Prezydent Kalisza Krystian Kinastowski nie chce w tej sprawie rozmawiać z mediami. Kancelaria prezydenta poinformowała, że wydał oświadczenie i tyle. A w oświadczeniu opublikowanym na fanpage Prezydenta czytamy:
Otrzymuję coraz więcej niepokojących sygnałów na temat kaliskiego szpitala. To jednostka podległa Marszałkowi Województwa Wielkopolskiego. Prezydent Miasta Kalisza nie ma wpływu na jej działalność. Jednak mieszkańcy do władz samorządowych zwracają się po pomoc i interwencję.
I tu pojawia się lista nieprawidłowości, które mają docierać do prezydenta: odwoływanie zabiegów, odejścia kolejnych lekarzy, odmowa pomocy, zapowiadany strajk pielęgniarek-instrumentariuszek. To według prezydenta oczywisty dowód, że sytuacja w szpitalu jest zła.
Wielu kaliszan nie chce się już leczyć w kaliskiej placówce, wybierają mniejsze szpitale, do których mają większe zaufanie
- informuje prezydent.
Szpital - tą samą drogą odpowiada prezydentowi.
Doceniamy troskę, a tym bardziej zainteresowanie sytuacją w kaliskim szpitalu. Biorąc pod uwagę, że Pański niepokój jest duży, choć może wynikać z niewystarczającej wiedzy na temat bieżącej działalności naszej placówki, z pewnością skorzysta Pan z pilnego zaproszenia na spotkanie. Sytuacja w szpitalu nie jest taka, jak próbuje narzucić Pan w swojej narracji
- czytamy na stronie placówki.
Szpital w ciągu 3 lat zrealizował program naprawczy. I tu pojawia się długa lista sukcesów. Głos w tej sprawie zabrała również wicemarszałek wielkopolski Paulina Stochniałek. Efektem tego jest kolejny wpis szpitala:
Odcinamy się od politycznych rozgrywek środowiska prezydenta, ale przejęły nas wpisy mieszkańców pod jego publikacją.
Od września w szpitalu zostanie uruchomione ankietowanie telefoniczne.