Do tej książki warto wracać, gdyż przynosi ona wyczerpujący obraz tego, co możemy nazwać „przemysłem sztuki nowoczesnej”. Mowa o książce p.t.: „Siedem dni w świecie sztuki” autorstwa Sarah Thornton. Wydana ta pozycja została w po raz pierwszy w 2008 roku, kiedy mieliśmy do czynienia za szczytem prosperity na rynku sztuki i na giełdach i ma kto wyobrażał sobie koniec tej dobrej koniunktury. Ten optymizm coraz bardziej rozrastającego się rynku jest książce zawarty. A sama sfera sztuki nowoczesnej jest traktowana przez autorkę z atencją. W Polsce książkę w 2010 roku wydało wydawnictwo Propaganda i w zasadzie jej wydanie przeszło bez echa a szkoda, gdyż lektura pozwala polskiemu czytelnikowi zapoznać się z mechanizmami funkcjonowania tego świata, który jest dawcą prestiżu. Kiedy patrzę na ten przemysł odnoszę wrażenie, że w sumie o prestiż w nim już tylko chodzi i pieniądze, których nadmiar trzeba gdzieś lokować.
Dzisiejszy świat sztuki stał się bardziej interesujący dla socjologa kultury niż krytyka czy teoretyka sztuki, bo sztuki w nim coraz mniej a więcej ideologii i zgrywy. Zresztą w książce nie znajdziemy subtelnych opisów treści idei, które zawierają dzieła sztuki. W tym świecie nie mówi się ideach, ale kreatywnych pomysłach, bo na tych pomysłach, czasami im głupszych tym lepiej, zasadza się artystyczna oryginalność tego świata pełnego snobizmu. Przywołam okładkę na której widnieje dzieło gwiazdy sztuki światowej Maurizio Catelana. Wypchany martwy koń wisi na ścianie, łeb ma wbity w białą ścianę. Absurdalność takich pomysłów dowodzi oderwania się artysty od rzeczywistości. Ale oto właśnie chodzi, o metodę szoku, za którym, nic się nie kryje, oprócz wywracania rzeczywistości na opak. To, co realnie nie jest możliwe, w sztuce jest jednak możliwe, w myśl zasady potęgowania absurdów w nieskończonym procesie wymyślania czegoś, co im bardziej pozbawione sensu, tym bardziej godne jest zainteresowania. Jest to sztuka, która mentalnie odpowiada maklerom giełdowym i liderom „kapitalizmu kasyna”. Taki koń Catelana, za ciężkie miliony zarobione lekko, w salonie, to demonstracja prestiżu. Tylko to i aż to. Skoro kosztuje miliony, no to dzieło jest wybitne. Koniec, kropka.
Książka Sarah Thornton jest próbą całościowego opisu tego świata który ktoś nazwał trafnie „statusferą”. Autorka jest inteligentna, widzi tym świecie sprzeczności, gdy pisze o „statusferze”, że jest „zbudowana wokół niejasnych i często sprzecznych kategorii sławy, wiarygodności, wyimaginowanego znaczenia, przynależności instytucjonalnej, edukacji, inteligencji, dobrobytu i atrybutów takich jak wielkość kolekcji. Przemierzając świat sztuki byłam notorycznie rozbawiona niepokojami dotyczącymi statusu poszczególnych graczy”.
Dla wielu osób ze świata sztuki i jej miłośników, sztuka jest rodzajem kanału egzystencjalnego, przez który wprowadzają w swoje życie znaczenie. Jaką wartość ma to znaczenie to już inna sprawa.
Fetysz sztuki jako coś bardzo prestiżowego działa. Zastanawiając się nad niebywałą atrakcyjnością tego świata, w którym za dzieło Catelana płaci się miliony, Sara Thornton znajduje odpowiedź, która brzmi: „Jednym z motywów przewijających się w narracji „Siedem dni w sztuce nowoczesnej” jest twierdzenie, że sztuka współczesna stała się rodzajem alternatywnej religii dla ateistów”.
Sarah Thorton: „Siedem dni w świecie sztuki”, PROPAGANDA, Warszawa 2011