NA ANTENIE: Country
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Przerażające relacje z Ukrainy. "Moją babcię i znajomą obudził dziś wybuch"

Publikacja: 24.02.2022 g.13:53  Aktualizacja: 24.02.2022 g.17:55
Wielkopolska
"Moją babcię i znajomą obudził dziś wybuch" - mówi Filip Drozdov, obywatel Ukrainy, który kilka lat temu przeprowadził się z rodziną do Piły. Jego znajomi oraz babcia nadal mieszkają w rejonie Kijowa.
wojna ukraina - Interior Ministry press service - PAP/EPA
Zdjęcie poglądowe / Fot. Interior Ministry press service (PAP/EPA)

"Dziś rano do nich dzwoniłem, ich relacje są przerażające" – mówi Drozdov.

Tak naprawdę dzisiaj rano dzwoniłem do wszystkich, od babci i jej przyjaciółki usłyszałem, że rano obudził je wybuch. Do sklepów są długie kolejki, podobnie na stacjach benzynowych, a w bankomatach można wypłacić jedynie 100 hrywien. Koleżanka z Kijowa, z którą rozmawiałem, powiedziała mi, że siedzą na walizkach, więc jeżeli będzie kolejny alarm bombowy lub coś gorszego, to mają minutę do metra i tam się schronią

- mówi Filip Drozdov.

Nasz rozmówca dodaje jednak, że dla mieszkańców Ukrainy wojna z Rosją trwa już od 2014 roku. Teraz nastąpiła po prostu eskalacja konfliktu. Jego rodzina i przyjaciele, jak na razie są bezpieczni. 

Po napaści Rosji na Ukrainę w szoku są ukraińscy studenci z Kolegium Europejskiego w Gnieźnie. Kiedy rano zobaczyli zdjęcia i relacje filmowe ze swojej ojczyzny, natychmiast skontaktowali się z rodzinami na Ukrainie.

Studenci, z którymi rozmawialiśmy pochodzą z zachodniej Ukrainy, ale i tak mówią, że rosyjskie rakiety spadły na bazę wojskową, która jest kilkadziesiąt kilometrów od ich domów i blisko Polski.

Wszyscy jesteśmy w takim stanie, że trudno to sobie wyobrazić. Martwię się o ojca, który jest wojskowym

- mówiła nam studentka.

Na jednym roku są z Ukraińcami Białorusini i Rosjanie.

Nie rozmawialiśmy jeszcze z nimi o tej sytuacji, ale wcześniej nie było między nami żadnych problemów, bo Polska nas połączyła i czuliśmy się jak bracia. Dochodzi do nas wiele głosów z Ukrainy od osób, które chcą uciekać do Polski, bo nie chcą umierać na wojnie

- mówi student.

Zadzwoniła do mnie koleżanka, która pociągiem jedzie ze swoim chłopakiem w okolicach Lwowa i chcą przedostać się do Polski, ale nie wiemy czy to się uda, bo granica jest zamknięta

- dodaje studentka.

Chcemy powiedzieć Rosjanom, którzy nas słyszą, aby przekazali swoim rodzinom, aby ich bracia i ojcowie nie szli na wojnę, bo nikt nie chce, aby jego brat czy ojciec zginął na wojnie i my też nie chcemy. I nie potrzebujemy uwalniania

- mówi student.

Pomoc prawną i psychologiczną zaoferowały już studentom z Ukrainy władze Uniwersytetu Poznańskiego, pod który podlega Kolegium Europejskie w Gnieźnie.

Szok i niedowierzanie - tak o tym, co się dzieje w jego ojczyźnie, mówi mieszkający od czterech lat w Lesznie obywatel Ukrainy Siergiej Veretelnyk.

Jeszcze wczoraj nie wierzył, że Władimir Putin zdecyduje się na zaatakowanie Ukrainy. Na razie ma jeszcze kontakt telefoniczny i internetowy ze swoimi rodzicami.

"Śniła mi się ewakuacja ojca. Obudził mnie mąż i powiedział, że jest wojna" – opowiada Ukrainka z Poznania. Na terenie Poznania i powiatu poznańskiego dotychczas mieszkało ponad 100 tysięcy obywateli Ukrainy.

Wielu z nich obudził dziś telefon z informacją o ataku wojsk rosyjskich na Ukrainę. "To bardzo mnie załamało" – przyznaje Katerina Jakymenka, która od 6 lat pracuje w Polsce.

Miałam dzisiaj sen, jak pomagałam przewozić przez granicę mojego ojca. Po nim przyjeżdżała też moja siostra i matka ze wszystkimi swoimi rzeczami. Obudził mnie mąż, który zadzwonił, że jest wojna i był jakiś wybuch, strzał pod naszym domem. Więc moja pierwsza reakcja była taka, że to nie jest realne, żebym miała takie sny i obudziła się z taką wiadomością

- mówi Katerina Jakymenka.

Katerina Jakymenka jest w stałym kontakcie z bliskimi i znajomymi na Ukrainie. Wielu z nich nie chce opuścić swojego domu – część ukrywa się w piwnicach.

"Czuję się strasznie" – mówi mieszkający w Polsce od 10 lat Aleksander Popylenko.

Tak naprawdę nikt z nas nie może zaprzestać czytania wiadomości. Nie wypuszczamy telefonów z rąk przez cały dzień. Nie ma chwała Panu paniki na wielką skalę. Ludzie rzeczywiście są przerażeni, przestraszeni i siedzą głównie w domach. Są kolejki na stacjach benzynowych, do sklepów, jest to oczywiste i bardzo normalne. Myślą, co mogą zrobić dalej

- mówi Aleksander Popylenko.

Ukraińcy cały czas szukają informacji na temat postępu inwazji oraz form pomocy dla ich bliskich w Polsce. Lokalna ukraińska społeczność chce przygotować szereg programów skierowanych do uciekających przed wojną rodaków. Katerina Jakymenka rozmawiała dziś w tej sprawie z poznańskimi urzędnikami. Ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły.

Według szacunków w Lesznie i jego bliskich okolicach mieszka około 3 tys. obywateli Ukrainy.

https://radiopoznan.fm/n/1qcg4c
KOMENTARZE 0