeństwo energetyczne jest wartością konstytucyjną, ponieważ stanowi jedną z gwarancji niepodległości państwa oraz bezpieczeństwa obywateli, to jest cytat z rzecznika NSA, który uzasadniał wyrok.

Tutaj prawnicy będą się spierać, bo inni mogą podnieść, że bezpieczeństwo ekologiczne, słowo przeciw słowu, w naszej części świata od czasów rzymskich litera prawa może być wykrzywiana w jedną lub w drugą stronę i na tym polega procedura sądowa, ale spór musi się toczyć na wokandzie, a nie gdzieś na ulicy czy gdzieś w polu, gdzie siły, które nie używają argumentów merytorycznych, ale wręcz próbują podważać funkcjonowanie państwa w sposób niemerytoryczny i populistyczny.

Aczkolwiek to co pan mówi, równie dobrze może zadziałać w drugą stronę. To nie jest sytuacja w tej chwili stabilna i jednoznacznie rozstrzygnięta.

I dlatego najlepsze rozwiązanie to jasny plan transformacji Bełchatowa, bo kiedyś ten węgiel się skończy, także z przyczyn geologicznych, obiektywnych, te zasoby nie są nieskończone.

W Turowie to 2044 rok?

To jest czas obowiązywania koncesji, natomiast jeszcze w latach 30. ten węgiel brunatny może się skończyć, właśnie z przyczyn geologicznych, z przyczyn ekonomicznych, bo może się nie opłacać kopać głębiej, mówiąc w wielkim uproszczeniu, nie wiemy tego, natomiast warto działać w odniesieniu do danych, a nie w odniesieniu do publicystyki i oczywiście druga strona sporu, także ci którzy opowiadają, że mamy węgla na 200 lat i że nie należy niczego zmieniać, też stosują niemerytoryczne argumenty.

Jesteśmy w Wielkopolsce i w konińskim ten węgiel właściwie jest już na wykończeniu.

Otóż to i da się przejść transformację energetyczną w sposób stabilny ekonomicznie, który też jest do zaakceptowania przez różne grupy społeczne, nie tylko te najgłośniejsze i warto o tym rozmawiać, natomiast mamy te czarną i zieloną stronę sporu, po tych stronach pojawia się ekstremizm i niestety trzeba tutaj ciąć po krawędziach.

Pytanie czy tu zawsze są krawędzie, bo ten motyw, uczynię go takim motywem naszej rozmowy, motyw szaleństwa, to nawet oficjalna polityka Niemiec, pan przywoływał parę dni temu u siebie na portalu BiznesAlert takie dane o tym, jak odejście od energii jądrowej przez Niemców sprawiło, że czterokrotnie zwiększyła się emisja CO2 szkodliwego dla klimatu i gdyby zachowali energię jądrową, to byli cztery razy bardziej ekologiczni.

Niczym Francja

Na przykład.

Sprzeciw wobec energetyki jądrowej w Niemczech ma długą historię, to jest kilkadziesiąt lat wychowania w nienawiści do atomu, w oderwaniu od danych merytorycznych, ponieważ energetyka jądrowa jest mniej emisyjna, praktycznie zero emisyjna w porównaniu z węglem brunatnym, który poza emisją dwutlenku węgla emituje także inne szkodliwe pierwiastki. Zatem duet energetyki jądrowej i odnawialnej to najlepsze rozwiązanie, jakie w tym momencie mamy w transformacji energetycznej, to rozwiązanie, po które chce sięgnąć Polska, idzie jej to powoli, ale właśnie chce rozwijać odnawialne źródła energii w sposób bezpieczny, Niemcy mieli to zabezpieczenie w postaci energetyki jądrowej i nawet w sytuacji kryzysu energetycznego rząd nie mógł już cofnąć kijem sprawy i przekonać Niemców, żeby jednak zostawić ten atom, bo prawdopodobnie rząd niemiecki by upadł, gdyby to zrobił, bo jeden z kluczowych niestety ideologicznych postulatów na przykład partii zielonych to rezygnacja z atomu, bo to zło moralne, dlatego Niemcy już woleli po prostu zamknąć te trzy ostatnie elektrownie, żeby nie tworzyć sobie nowego problemu wewnątrz koalicji, a to jest skutek kilkudziesięciu lat błędnej drogi w polityce energetycznej, która została zweryfikowana negatywnie.

Ale ta droga jest przecież powielana, troszeczkę taka wdrukowywana w inną stronę, też przecież parę tygodni temu były informacje na temat tych słynnych niemieckich fundacji, które działają na przykład we Francji, Fundacja Heinrich Boell Stiftung, która przygotowuje raporty antyjądrowe, które mają przekonywać tamtejszą opinię publiczną francuską o tym, że atom jest niedobry, drogi i tak naprawdę grozi nam wielka katastrofa. Te informacje podawała Francuska gazeta i podobno też taka fundacja działa też w Polsce.

Oczywiście działa, natomiast argumenty o tym, że atom nie jest potrzebny, trafiają na coraz mniej podatny grunt, ponieważ kryzys energetyczny inwazja Rosji na Ukrainę pokazały, że potrzebujemy naszych źródeł energii, uran czy inny materiał radioaktywny, który jest potrzebny do elektrowni jądrowych można łatwo kupić, można go wzbogacić i same elektrownie jądrowe zmniejszają zależność od paliw kopalnych, czyli z jednej strony oczywiście pomagają chronić klimat, ale z drugiej zmniejszają też zależność od Rosji i te argumenty dzisiaj wygrywają.

Chociaż są agenci wpływu.

Zawsze będą, dlatego należy robić swoje i dzisiaj jest dużo łatwiej mówić o energetyce jądrowej, mamy do czynienia z renuklearyzacją Europy, kolejne kraje mówią o nowych reaktorach lub o odnowieniu starych, mamy na pokładzie coraz więcej państw pro atomowych, w czasie, kiedy dwa lata temu tuż przed kryzysem energetycznym podsycanym przez Rosję mieliśmy postulaty denuklearyzacji całej Europy właśnie wysuwane przez Berlin czy też przez Wiedeń. Dziś jest czas atomu, Polska, Rumunia, Francja, grupa kilkunastu państw europejskich raczej broni energetyki jądrowej, między innymi ze względów bezpieczeństwa, ale także z punktu widzenia polityki klimatycznej i to jest dzisiaj mainstream.

Zakończmy optymistyczną informacją o tym, że Rosja została zdetronizowana przez Norwegię, jeśli chodzi o dostawców gazu w Europie. To też jest pokłosie wojny napastniczej Rosji, a druga sprawa, to że jednocześnie Norwegowie chyba są w czepku urodzeni, kolejne złoża gazu odkryte na Morzu Północnym i zdaje się też spadek cen wolumenów gazowych do poziomu sprzed początku kryzysu gazowego, który jeszcze parę miesięcy tak naprawdę przed wybuchem wojny się rozpoczął. To jest dobry chyba optymistyczny akcent.

Tak, to znaczy kryzys energetyczny trwa i nie wiemy co się stanie zimą, wystarczy bardzo ostra zima połączona z problemami z dystrybucją węgla, problemami z atomem we Francji i dalej będziemy mieli wyzwania, natomiast radzimy sobie, mieliśmy lekką zimę, udało się zebrać w magazynach zapasy na zimę, teraz wygląda na to, że też zbierzemy, mamy alternatywnych dostawców i tutaj Norwegia zdetronizowała Rosję. Może być tak, że w 2023 roku dostawy z Rosji spadną do zera i nic złego się nie stanie, poradzimy sobie. Widać to po cenach, które są prawie takie jak przed kryzysem energetycznym, one nadal są powyżej poziomu, który mieliśmy przed rozpoczęciem działań rosyjskich, które podwyższyły cenę do rekordów, ale jest dużo lepiej niż mogło być, elementem jest także transformacja energetyczna, bo spada zapotrzebowanie na gaz, nie wracamy do tego zapotrzebowania, które było przed kryzysem, bo idziemy już po coś innego. Wiemy, że nie chcemy transformacji na gazie, jeżeli się nauczymy na błędach historii, to nie będziemy ich powtarzać.

https://radiopoznan.fm/n/jHCg2S
KOMENTARZE 0