Żwokost lekarski, arnika górska, tarczyca bajkalska, jeżówka purpurowa, rzepik pospolity, poza tym mięta pieprzowa, melisa i dziurawiec - to zioła. Są ich setki. Wielu z nas sięga po nie bardzo chętnie, bo poprawiają samopoczucie i kondycję. Jedne uspokajają, inne pobudzają, jeszcze inne łagodzą ból. Niemal na każdą dolegliwość znajdzie się jakieś zioło. W większości lekarstwa ziołowe działają powoli, ale nie powodują skutków ubocznych i nie zatruwają organizmu. W Polsce bardzo popularne są sklepy zielarskie, a preparaty z ziół łatwo można kupić w aptekach. Ten rynek zdecydowała się jednak uregulować swoimi dyrektywami Unia Europejska.
Producenci tradycyjnych ziołowych produktów leczniczych muszą wykazać, że specyfiki te w medycynie stosowane są na terenie Unii Europejskiej przez co najmniej 15 lat a poza Unią - 30 lat. Muszą udowodnić, że ich produkty są robione zgodnie ze standardami bezpieczeństwa i jakości. Nowe specyfiki ziołowe, wprowadzane na rynek, będą musiały przejść skomplikowaną procedurę akceptacyjną. Dopuszczone preparaty ziołowe będą odpowiednio oznakowane a pozostałe staną się nielegalne. Oczywiście wprowadzenie nowego leku czy specyfiku ziołowego musi być poprzedzone długimi i często kosztownymi badaniami. W Polsce pojawiły się głosy, że w ten sposób Unia Europejska wprowadziła restrykcyjne prawo delegalizujące setki naturalnych ziół leczniczych. Wielu producentów preparatów ziołowych ostrzega, że nowe regulacje wypchną ich z rynku i zmuszą do zamknięcia firm.
Co o dyrektywie unijnej w sprawie leków ziołowych mówi dr Jerzego Jambor, prezes Głównego Polskiego Komitetu Zielarskiego, wiceprezes Sekcji Fitoterapii Polskiego Towarzystwa Lekarskiego. Czy może to być zagrożenie dla ziołolecznictwa, produkcji leków i produktów ziołowych?
Czy unijne przepisy ograniczą dostęp do ziół zapytaliśmy Ewę Stolecką z poznańskiego Herbapolu. A o to, czy zioła mogą być lekiem na każde zło, każdą chorobę czy dolegliwość spytaliśmy prof. Kazimierza Główniaka, kierownika Katedry i Zakładu Farmakognozji z Pracownią Roślin Leczniczych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie. Wyjaśniamy, że farmakognozja - to nauka o lekach.
Czy skutki nowych przepisów unijnych można zauważyć już w aptekach, zapytaliśmy Przemysława Błocha, członka Wielkopolskiej, Okręgowej Rady Aptekarskiej. A o tym, że warto sięgać po leki ziołowe powiedział nam dr n. farm. Wojciech Dymowski, członek Komitetu ds. Produktów Leczniczych Roślinnych Europejskiej Agencji Leków.
Czy unijne prawo rzeczywiście spowoduje wycofanie specyfików ziołowych z rynku? A może staną się jeszcze bezpieczniejsze? Czy Unia Europejska powinna regulować rynek ziół? Czy "uderzenie" w ziołolecznictwo to po prostych bananach i dżemie z marchewki kolejne wpadka eurokratów?
Czy sięgają Państwo po ziołowe leki? Może nie warto się bawić, chorobie lepiej od razu "przywalić" antybiotykiem? Zapraszamy do dyskusji na antenie i internecie.