W roku 1822 swoją premierę miały „Ballady i romanse” Adama Mickiewicza i tę datę wskazuje się jako początek epoki romantyzmu w Polsce. W 2022 roku mija 200 lat od tego wydania, bieżący rok ustanowiono więc Rokiem Romantyzmu w naszym kraju. Okazja więc by rozmawiać o Berwińskim jest podwójna. Po pierwsze: jubileusz Radia Poznań, które od wielu lat mieści się przy ulicy jego imienia, a po drugie fakt, że Berwiński jest jednym z wielu zapomnianych współcześnie romantyków.
Pierwszym ważnym faktem z jego biografii, o którym warto wspomnieć jest to, że był on silnie związany z naszym regionem. Urodził się w Polwicy pod Zaniemyślem, uczył się w szkole w Lesznie, mieszkał w Poznaniu, choć ostatecznie wywędrował daleko od rodzinnych stron. Region interesował go jednak żywo, ponieważ bardzo ważny element jego fascynacji badawczo-literackich stanowił rodzimy folklor. Jako młody chłopak wybrał się na wędrówkę po Wielkopolsce, obserwując życie wsi i spisując lokalne legendy i podania. Zebrane przez niego opowieści publikowano w „Wiśle”, „Przyjacielu Ludu” i w „Ludzie...” Oskara Kolberga, o którym już w tym cyklu wspominałam. Te fascynacje, szczególnie skupione wokół ludowych wierzeń i duchowości, zaowocowały też w jego twórczości literackiej. Przywołać można tu pieśń „Bogunka na Gople”, jeden z ważniejszych utworów Berwińskiego, zaczynający się od słów:
Głód, powietrze, ogień, woda
I wszelaka zła przygoda
Będą temu, kto by starą
Ojców swoich wzgardził wiarą!
Jako ważny jego utwór wymienić warto też poemat „Don Juan Poznański”, parodiujący polskiego szlachcica czy wiersz „Marsz w przyszłość”, który był już elementem jego twórczości rewolucyjnej. A teraz pewnie jeden z najbardziej zaskakujących faktów z biografii tego romantyka-literata: praktycznie porzucił karierę poety w wieku zaledwie 25 lat. Oddał się wtedy całkowicie działalności konspiracyjnej i niepodległościowej, pisując z rzadka.
Wiatry historii doprowadziły go do pruskich więzień, na pole walki, a nawet na salę pruskiego parlamentu, gdzie wystąpił w roli posła. Walczył z bronią w ręku podczas Wiosny Ludów, a także nawiązał stosunki z Hotelem Lambert, polskim emigracyjnym obozem politycznym. To związki z tą grupą spowodowały, że zdecydował się na wyjazd do Konstantynopola. Tam wstąpił w szeregi Kozaków Sułtańskich, formacji wojskowej złożonej przede wszystkim z Polaków, a zawiązanej podczas wojny krymskiej. Należał do pułku pisarza Michała Czajkowskiego, zwanego Sadykiem-Paszą. To osobny ciekawy rozdział historii, dodam tylko, że dokumenty archiwalne związane z Dywizją Kozaków Sułtańskich, w tym choćby książeczka wojskowa pewnego żołnierza pułku piechoty, znajdują się w zasobach Biblioteki Kórnickiej.
Berwiński na obczyźnie pozostał już do końca życia. Zamieszkał w Konstantynopolu, przeżył pożar skromnego majątku, w którym przepadły też pisane przez niego teksty. Był przez jakiś czas korespondentem Gazety Lwowskiej, zmarł jednak w biedzie w 1879 roku. Co ciekawe, ostatniego namaszczenia udzielił mu nie kto inny, jak ksiądz Michał Ławrynowicz. To on 24 lata wcześniej również w Konstantynopolu towarzyszył Adamowi Mickiewiczowi podczas jego ostatnich dni.