To wnioski z taśm z poufnej narady u premiera Donalda Tuska po najbardziej tragicznej katastrofie w historii Polski. Zginęło w niej 96 osób, w tym polska para prezydencka. Taśmy ujawniła TVP.
Polskie państwo skapitulowało
- komentują politycy.
Jak pisze portal wPolityce, z materiału wynika, że Edmund Klich, przedstawiciel Polski akredytowany przy wojskowo-cywilnej komisji rosyjskiej badającej przyczyny katastrofy, został wysłany do Rosji bez wsparcia, bez zaplecza, bez tłumaczy, a nawet bez pieniędzy, a po czterech dniach jego pobytu w Rosji, odebrano łączność kryptograficzną z krajem.
Zapytany przez Donalda Tuska z jaką wiedzą udawał się do Smoleńska Edmund Klich przyznał, że... jest ekspertem lotnictwa cywilnego i nie ma nawet wiedzy na temat lotniczego porozumienia Polski i Rosji z 1993 roku, regulującego ruch samolotów wojskowych i wspólnego wyjaśniania katastrof.
Klich przyznał w czasie narady, że wszelka inicjatywa w tej sprawie pochodziła od Rosjan..
... ja sądziłem, że są cały czas prowadzone negocjacje ze stroną rosyjską, żeby wybrać (sposób procedowania)
- mówił Edmund Klich i przyznał, skarżąc się na pozostawienie go bez wsparcia państwa polskiego:
"Nie ja powinienem o tym decydować, bo ja nie mam pojęcia". (-) "Czy ja, postawiony na tak ważne stanowisko, nie mogę liczyć, przy całym ogromie obowiązków pana premiera, na 3 minuty rozmowy? Czy nie stać członka rządu, jakiegokolwiek, na kontakt z człowiekiem, który pracuje w stresie, walczy o stosunki z Rosjanami?"
- pytał Donalda Tuska Edmund Klich.
Sam premier Donald Tusk przyznał w czasie narady, że nie wiedział o możliwości prowadzenia działań w związku z katastrofą smoleńską na podstawie polsko-rosyjskiego porozumienia z 1993 roku, dającego Polsce mocniejszą pozycję w śledztwie.
Nie usłyszałem od nikogo, począwszy od pana jakiejkolwiek sugestii, że istniała możliwość wypracowania formuły prawnej lepszej niż Konwencja Chicagowska
- mówił do Edmunda Klicha Donald Tusk.
Ten fragment nagrań podważa także prawdomówność ówczesnego rzecznika rządu Pawła Grasia, który pytany dlaczego rząd polski zgodził się na badanie katastrofy zgodnie z zasadami konwencji chicagowskiej, a nie polsko-rosyjskiej umowy z 1993 roku powiedział, że powodem była chęć zachowania "maksymalnej transparentności procesu badania katastrofy".
Nagranie obala również prawdziwość argumentów podanych przez ówczesne Centrum Informacyjne Rządu, pytane o to dlaczego nie zdecydowano się na skorzystanie z polsko-rosyjskiej umowy.
Możliwe było albo rozpoczęcie długotrwałych rozmów ze stroną rosyjską w celu ustalenia procedury badania wypadku w oparciu o art. 11 porozumienia z 1993 r., albo natychmiastowe podjęcie badań przy wykorzystaniu istniejących międzynarodowych procedur wynikających z tzw. konwencji chicagowskiej
- czytamy w komunikacie CIR z 2010 roku.
Tymczasem Edmund Klich w czasie narady u Donalda Tuska stwierdził, że "przychylność strony rosyjskiej jest taka, że (w ciągu pierwszych dni) można było wybrać (procedurę badania wypadku) w porozumieniu (z Rosjanami)".
Słuchając tych nagrań trudno oprzeć się wrażeniu, że ówczesny rząd, ówczesny premier, całkowicie zrezygnowali z zaangażowania w nadzorowanie tych spraw. Muszę powiedzieć, że kompletnie dla mnie (jest to) sytuacja nie do wyobrażenia
- powiedział w TVP Info szef KPRM Michał Dworczyk, pytany o ujawnione nagrania.
Jeżeli słyszałem o różnego rodzaju zaniedbaniach w administracji, które miały miejsce, to nigdy nie słyszałem o innej sytuacji, o której bardziej można byłoby powiedzieć, że państwo polskie zaniedbało najważniejszą wówczas sprawę, którą powinno się zajmować, angażując w to najważniejszych urzędników, najważniejszych polityków i dokładając wszelkich starań, żeby tamtą sprawę w sposób właściwy wyjaśniać. Tutaj mamy do czynienia z taką wręcz przykładową dezercją w sytuacji niezwykle trudnego testu, któremu zostało wówczas państwo polskie poddane
- mówił w TVP Info szef kancelarii premiera Mateusza Morawickiego.
Tak postępują tylko władze albo państwa upadłego, albo które nie chcą wyjaśnić przyczyn katastrofy i oddają śledztwo obcemu państwu
- tak ujawnione nagrania skomentował w Polskim Radiu szef MON Mariusz Błaszczak.
Jest art. w Kodeksie Karnym, który mówi o niedopełnieniu obowiązków. Nawet, jeśli popatrzymy na jakość polityków KO (…), oni byli zobowiązani, oni to zlekceważyli. Byli zobowiązani do przestrzegania zasad, prawa obowiązującego w naszym kraju
- podkreślił minister.
opr. G.Ł
[KOMENTARZE]
"Donald Tusk na najważniejszą wówczas sprawę nie znalazł czasu". Tymi słowami wiceminister spraw zagranicznych Szymon Szynkowski vel Sęk podsumował opublikowanie wczoraj w TVP taśmy.
- Osoba odpowiedzialna za najważniejsze zadanie nie ma dostępu do premiera – mówi wiceminister Szymon Szynkowski vel Sęk.
Dla mnie jest niewyobrażalna sytuacja, w której osoba odpowiedzialna za najważniejsze zadanie w tym momencie - bo nie było nic ważniejszego w tych dniach drugiej połowy kwietnia, jak zadanie wyjaśnienia przyczyn katastrofy, w której zginął Prezydent Rzeczypospolitej - ta osoba nie ma dostępu do premiera, ta osoba jest pozostawiona sama sobie. To jest niewyobrażalne, że w tamtym czasie Donald Tusk na tę najważniejszą w tamtych dniach sprawę nie znalazł czasu.
Wielkopolski poseł Koalicji Obywatelskiej Jakub Rutnicki uważa, że publikacja taśm jest odwróceniem uwagi od problemu pandemii.
Tę sytuację musi oceniać prokuratura. Prokuratura, która jest zarządzana przez pana Zbigniewa Ziobro i przez kilka lat nie ma żadnego efektu i śledztwa. Próbowano dyskredytować pana Premiera Donalda Tuska. Najważniejszą rzeczą w tej chwili jest to, że setki ludzi umiera poprzez nieudolność działania Prawa i Sprawiedliwości, a katastrofą smoleńską powinny zająć się organy śledcze.
Bartosz Garczyński