Przeciwko przekazaniu kolejnych pieniędzy na PEKĘ jest największy klub w radzie miasta, czyli Platforma Obywatelska. "Te koszty, które prezydent próbuje teraz dorzucić do tego projektu - są dla nas niedopuszczalne" - mówi radny PO Łukasz Mikuła. Jego zdaniem trzeba było to zrobić przy okazji pisania projektu, wtedy było możliwe 85-procentowe dofinansowanie unijne. "W tej chwili prezydent musi poszukać tych pieniędzy w swoich zapasach, nie powinien ciąć innych kosztów czy zwiększać deficytu budżetowy".
Wątpliwości w tej sprawie ma również SLD. Jak mówi przewodniczący klubu Tomasz Lewandowski: "Z jednej strony to jest potrzebne, z drugiej - poparcie tej decyzji oznaczałoby zatwierdzenie błędu prezydenta, więc pewnie wstrzymamy się od głosu" - mówi.
Nie wiadomo co w tej sytuacji zrobi urząd miasta. Mimo prób nie udało nam się porozmawiać z wiceprezydentem Poznania odpowiedzialnym za komunikację miejską.
Drugim krokiem by było wprowadzenie czytników zbilżeniowych do kart płatnuczych/kredytowych, którymi by się opłacało przejazd za deklarowany w automacie czas jazdy... czyli opłata uiszczana w biletomacie, na którym by się wstukiwało ilość przystanków, które się chce przejechać, a potwierdzeniem by był bilet papierowy, lub SMS przychodzący na telefon sparowany z kartą, bądź zapisywany w centralnej bazie danych dla użytkownika, który zarejestruje sobie kartę lub nr telefonu (podobne parowanie jest w systemie wypożyczalni rowerów nextbike)
Natomiast został wybrany system najgorszy, jaki można sobie wymyślić, a do tego najdroższy, najbardziej zawodny i chyba najmniej efektywny, z którego przewoźnik chyba za dużo korzyści mieć nie będzie, bo nawet statystyk odpowiednich nie będzie, skoro posiadacze sieciówek i liniówek nie są ujmowani w statystykach.
A kiedyś się mówiło - gospodarny Poznań.