Urzędnicy twierdzili, że projekt jest niezgodny z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. Tę decyzję utrzymał wojewoda. Miasto podjęło więc walkę w sądzie. - Dziś wiemy, że to my mieliśmy rację, dlatego domagamy się natychmiastowych działań — mówi
prezydent Piły Piotr Głowski.
Wystąpiłem zarówno do wojewody, jak i starosty z żądaniem natychmiastowego wydania decyzji i procedowania pozwolenia na budowę. Gdyż wyczerpali już swoją drogę (prawną — przyp. red), bo dotarliśmy do Naczelnego Sądu Administracyjnego. A patrząc na czas, który minął, to tak naprawdę mamy do czynienia już nie tylko z działaniem na szkodę mieszkańców, opóźnianiem inwestycji, ale będzie za chwilkę szkoda materialna. Ponieważ nadal nie rozpoczęliśmy budowy, a ceny wzrosły dramatycznie.
Starosta pilski Eligiusz Komarowski twierdzi, że nie ma jeszcze pełnych dokumentów, by odnieść się do sprawy i decyzji sądu. Dodał jednak, że wszelkie procedury dotyczące wydania pozwolenia na budowę, będą toczyły się w swoim czasie.
Przypomnijmy, pilskie centrum przesiadkowe ma się składać z 10 peronów dla autobusów obsługujących ruch międzymiastowy i jednego podwójnego dla autobusów miejskich. W projekcie nie ma tradycyjnej poczekalni ani toalet – co wielu krytykuje. Prezydent twierdzi jednak, że są niepotrzebne, bo kilka kroków dalej jest dworzec PKP i galeria handlowa. Inwestycja według wcześniejszych założeń miała kosztować ponad 4 mln złotych, większość tej kwoty to dofinansowanie unijne.