NA ANTENIE: Muzyczny Merkury
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Ppłk Tomasz Ogrodniczuk: zdobycie Monte Cassino otworzyło aliantom drogę na Rzym

Publikacja: 18.05.2023 g.18:45  Aktualizacja: 18.05.2023 g.20:41
Poznań
Otworzyli aliantom drogę na Rzym - przypomniał kierownik Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu podpułkownik Tomasz Ogrodniczuk. W placówce otwarto dziś wystawę "Czerwone maki", poświęconą polskim bohaterom bitwy o Monte Cassino, zdobywcom wzgórza-fortecy w trakcie drugiej wojny światowej.
mid-23518671 - Albert Zawada - PAP
Uroczystości na Polskim Cmentarzu Wojennym na Monte Cassino / Fot. Albert Zawada (PAP)

Dziś 79. rocznice tej bitwy, w której uczestniczył 2. Korpus Wojska Polskiego pod dowództwem gen. Władysława Andersa. Tomasz Ogrodniczuk przypomniał, że ta formacja składała się z ludzi, którzy po sowieckiej agresji na Polskę w '39 roku znaleźli się pod okupacją i trafili do więzień i łagrów. Po wyjściu sił Andersa z Rosji żołnierze przeszli szkolenie wojskowe na Bliskim Wschodzie, skąd trafili do Włoch.

"Ich szlak bojowy był bardzo ciężki i krwawy" - mówił podpułkownik Tomasz Ogrodniczuk.

Szlak bojowy tego naszego 2. Korpusu znaczony był ciężkimi i krwawymi walkami właśnie o przełamanie niemieckich pozycji, broniących na południu dostępu do Rzymu. Można powiedzieć, że zdobycie Monte Cassino otworzyło aliantom drogę na Rzym

- mówi podpułkownik Tomasz Ogrodniczuk.

Po bitwie jeden z brytyjskich dowódców, gen. Harold Alexander powiedział, że gdyby dano mu wybrać żołnierzy, którymi chciałby dowodzić, to wybrałby Polaków.

W bitwie zginęło 923 polskich żołnierzy, a prawie 3 tysiące zostało rannych. Walki trwały prawie 2 tygodnie.

Więcej o bitwie, wystawie "Czerwone maki" i sobotnich planach Muzeum Broni Pancernej w Poznaniu na Noc Muzeów poniżej:

Roman Wawrzyniak: Przedstawiciele całej Wielkopolski biorą dziś udział w obchodach i uroczystościach polskiej victorii na Monte Cassino. Na początek powiedzmy sobie, dlaczego ta bitwa była tak ważna i przeszła do historii?

Ppłk Tomasz Ogrodniczuk: Zwróciłbym się słowami, które po bitwie powiedział do dowódcy 2. korpusu i jego żołnierzy gen. Harold Alexander, który powiedział: „Jeśli byłoby mi dane do wyboru pomiędzy wszystkimi żołnierzami na świecie, to wybrałbym was, Polaków”. Jeszcze wcześniej padły z jego ust słowa, że „był to wielki dzień sławy i chwały dla Polski, kiedy zdobywaliście tę warowną fortecę, którą sami Niemcy uważali za niemożliwą do zdobycia". 2. Korpus Polski... trzeba by spojrzeć na to trochę wcześniej. Skąd on się w ogóle wziął...

To miało być moje kolejne pytanie, na które odpowiedź jest bardzo ciekawa. Warto też dodać, że był utworzony 21 lica 1943 roku pod dowództwem generała Andersa, ale to tylko tak kalendarzowo. Skąd się wzięli ci żołnierze?

Trzeba dodać, że w tym roku mamy okrągłą, 80. rocznicę utworzenia tego 2. Korpusu. Żołnierzami 2. Korpusu byli Polacy, którzy po 17 września 1939 roku znaleźli się pod okupacją sowiecką. Byli często uwolnieni z więzień i łagrów na podstawie umowy Sikorski-Majski, która była podpisana w lipcu 1941 roku. Ci żołnierze, można powiedzieć, że resztkami sił docierali do gen. Andersa, żeby wyrwać się z tej nieludzkiej ziemi. Jednostki armii polskiej, które były tworzone na wschodzie... Rosjanie nie do końca byli przychylni, bo nie wierzyli Polakom. Były z ich strony ograniczenia, jeśli chodzi o rozbudowę, próbowano na siłę wymusić skierowanie części tych wojsk na front. To wojsko nie było do końca przygotowane. Wiadomo, że ci ludzie, którzy wyszli z łagrów, często przychodzili i trafiali do tej armii bez butów, mieli jakieś łachmany przewiązane na stopach, byli wygłodzeni, wychłodzeni... nawet nie spodziewali się, że coś takiego w tym nieludzkim kraju może ich spotkać. Stąd też, jak tylko nadarzyła się okazja i usłyszeli, że tworzy się polska armia, to wszystkimi możliwymi sposobami wszystkimi drogami, pokonując na piechotę nieraz setki i tysiące kilometrów starali się dotrzeć, aby wstąpić w szeregi armii polskiej, na dowódcę której został mianowany gen. Anders.

Później, jak już doszli do siebie fizycznie i pewnie też trochę psychicznie, to jednak doczekali się takich komplementów po tym, co pokazali na polu bitwy. Zresztą, te polskie walki o masyw Monte Cassino trwały 13 dni i 20 godzin – tak donoszą archiwa. W natarciu zginęło 923 żołnierzy, a prawie 3 tys. zostało rannych. Chciałbym też zapytać o gen. Władysława Andersa, którego, jak pamiętamy, władze PRL podobnie jak jego najbliższych podwładnych, pozbawiły polskiego obywatelstwa. Jakim on był dowódcą?

Gen. Anders był doskonałym dowódcą. Szanował swoich żołnierzy. Był człowiekiem wszechstronnie wykształconym. Zresztą, był dowódcą 15. Pułku Ułanów Poznańskich. Między innymi dlatego, ta nasza wystawa, która jest poświęcona gen. Andersowi, a wcześniej w tym pawilonie, w którym prezentujemy historię i tradycję polskiej broni pancernej, mamy poświęconą wystawę 1. Polskiej Dywizji Pancernej gen. Maczka. Brakowało mi zawsze tego akcentu, jakim był 2. Korpus Polski pod dowództwem gen. Władysława Andersa. Cofnijmy się jeszcze na moment. Ci żołnierze 2. Korpusu podstawowe szkolenie przechodzili w Iraku, Palestynie itd. Trzon 2. Korpusu stanowiła 3. Dywizja Strzelców Karpackich, 5. Kresowa Dywizja Piechoty, była również 2. Samodzielna Brygada Pancerna, 2. Grupa Artylerii. Na przełomie 1943/1944 roku zostali przerzuceni do Włoch i szlak bojowy tego naszego 2. Korpusu znaczony był ciężkimi i krwawymi walkami właśnie o przełamanie niemieckich pozycji, broniących na południu dostępu do Rzymu. Można powiedzieć, że zdobycie Monte Cassino otworzyło aliantom drogę na Rzym.

Tak się mówi o tej bitwie i o jej znaczeniu. Jeśli w ogóle wspomina się o polskim akcencie bitwy o Monte Cassino, to nasze pierwsze skojarzenia historyczne, związane są z pieśnią „Czerwone maki” Feliksa Konarskiego. Jak rozumiem, stąd też nazwa wystawy, którą państwo dzisiaj otworzyliście u siebie w Muzeum Broni Pancernej.

Tak, bo kiedy się mówi „czerwone maki”, to chyba każdemu Polakowi od razu nasuwa się kolejne „... na Monte Cassino”. Chyba z niczym innym, a przynajmniej mi, nie kojarzy się, bo to jest tak jednoznaczne i tak wyraźne, że dla Polaka to jest chyba najważniejsze.

Co można zobaczyć na tej wystawie?

Na szczególną uwagę zasługuje jeden element, który tworzy dioramę – to główny punkt opatrunkowy. Jest na niej samochód terenowy Ford, z noszami, a obok ustawione są stoły, nosze, opatrunki, takie nawet drobne rzeczy, jak nici i igły do zszywania rannych. Jest krótka historia poświęcona szefowi kompanii panu Kruszonie, którego wnuk przekazał nam na czas wystawy oryginalne pamiątki, które można zobaczyć... może nie dotknąć, ale one są w zasięgu ręki. Można zobaczyć coś, co jest rzeczą oryginalną, co było wykorzystywane podczas udzielania pierwszej pomocy rannym. Ważna była walka i dostarczenie amunicji do poszczególnych punktów ogniowych, ale równie ważny był transport rannych, który często odbywał się pod ogniem karabinów maszynowych. Tych rannych często wyczołgiwano z tych poszczególnych stanowisk. Później trzeba ich było znieść niżej, gdzie czekały samochody terenowe typu Willys czy Ford. Układano tych żołnierzy na nosze i zwożono na dół do punktów opatrunkowych. To były pierwsze elementy, gdzie udzielano podstawowej pomocy medycznej żołnierzom. To pierwszy element. Drugim jest potężna plansza, przedstawiająca ruiny klasztoru Monte Cassino, ustawione stanowisko oficera łącznikowego ze środkami łączności. Wygląda to tak, jakby podawał koordynaty dla artylerii, która miała prowadzić ogień i wspierać nacierające pododdziały. Dopełnieniem tego jest samochód ciężarowy typu Chevrolet Kanada. Jest też samochód pancerny Dingo w barwach 15. Pułku Ułanów. Jest również niemiecki transporter przedstawiony na tej wystawie. Wszystkie pojazdy są sprawne. Oprócz plansz i tych drobnych pamiątek, prezentujemy również sprzęt. Wspomnę jeszcze o samochodzie pancernym Dingo. To wszystko składa się z dwóch części. Jedna jest we wnętrzu pawilonu A, a druga, kiedy wychodzimy z tego pawilonu, mamy razem z planszami opisującymi całe działania, strukturę w otoczeniu właśnie tych pojazdów rozpoznawczych.

To wszystko będzie do obejrzenia podczas Nocy Muzeów w najbliższą sobotę?

Tak. Podczas Nocy Muzeów szykuje nam się pracowity dzień, ponieważ w normalnym dniu funkcjonowania w sobotę, muzeum działa od godz. 10:00 do godz. 16:00. Później mamy godzinną przerwę i od 17:00 do godz. 21:00, kiedy jest ostatnie wejście. Zapraszamy wszystkich do oglądania nie tylko wystawy „Czerwone maki”, ale również odbędzie się prezentacja pojazdu SD KFZ 25, samochodu pancernego Dingo, samochodu ciężarowego Kanada. Będziemy też mieli pokaz prac konserwatorskich i renowacyjnych na przykładzie odnalezionych i przekazanych do muzeum karabinów maszynowych typu MG81 oraz działka z samolotu kal. 37mm. Pokażemy, jak prowadzimy konserwację, jak to później zabezpieczamy pod przewodnictwem kierownika sekcji konserwacji Krzysztofa Walkowiaka. Będzie prelekcja o wojskach specjalnych, o 14. Wielkopolskiej Dywizji Piechoty, o poznańskich pododdziałach pancernych, o pociągu pancernym nr 11 i jego pierwszym dowódcy por. Szlagowskim i dla dzieci układanie puzzli. Każdy, kto przyjdzie otrzyma specjalną kartkę pamiątkową z odciskiem pieczęci Muzeum Broni Pancernej. Dodam jeszcze, że będzie można dojechać zabytkowym autobusem nr 102 z Dworca Głównego do głównej siedziby Muzeum Broni Pancernej.

https://radiopoznan.fm/n/5ruTtU
KOMENTARZE 0