NA ANTENIE: VIRTUAL INSANITY/JAMIROQUAI
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

"Najgorszy wniosek od lat" - wielkopolski poseł o próbie odwołania ministra edukacji

Publikacja: 22.07.2021 g.10:56  Aktualizacja: 22.07.2021 g.12:06
Poznań
Wiceprzewodniczący Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, Zbigniew Dolata z Prawa i Sprawiedliwości przypomniał w rozmowie z Radiem Poznań, że opozycja kolejny raz bezskutecznie próbowała odwołać szefa resortu edukacji.
zbigniew dolata poseł pis - Leon Bielewicz
Fot. Leon Bielewicz

"Wcześniej trzykrotnie składano wnioski dotyczące minister Zalewskiej" - przypomina Zbigniew Dolata.

Występowałem w imieniu klubu i powiedziałem, że ten trzeci wniosek był najgorszy i wydaje się, że już gorszego napisać nie można. Jednak się myliłem te trzy lata temu. Ten dotyczący odwołania ministra Czarnka już absolutnie jest płytki i płaski. Na dziesięciu stronach nie było żadnych konkretnych argumentów

- mówi poseł.

Zbigniew Dolata zwrócił uwagę, że przynajmniej trzy strony z wniosku, opisywały jedynie prace legislacyjne prowadzone przez ministerstwo. Wielkopolski poseł bronił ministra Czarnka i wskazywał między innymi na plany zwiększenia liczby godzin historii w szkołach oraz uczenia w duchu patriotyzmu i cnót. Chwalił także zamiar poszerzenia kompetencji kuratorów oświaty, którzy mają mieć wpływ dobór wpuszczanych do placówek organizacji.

Podczas debaty opozycję reprezentował Rafał Grupiński z Platformy Obywatelskiej. Poseł twierdził, że rząd wraz z Kościołem przeniesie polską edukację do najgorszego okresu kontrreformacji. Zarzucał też chęć indoktrynowania polskich uczniów.

Poniżej cała rozmowa w audycji "Kluczowy Temat":

Roman Wawrzyniak: W Warszawie trwa ważne posiedzenie. Będziemy rozmawiać, jak piszą komentatorzy, o hucpie opozycji w Sejmie i o pajacowaniu, to już słowa ministra edukacji Przemysława Czarnka, którego wczoraj próbowała opozycja odwołać, ale jak zwykle się nie udało. Po co takie głosowanie, skoro wynik od razu jest przesądzony?

Zbigniew Dolata: To już jest rytuał opozycji. To już był czwarty raz, kiedy próbowano odwołać ministra edukacji i nauki, wcześniej trzykrotnie panią minister Zalewską. Akurat tak się składało, że przy trzeciej próbie występowałem w imieniu klubu i powiedziałem, że ten trzeci wniosek był najgorszy i wydaje się, że już gorszego napisać nie można. Jednak się myliłem te trzy lata temu. Ten dotyczący ministra Czarnka już absolutnie jest płytki i płaski. Na dziesięciu stronach nie było żadnych konkretnych argumentów, które by uzasadniały odwołanie ministra. Można powiedzieć, że z tych dziesięciu stron, trzy zajmowało opisanie prac legislacyjnych, które ministerstwo edukacji podejmuje. Więc chodziło raczej o to, żeby zorganizować w Sejmie tego typu igrzyska, ale nie było tam żadnej treści.

W internecie to widać. Po kolejnym przegranym głosowaniu w sprawie odwołania następnego ministra rządu frustracja można powiedzieć sięgnęła zenitu. Jak pan ocenia tę opozycyjną hucpę?

Myślę, że najlepszym określeniem jest to słowo hucpa. Było to absolutnie pozbawione treści. Ja mogę powiedzieć tak, że to wynika właśnie z tej frustracji opozycji, która przegrywała kolejne wybory, chciałaby, aby w polskiej szkole przeprowadzić rewolucję ideologiczną, taką rewolucję, która by wtłoczyła polskim uczniom do głów przekaz skrajnie lewicowy, żeby nie powiedzieć lewacki. No i strasznie są sfrustrowani, że polska szkoła jednak stara się kształtować postawy patriotyczne, że oprócz kształcenia i nauczania poszczególnych przedmiotów, również chce wychowywać i to w duchu patriotyzmu, występująca w imieniu Lewicy pani poseł Dziemianowicz-Bąk wyraziła to wprost. Powiedziała to wprost, że minister Czarnek chce zafundować młodzieży jeszcze więcej historii. Jeszcze więcej żołnierzy wyklętych, a na dokładkę przymusową religię, kłamiąc oczywiście, bo to jest nieprawda, jeśli chodzi o przymusową religię, ale prawda, jeśli chodzi o godziny historii. Bo to właśnie za czasów rządów PO i PSL zmniejszano godziny historii w szkołach, absolutnie z premedytacją i dzisiaj bardzo często absolwenci szkół różnych typów nie znają podstawowych faktów, zwłaszcza dotyczących historii najnowszej, co jest wyjątkowo ważne i konieczne w różnych debatach, które się toczą nie tylko w Polsce, ale też na arenie międzynarodowej, o odpowiedzialności Polaków na przykład za Holokaust, tutaj młody człowiek musi mieć argumenty merytoryczne, żeby ze swoim rówieśnikiem we Francji czy Hiszpanii, wykazać, że Polacy byli w trakcie drugiej wojny światowej tym narodem, który ratował Żydów, gdzie odpowiedzialność Niemców nie podlega żadnej dyskusji i tego nauczanie historii w tamtym czasie nie dawało.

Tutaj chyba pan wie co mówi, bo jest przecież historykiem i byłym nauczycielem.

Tak. 15 lat pracy w szkole. Można powiedzieć, że ten wniosek to jest przejaw takiej frustracji, że nie udaje się.

Ja miałem poczucie, jakbym oglądał kompromitację jednak klasy politycznej. Te słowa, pycha, kłamstwa, arogancja, te słowa pani poseł Szumilas z Koalicji Obywatelskiej wobec ministra Czarnka… Posłowie nie przebierali w swoich wypowiedziach, a sama pani poseł mówiła tak, jakby nie były jej znane opisywane przez największych europejskich myślicieli cnoty niewieście, tak ostatnio wyśmiewane.

Wystąpienie pana ministra Czarnka wykazało różnicę w kulturze wypowiedzi. Bo właśnie z ust posłów opozycji, którzy występowali w tej debacie, słyszeliśmy często obelgi i ataki personalne. Pan profesor Czarnek swoim wystąpieniem wykazał, że to właśnie jemu chodzi o to, aby w polskiej szkole wychowywano właśnie w poczuciu patriotyzmu, wychowywano w taki sposób, żeby młodemu człowiekowi przekazać ideały prawdy, dobra, piękna, te cnoty, to jest zwulgaryzowanie wypowiedzi, która nie miała żadnego innego podtekstu, tylko właśnie wykazanie, że mądrość, męstwo, umiarkowanie i sprawiedliwość, to są te cnoty, zalety umysłu i człowieka, które powinny być kształtowane w polskiej szkole.

Ale może ta debata była potrzebna. Ci, którzy ją oglądali lub obejrzą na stronie sejmowej, mogą zobaczyć jaki cyrk próbują sobie robić z izby parlamentarnej posłowie Lewicy i Koalicji Obywatelskiej. Zażenowanie budzą te obrazki i tak sobie też myślę, że jest może jeszcze jeden ważny efekt tej debaty, Polacy mogli zobaczyć wystąpienie premiera Mateusza Morawieckiego, który powiedział: „bronimy nie tylko ministra edukacji Przemysława Czarnka przed odwołaniem, bronimy prawa naszych dzieci do normalnej szkoły, prawa młodzieży do nauki bez lewackiej indoktrynacji”.

To były bardzo ważne słowa pana premiera. Toczy się walka nie tylko o przyszłość polskiej szkoły, ale też przyszłość polskiej szkoły w ogóle. To właśnie szkoła decyduje, jaka będzie przyszłość naszego kraju. Jaki będzie nasz naród i nasze społeczeństwo. Nie może być tak, że mniejszościowa i skrajna ideologia zawładnie naszą szkołą. Domaganie się, aby bez żadnej kontroli, co było jednym z postulatów opozycji, różnego rodzaju fundacje i stowarzyszenia mogły wkraczać do szkoły i wpływać na uczniów, przekazywać dowolne treści bez żadnej kontroli, co jest niedopuszczalne i wzmocnienie roli kuratora także w tym zakresie, bo rząd Prawa i Sprawiedliwości wzmocnił jego kompetencje, chociażby jeżeli chodzi o zamiar likwidacji szkół. W czasach PO i PSL zlikwidowano ponad 1100 szkół. Dlatego, że kurator wtedy miał tylko taką funkcję opiniodawczą, ale samorząd nie musiał respektować negatywnej opinii kuratora w sprawie likwidacji szkoły i rodzice oraz nauczyciele byli zupełnie bezradni. Dzisiaj jest prawo weta kuratora w tym zakresie i oczywiście również kurator musi mieć wpływ w imieniu rodziców na wychowanie dzieci zgodnie z ich przekonaniami.

Warto w tym zakresie przypomnieć ważne słowa ministra edukacji Przemysława Czarnka z wczorajszej debaty. Mówił tak: „to rodzice będą wyrażać zgodę na organizacje pozarządowe, tak panie pośle Grupiński, w Poznaniu jest ten problem, w Poznaniu chcecie seksualizować te dzieci, wpuszczać organizacje, które je demoralizują. My jako państwo mamy konstytucyjny obowiązek chronić dzieci przed demoralizacją. Niech pan czyta Konstytucję. My w Poznaniu wam na to nie pozwolimy, bo w Poznaniu dzieci też zasługują na to, żeby je chronić”. Tak oświadczył minister Czarnek. To ważna sprawa. Być może jest tak, jak sugerują niektórzy publicyści, że Poznań ma być takim poligonem doświadczalnym do lewicowego ideologicznego walca w szkołach.

Nie tylko Poznań. W wielu innych ośrodkach wielkomiejskich są takie próby podejmowane i to jest oczywiście margines, bo większość dyrektorów jednak zwraca uwagę na to, jaka instytucja, jaka organizacja próbuje wkroczyć do szkoły, ale są też tacy dyrektorzy, są też tacy włodarze miast, którzy chcą, aby taka ideologia genderowa była w szkołach promowana i na to też oczywiście zgody być nie może, bo większość rodziców sobie tego zwyczajnie nie życzy. Ale oczywiście rodzice w większości nie są zorientowani, że akurat w danym dniu będą przedstawiciele takiej, a takiej fundacji w szkole, dlatego też wprowadzimy takie zasady w prawie oświatowym, aby na każdą wizytę w szkole, jakiegoś stowarzyszenia, fundacji, wyrażał zgodę kurator, po zasięgnięciu informacji, jakie treści przedstawiciele takiej fundacji i stowarzyszenia będą przekazywali w tej szkole, to jest oczywiste, że musi być taki bezpiecznik, inaczej moglibyśmy mieć do czynienia również, to oczywiście nie dotyczy większości szkół, bo większość rad pedagogicznych i dyrektorów…

Współpracuje z rodzicami.

Dokładnie tak. Ale żeby nie było takich przypadków skrajnych, to takie właśnie rozwiązania są potrzebne.

Pan poseł jeszcze wcześniej był sprawozdawcą projektu nowelizacji ustawy Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce, projekt dotyczący uczelni zawodowych został skierowany do komisji, proszę przybliżyć najważniejsze jego założenia.

Najważniejszą zmianą jest umożliwienie wyższym szkołom zawodowym zmiany nazwy na „akademia nauk stosowanych”. Taką nazwą będą te uczelnie wyższe mogły przyjąć, dlatego, że jest to ogromny sukces tego typu uczelni, w Gnieźnie mamy państwową wyższą szkołę zawodową, jest w Koninie, w Kaliszu, tam akurat udało się zmienić nazwę na Akademia Kaliska. Natomiast większość osób związanych z tymi uczelniami wskazuje, że użycie terminu szkoła zawodowa, nawet wyższa szkoła zawodowa, niekoniecznie zachęca młodego człowieka, do tego, żeby podejmować tam studia i dlatego możliwość nadania nazwy po spełnieniu warunków i to jest sześć warunków, które uczelnia musi spełnić łącznie, aby uzyskać prawo do noszenia nazwy akademia nauk stosowanych. To jest niezwykle ważne. Są też w tym projekcie rozwiązania dotyczące kształcenia nauczycieli oraz doktorantów, także te zapisy wynikały z oczekiwań środowiska. W trakcie dyskusji i pierwszego czytania Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży występował profesor Surowik, który jest przewodniczącym Konferencji Rektorów Państwowych Szkół Wyższych Zawodowych i on właśnie zwracał uwagę, że przez długie lata to środowisko domagało się tego, żeby właśnie ta akademickość tego typu szkół była również wyrażona w ich nazwie. To jest dobre rozwiązanie, które pozwoli tym szkołom lepiej się rozwijać. I oczywiście ten projekt nie obniża kwestii jakości nauczana, wręcz przeciwnie, ta jakość się poprawi, bo będzie więcej po prostu chętnych do kształcenia w tych szkołach.

https://radiopoznan.fm/n/hOs1XQ
KOMENTARZE 0