Wilk, hybryda, czy zdziczałe psy? Mieszkańcy, myśliwi i leśnicy z okolic Skorzęcina w powiecie słupeckim zastanawiają się, kto był sprawcą niedawnego zagryzienia i zjedzenia jednego z podwórkowych psów w pobliżu tej miejscowości.
Właściciel psa wypowiada się na ten temat niechętnie, a o zdarzeniu oficjalnie nie informował żadnych służb, choć ze stróżującego w gospodarstwie psa została tylko głowa:
- Wyszliśmy i nie było psa. Okazało się, że leżał na polu i nic więcej nie było. Na razie jest spokój, ale może myśliwi wiedzą coś więcej, bo chodzą i widzą, co się w lesie dzieje.
Myśliwy Marek Grzybowski opowiada, że wilki są tu obecne od lat:
- Są widywane. Sporadycznie ale są. Jakaś pojedyncza sztuka albo wataha 4 do 5 sztuk.
Podleśniczy ze Skorzęcina Jerzy Zawiślak tłumaczy, że nie wiadomo co zagryzło psa, ale właśnie dlatego należy być ostrożnym:
- Wilki są tu najmniej prawdopodobne, bo genetycznie ma bojaźń przed człowiekiem, a hybryda, czyli mieszanka wilka z psem, już się tak nie boi. Mogą to być też stada zdziczałych przez lata psów. One mogą atakować i pojawiać się w pobliżu osad ludzkich.
Właściciel zagryzionego psa nie stosuje szczególnych środków ostrożności. W atak wilków raczej wątpi. Po jego gospodarstwie biega swobodnie kilka psów.