O sprawię pisaliśmy dziś TUTAJ
Ksiądz w piśmie do swoich przełożonych napisał, że w piątek przed południem do kancelarii parafialnej przyszły cztery osoby chcące wystąpić z Kościoła Katolickiego. Zgodnie z prawem kościelnym próbował odesłać zainteresowanych na godziny popołudniowe do proboszcza. Miał wówczas zostać zaatakowany i rzucony na podłogę. Sprawy na policję kapłan nie zgłosił. Dlatego młodszy aspirant Dorota Grzelka z policji w Turku nie potwierdza, że doszło do fizycznej napaści.
- Komenda powiatowa policji w Turku nie prowadzi żadnego postępowania w tej sprawie, nie mamy od księdza informacji, aby doszło do rękoczynów - ksiądz nie złożył żadnego zawiadomienia ani odnośnie naruszenia nietykalności cielesnej, ani znieważenia go. Sytuacja zakończyła się tylko interwencją. Był tam także poruszony temat krzyża. Mamy informację, że istotnie - mężczyzna, który był w kancelarii faktycznie zdjął mały krzyż wiszący na ścianie i podstawił go pod twarz wikarego a następnie go odwiesił - mówi Dorota Grzelka.
Proboszcz parafii odmówił nam komentarza odsyłając do komunikatu opublikowanego przez Kurię Włocławską, wikary, który miał zostać zaatakowany - jest na urlopie.
We włocławku powiedziano nam, że zaatakowany wikary nie złożył doniesienia, by nie przysparzać kłopotów ludziom, którzy zdecydowali się na wystąpienia z Kościoła. A domniemani sprawcy w piątkowe popołudnie wrócili do parafialnej kancelarii składając na ręce proboszcza akt apostazji.