Zmiany w lekarskiej opiece podstawowej z całą pewnością są potrzebne. Czego oczekują pacjenci? Czy lekarze rodzinni powinni mieć więcej możliwości w leczeniu pacjentów? Czy to zmniejszy kolejki do specjalistów, czy raczej zwiększy kolejki w przychodniach lekarza rodzinnego? Czy ufamy lekarzom rodzinnym? Naszym gościem będzie dr Tadeusz Waligóra, który od lat pracuje w poradni na poznańskim Sołaczu. Jest laureatem konkursu pacjentów "Mój doktór".
Jakie są uprawnienia lekarzy rodzinnych. Ministerstwo zdrowia chce je rozszerzyć. Właśnie rozpoczyna pracę nad przepisami, które umożliwią lekarzom rodzinnym wykonywanie pacjentom prostych zabiegów i więcej badań.C zy lekarzy rodzinnych jest dziś za mało? Wielu pacjentów tak twierdzi.
Dr Halina Bobrowska z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, która nie jest lekarzem rodzinnym, ale specjalistą uważa, że koncepcja lekarza rodzinnego rozminęła się z rzeczywistością. Czy ma rację? Jakie dodatkowe uprawnienia przydałyby się lekarzom rodzinnym? Czy fakt, że pacjent idąc do specjalisty uważa, że lekarz rodzinny nie ma nic już do tego - to jest właśnie wybór pacjenta, bo do leczenia specjalisty (kardiologa, ortopedy, pulmonologa) ma większe zaufanie niż do leczenia lekarza rodzinnego (do niego idzie tyko po recepty. Czy to dobrze, ze idzie do lekarza rodzinnego po recepty specjalistyczne?
Jak jest teraz, jeśli chodzi o wypisywanie leków w przypadku przewlekłych chorób. Czy lekarze rodzinni powinni mieć więcej możliwości w leczeniu pacjentów? Czy to zmniejszy kolejki do specjalistów, czy raczej zwiększy kolejki w przychodniach lekarza rodzinnego. Czy pacjenci są zadowoleni ze swoich lekarzy rodzinnych - czy ufają ich diagnozom? Jakich zmian oczekują pacjenci?
Ministerstwo nie wyklucza - tam też toczy się dyskusja - że lekarz rodzinny wykonywałby więcej badań. Na razie nie wiadomo, jakie dokładnie, ale już pojawiły się informacje, że mogłoby to być np. "echo" serca. Na pewno są badania, z którymi poradzi sobie lekarz rodzinny, odciążając obleganych specjalistów. Często lekarz rodzinny to jednocześnie pediatra i internista, teraz po trosze miałby być również urologiem, kardiologiem, laryngologiem.
Oprócz dodatkowych badań, lekarz rodzinny ma też odciążyć ambulatoria. Czy drobne zabiegi u lekarza rodzinnego to dobry pomysł? Już teraz przepisy pozwalają lekarzowi rodzinnemu np. zszyć ranę, ale mówi się tez o nacinaniu tłuszczaków, pobieraniu cytologii, pewnie też wymazów z gardła. Czy to dobry pomysł? Ilu pacjentów dziennie przyjmuje lekarz rodzinny? Gdyby miał teraz dodatkowe zabiegi, badania - czy nie ma obaw, że czas wizyty byłby dużo dłuższy i co z kolejką za drzwiami gabinetu?
Pacjenci mówią, że lekarze rodzinni nie chcą ich kierować na badania specjalistyczne. Dlaczego tak się dzieje? Na jakie skierowania pacjenci mogą liczyć? Zdarza się, że trudno dostać najzwyklejsze skierowanie do badania krwi. Co z pieniędzmi - teraz lekarze rodzinni dostają na pacjenta 80-90 złotych na rok, więcej dostają za emerytów, nie mają w kontrakcie dodatkowych pieniędzy na profilaktykę. Za wszystkie badania zlecone u specjalistów płacą lekarze rodzinni. Do nich przychodzi faktura.
Czy jest moda na leczenie u specjalisty? Lekarze twierdzą, że tak. Pacjenci przychodzą po skierowanie do specjalisty nawet nie zastanawiając się, że mógłby im pomóc lekarz rodzinny. Czy symboliczne opłaty za rejestrację u specjalisty zmniejszyłyby kolejki? Dr Tadeusz Waligóra jest za wprowadzeniem takich opłat. Kilka lat temu takie opłaty wprowadzono w Czechach i kolejki do specjalistów zmniejszyły się o jedną trzecią.
Jest też problem samotności - zwłaszcza osób starszych, które potrafią przyjść nawet dwa razy w tygodniu do lekarza rodzinnego, by się "wygadać". Często pacjenci przychodzą do lekarza z gotowym rozpoznaniem, bo wyczytali w internecie, że mają objawy związane z określoną chorobą. Co z pieniędzmi na podstawową opiekę rodzinną - wielu lekarzy oszczędza na skierowaniach - wtedy więcej pieniędzy zostaje na gabinet i pensje? Czy dziś kształci się wystarczająco dużo lekarzy rodzinnych? Kiedy pacjent powinien iść do specjalisty, a kiedy do lekarza rodzinnego?
Zapraszamy do rozmowy o lekarzach rodzinnych:
człowiek musi sie upokarzać i ciagle o coś prosic... a z wypłat na NFZ niedługo pół wypłaty biorą !
przysłuchiwałam się audycji i niestety muszę stwierdzić, że główny problem pozostał. Mianowicie pacjenci nie potrafią poruszać się w polskiej służbie zdrowia, a lekarz rodzinny nadal nie może być w pełni jej koordynatorem na pierwszym szczeblu. Problem lekarza rodzinnego, to nie tylko problem z dostępem do porad, badań, wizyt domowych. To problem niewiedzy społeczeństwa - co, gdzie i kiedy mi się należy jako pacjentowi? Brak jest programów informacyjnych, audycji, wszelkich możliwych narzędzi medialnych przekazujących aktualną wiedzę na temat tego JAK KORZYSTAĆ Z SŁUŻBY ZDROWIA ? Bardzo cieszy mnie dzisiejsza audycja, niestety przekaz z niej płynący znów jest niejasny i staje się kolejnym pojedynkiem lekarz - pacjent, w którym to zwykle lekarz przegrywa, jako ten który nie rozumie potrzeb zwykłego człowieka, a osoby ją prowadzące nie posiadają wystarczającej wiedzy, by dyskusję poprowadzić. A jest potrzeba by wytłumaczyć pacjentom jak w służbie zdrowia na poziomie lekarza rodzinnego się poruszać.
1. Wybór lekarza rodzinnego.
Lekarz rodzinny to też człowiek. Każdy z nas ma prawo wyboru lekarza rodzinnego na terenie całego kraju. Jeżeli Twój lekarz Ci nie odpowiada, jest - zmień go, zamiast narzekać na całą służbę zdrowia. "W ciągu roku kalendarzowego pacjent może zmienić lekarza rodzinnego dwa razy. Wtedy nie ponosi żadnych dodatkowych opłat. Dopiero trzecia zmiana wymaga zapłacenia 80 zł, ale też nie w każdym przypadku. Jeżeli jest to spowodowane np. zmianą miejsca zamieszkania czy np. zaprzestaniem udzielania świadczeń przez wybranego lekarza rodzinnego, pacjent nie ponosi żadnych dodatkowych kosztów."
2. Kolejki do lekarza rodzinnego.
Były zawsze, ale wcale być nie muszą. Co jest rozwiązaniem tego problemu – komputeryzacja, zmniejszenie obowiązków administracyjnych nie związanych ściśle z procesem leczenia, ułatwienie procedur związanych z obsługą pacjenta, wystawianiem recept. Lekarzy rodzinnych spowalnia biurokracja. Dokładne i uważne wypisywanie historii choroby, recept, a także zaświadczeń o stanie zdrowia, tak aby później NFZ nie zażądał zwrotu kosztów leczenia pacjenta. Lekarz odpowiada bowiem finansowo z wszystkie swoje pomyłki, niepoprawnie uzasadnione zalecenie leków, niepoprawne przyznanie refundacji itp., mimo iż rozporządzenia NFZ nie nadążają nad szybkością zmian w nowoczesnym leczeniu. Stąd między innymi te opóźnienia. W poradniach, w których lekarze przeszli już na system komputerowy, obsługa pacjentów jest o wiele szybsza, gdyż mogą w szybki sposób wydrukować receptę, sprawdzić zalecenia leku, mieć podgląd do dostępnych zamienników, kopiować wpisy do historii chorób, itp. Mniej jest również pomyłek na receptach, dzięki czemu pacjent nie wraca ponownie. Komputeryzacja = szybsza obsługa to fakt. Takie poradnie nie muszą tworzyć kolejek do lekarza na następny dzień, tylko przyjmują wszystkich danego dnia. Jeśli w Twojej poradni nie ma takiego systemu, a jest możliwość zapisów telefonicznych, nie zwlekaj. Wiesz, że źle się czujesz wieczorem, zadzwoń do poradni wcześnie rano (od 8:00) i umów się na wizytę. Jeśli zadzwonisz o 11-12:00 godzinie, miejsca do przyjęcia mogą się skończyć, więc o co nie można mieć pretensji. Lekarz musi poza pacjentami zapisanymi wcześniej przyjąć pacjentów doraźnych, czyli np. dzieci wysoko gorączkujące, itp. oraz jechać na wizyty domowe.
3. Dostępność do skierowań.
Lekarz rodzinny nie ponosi żadnych kosztów za wypisanie pacjentowi skierowania do lekarza specjalisty. Nie wypisanie skierowania do lekarza specjalisty nie stanowi dla lekarza rodzinnego żadnej oszczędności (chyba, że papieru). Problem skierowań do specjalisty to kwestia ZASADNOŚCI takiego skierowania, czyli czy dany pacjent w ogóle wymaga zdiagnozowania przez lekarza specjalistę. Jeśli pacjent chce iść np. do laryngologa, a w wyniku przeprowadzonego wywiadu, badań laboratoryjnych, lekarz rodzinny nie widzi żadnych wskazań takiej konsultacji – to wtedy ma prawo odmówić wypisania skierowania. Nie jest oczywiście tak, że badania są tylko dla ludzi chorych. Niektóre poradnie lekarza rodzinnego realizują programy profilaktyczne, jak np. Program Profilaktyki Chorób Układu Krążenia i w ramach tego programu mogą wykonywać więcej badań, np. pacjentów, którzy nie chorowali wcześniej na choroby układy krążenia, a są obciążone czynnikami ryzyka tj. palenie tytoniu, nadwaga i otyłość, nadmierny stres, wiek, płeć męska, itp. Nie znam lekarza rodzinnego, który nie wypisałby skierowania do lekarza specjalisty, jeśli są ku temu wyraźne przesłanki. Trzeba pamiętać, że lekarz odpowiada karnie za swoją niedbałość. Jeśli natomiast ktoś chce dla własnego spokoju uzyskać diagnozę specjalisty, mimo iż nie ma do tego wskazań żadnych wskazań, musi sam ponieść koszty takiej profilaktyki. Bardzo duży jest również odsetek osób, które przychodzą do gabinetu z gotową diagnozą. Dla osób, które tak robią mam radę - jeśli wyczytałeś/łaś jakąś informacje w Internecie, którą chcesz skonfrontować w gabinecie lekarskim - wydrukuj ją lub przepisz "słowo w słowo". Tylko wtedy lekarz będzie mógł odnieść się do niej i udzielić Tobie satysfakcjonującej odpowiedzi. W przeciwnym razie Twój przekaz może być za mało jasny i konkretny.
4. Wizyty domowe.
Wykonywanie wizyt domowych w domu pacjenta jest wpisane do obowiązków lekarza rodzinnego posiadającego umowę kontraktową w ramach NFZ. Wizyta domowa jest jednak szczególnym przypadkiem udzielanych porad, z tego tytułu że do jej wykonania w domu pacjenta lekarz musi widzieć przesłanki, czyli np. podeszły wiek pacjenta, problem z poruszaniem się i brak możliwości transportu przez rodzinę. Dorosły pacjent, który ma gorączkę 38 stopni, nie posiadający dodatkowych wskazań dla udzielenia porady poza poradnią, nie powinien żądać przyjazdu lekarza do domu. Do 38,5 stopnia klasyfikuje się gorączkę nieznaczną, jest to bardzo starym ewolucyjnie mechanizmem obronnym organizmu, często o zmiennym przebiegu i bywa, że mamy gorączkę rano, a w południe już nie. Dlatego przedzwońmy już z rana do poradni, możemy powiedzieć rejestratorce o naszych dolegliwościach i zostać przyjęci np. poza kolejnością. Gorączka powinna być bezwzględnie obniżana u dzieci (ze względu na niesprawność układu termoregulacyjnego), kobiet w ciąży (ochrona płodu), u osób z niewydolnym układem krążenia (wysoka temp. obciąża układ krążenia) oraz u pacjentów po operacji (ze względu na wyczerpanie organizmu) i wtedy też staje się wskazaniem do udzielenia porady w domu. Poruszam ten temat tak szczegółowo, żeby nakreślić sens problemu. Wizyta domowa nie da się jednoznacznie zdefiniować, ponieważ często zależy od wielu czynników. W okresie dużej zachorowalności (zimowym) wyjazd do np. 30letniego, nie obarczonego dodatkowymi dolegliwościami mężczyzny mieszkającego niedaleko przychodni nie jest brany pod uwagę. W związku z powyższym, o wizytach domowych często decyduje sam lekarz lub niższy personel medyczny, po zebraniu wywiadu podczas np. rozmowy telefonicznej z pacjentem. Jeśli wizyta ma na celu jedynie konsultacje, sprawdzenie stanu zdrowia np. osoby przewlekle chorej, która nie wymaga natychmiastowej pomocy, na wizytę domową czasami trzeba poczekać. Wizyta domowa nie ma zastępować udzielania pomocy medycznej w nagłych przypadkach zagrożenia życia. W takiej sytuacji niezwłocznie dzwonimy po pogotowie.
Co do rozszerzenia kompetencji lekarza rodzinnego - oczywiście jestem za! Lekarze rodzinni czekali na to od wielu lat. Jednak co tak na prawdę rozumiemy pod pojęciem "rozszerzenie kompetencji". To możliwość kierowania na nowe badania diagnostyczne np. "echo" serca. Dr Halina Bobrowska wypowiada się, w Państwa audycji, że "lekarz rodzinny może nie czuć się na siłach wykonywać tego typu badań". Oczywiście, że nie! Lekarz rodzinny jedynie kieruje na te badania, czyli podpisuje umowę z pracownią diagnostyczną wykonującą takie badanie, może wysyłać do niej swoich pacjentów z pominięciem konsultacji u lekarza specjalisty (na którą się czeka), a NFZ dodatkowo mu za to płaci np. przez zwiększenie wysokości składki miesięcznej na świadczeniobiorcę. Ograniczenie możliwość wykonania przez lekarza rodzinnego np. badania KT, próby wysiłkowej, badań holterowskich, echokardiografii, PSA czy USG tarczycy doprowadziło do tego, że pacjenci w celach diagnostycznych (nie leczniczych) muszą trafić do specjalisty lub do szpitala. Co do drobnych zabiegów wykonywanych w gabinecie - tu już ocena należy do każdego lekarza. Spora liczba lekarzy rodzinnych, będzie zadowolona z możliwości wykonywania takich zabiegów, jeśli będą one osobno rozliczane. Jeśli do poradni przyjdzie pacjent np. jedynie do ściągnięcia szwów z niewielkiej rany, opatrzenia jej, a lekarz rodzinny ma w tym doświadczenie, to dlaczego taki pacjent ma czekać na ich ściągnięcie u lekarza specjalisty. Czas kolejki przyjęć nie musi na tym ucierpieć, wystarczy że taki pacjent zgłosi się wcześniej np. zostanie umówiony na koniec przyjmowania danego dnia. Wielu lekarzy rodzinnych już teraz wykonuje drobne zabiegi nie chirurgiczne jak płukanie ucha, nie otrzymując za to dodatkowych środków. Pytanie tylko jak zdefiniowane będzie wykonywanie tych zabiegów. Jeśli zmiana ta ma być wprowadzona bez wcześniejszych np. szkoleń to powinna stanowić alternatywę dla lekarza rodzinnego, który może drobny zabieg wykonać sam lub jeśli nie ma takiej możliwości skierować go do specjalisty. W każdym razie zmiana ta może być tylko z korzyścią dla pacjenta, gdyż zmniejszy oczekiwanie na tego typu zabiegi.
Kończąc obszerną wypowiedź, bardzo proszę o pomoc ze strony mediów w nie szerzeniu stereotypu, czy wręcz mitu lekarza rodzinnego jako zbędnego biurokraty wypisującego recepty, który oszczędza na czym może i nie jest kompetentny, by nas leczyć. Lekarz rodzinny to ciężki zawód, do którego brakuje chętnych z wielu przyczyn - długi czas pracy, stres, duża ilością pacjentów, niekorzystny system finansowania, narażenie na niezadowolenie pacjentów, duża ilość dokumentacji medycznej także na potrzeby innych instytucji, ograniczone możliwości diagnostyczne, itp. Z tych między innymi przyczyn, medycyna rodzinny to specjalizacja najbardziej obarczona ryzykiem wypalenia zawodowego i depresji spośród wszystkich pozostałych. Lekarz rodzinny w założeniu miał być koordynatorem służby zdrowia i równym partnerem dla lekarza specjalisty, z którym wspólnie prowadzi leczenie pacjenta traktując go indywidualnie. Oby Ministerstwo Zdrowia dotrzymało słowa w tym aspekcie i wzmocniło pozycję lekarza rodzinnego. „Sugerowanie, że lekarze rodzinni są niewykształceni, nie ma uzasadnienia i jest krzywdzące, ponieważ jest to grupa specjalistów przygotowana przez czteroletnie kształcenie do pracy w POZ lub posiadająca drugą, a nawet trzecią specjalizację (internę, pediatrię, medycynę ogólną, chirurgię, medycynę pracy, ginekologię, dermatologię, itp.).” Lekarze, którzy nie posiadają żadnych specjalizacji mają wymagane kilkuletnie doświadczenie pracy w POZ, oraz ukończone liczne kursy w ramach obowiązkowego doskonalenia zawodowego. „Lekarz rodzinny jako jedyny specjalista w systemie jest w stanie rozpatrywać problemy dziecka w kontekście rodziny i lokalnej społeczności, ponieważ przygotowany jest do opieki nad osobami niezależnie od wieku, zna cykl życia rodziny, uwzględnia aspekty psychospołeczne.” Wspierajmy ten kluczowy szczebel służby zdrowia, bo bez niego cały system nie ma szans istnienia. Codziennie lekarze rodzinni udzielają steki tysięcy porad zapewniając długotrwałą ciągłości opieki nastawioną na potrzeby pacjenta.
Co do grypy, to grypę i inne katary trzeba odleżeć, pozwolić gorączce się skończyć. Chorobę trzeba odbyć, a nie zabić jej objawy i następnego dnia mieć pełną aktywność. Pozwólcie organizmowi walczyć, nie bierzcie przeciwgorączkowych przy 37,5 czy 38, nie bierzcie gripexów czy innych świństw.