Związek Nauczycielstwa Polskiego ma podjąć decyzję co do tego jak długo może potrwać strajk nauczycieli - poinformował prezes ZNP Sławomir Broniarz. Dodał, że musi być ona przeanalizowana "w kontekście tego, co się dzieje w kraju."
Przed Ministerstwem Edukacji Narodowej dziś ma się odbyć ogólnopolska pikieta nauczycieli - wybiera się na nią także 50 nauczycieli z Gniezna - mówi prezes związku w Gnieźnie Anna Brodnicka.
- Po ostatniej próbie porozumienia się w Centrum Dialogu nauczyciele są niesamowicie sfrustrowani i dlatego chcą chociaż wykrzyczeć swoje niezadowolenie. Robi się nerwowo ta frustracja dominuje tutaj wśród nauczycieli. Okrągły stół który proponuje rząd to jest kpina z całej oświaty bo jeżeli już debata na temat oświaty to ona się powinna rozpocząć dużo wcześniej zanim nastąpiła reforma. My to własnie tak odbieramy - podkreśla szefowa gnieźnieńskiego ZNP.
Według danych ZNP, od 8 kwietnia do piątku 19 kwietnia z szesnastu tysięcy placówek biorących udział w strajku, z protestu wycofało się około dwóch tysięcy placówek.
Według danych MEN ze środy 17 kwietnia, 67 procent publicznych przedszkoli i ponad 60 procent szkół ponadpodstawowych i ponadgimnazjalnych funkcjonuje normalnie. Te informacje pochodzą od kuratorów oświaty, którzy uzyskali je od dyrektorów placówek. Ponadto - jak informuje MEN w komunikacie - w wielu szkołach i placówkach oświatowych obserwuje się rezygnację poszczególnych nauczycieli od akcji strajkowej.
Do końca tygodnia maturzyści muszą otrzymać świadectwa ukończenia szkoły. To warunek konieczny, by byli dopuszczeni do egzaminu dojrzałości. Tymczasem strajkujący nauczycieli nie biorą udziału w radach klasyfikacyjnych, co uniemożliwia wystawienie i zatwierdzenie ocen na świadectwach. Wcześniej próbowali zablokować przeprowadzenie egzaminów gimnazjalnych i ósmoklasisty.
Przed budynkiem ministerstwa edukacji narodowej odbyła się manifestacja nauczycieli. Strajkujący nauczyciele domagają się większych niż proponuje rząd podwyżek. Od 8 kwietnia w części szkół trwa strajk. Według danych ZNP przystapiło do niego około 75 procent szkół, według danych MEN - niespełna 50 procent.
Jak powiedział w trakcie protestu przewodniczący ZNP Sławomir Broniarz nauczyciele przyjechali, by "wyrazić słowa dezaprobaty wobec wszystkich działań ministra edukacji narodowej Anny Zalewskiej". Mówił, że strajk cały czas trwa. Po południu spotka się Prezydium Zarządu Głównego ZNP. O przyszłości strajku zdecydują przedstawiciele wszystkich szesnastu okręgów związku. Rozważają kontynuację strajku w obecnej formie, zawieszenie go lub strajk rotacyjny w różnych szkołach.
Rząd PIS jest zaradny i już rozdysponował pieniędzy najwięcej ze wszystkich rządów w Polsce. Ale worek jest ograniczony, nie można dawać bez ograniczeń. 30% to zabójstwo dla gospodarki. Za rok jeżeli zmienią się rządy (oby nie), to PIS zostanie posądzony o niegospodarność. A POPSL niech się pochwali jak zadbał o uczniów - jaką dostali podwyżkę na przestrzeni 8 lat?
Dzieci są zakładnikami, bo dlaczego strajk nie odbywa się w czasie ferii lub wakacji.
Na egzaminy są już wydane pieniądze. Czy egzamin się odbędzie czy nie to i tak pieniądze są wydane. Gdyby egzaminy się nie odbyły, to zyskamy pieniądze, bo nie będzie trzeba płacić za poprawianie prac.
A jeśli chodzi o rzekome trudności w dostaniu się do liceum czy na studia ze wzgl. na niższą punktację? Trzeba zmienić kryteria oceniania przy rekrutacji.
Nauczyciele w tygodniu mają kilkanaście godzin zajęć. Zgoda, że pracują też w domu - poprawiają sprawdziany, przygotowują się do zajęć itd. Może by tak pracowali 8 godzin w szkole i tu poprawiali sprawdziany, przygotowywanie konkursów, apeli … Są 2 miesiące wakacji (oczywiście jest rada pedagogiczna, spotkania organizacyjne...), ale nie 26 dni urlopu, ale więcej. Są ferie zimowe, świąteczne. Wcześniejsza emerytura. Był też jednoroczny urlop zdrowotny. Oczywiście jest to praca z naszymi dziećmi i na jakości nauczania powinno nam zależeć, ale i chciałbym też dobrej jakości obsługi w biurach, w szpitalach, dobrej jakości wyrobów - na tym też każdemu zależy.
Co gorsza - w wypadku ZNP - terroryzmu politycznego, bo to związek opanowany przez (post)komunistów.
No, ale socjalizm już tak ma - byłaby oświata prywatna z publicznymi bonami edukacyjnymi, to byłaby szansa na normalność.