Problem w tym, że - jak wynika z informacji Radia Merkury - kilkanaście osób, nie tylko z Wielkopolski, do których wysłano listy, od kilku lat nie żyje. I zmarły właśnie w szpitalu przy ul. Przybyszewskiego.
Jak mogło do tego dojść? - Każdy z naszych pacjentów w chwili wypisu ma odpowiedni status. Piszemy na przykład, że został wypisany do domu, że przekazaliśmy go do innego szpitala albo, że niestety zmarł. W tym przypadku nie mamy nic na swoje usprawiedliwienie. Po prostu popełniono błąd - mówi naczelny lekarz szpitala przy ulicy Przybyszewskiego w Poznaniu Maciej Błaszyk.
- Wskutek niedopatrzenia osoby wysyłającej ankiety nastąpiła pomyłka, nie sprawdzono w systemie komputerowym statusu chorego, tylko sprawdzono listę pacjentów leczonych w szpitalu. To zdarzyło się u nas po raz pierwszy - tłumaczy dr Błaszyk.
Jak dowiedziało się Radio Merkury ankiety wysłała młoda lekarka, która zbiera materiał do pracy doktorskiej. Teraz prawdopodobnie straci pracę w szpitalu. Za zachowanie lekarki, rodziny zmarłych przepraszała dzisiaj dyrektor szpitala przy ulicy Przybyszewskiego Krystyna Mackiewicz.
Popieram inicjatywe szpitala.