NA ANTENIE: Halo, kto do nas dzwoni?
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Dr J. Parys: Wałęsie wydawało się, że jak będzie miał swoich ludzi w armii, to będzie nieusuwalny

Publikacja: 04.06.2020 g.10:16  Aktualizacja: 04.06.2020 g.11:01
Poznań
Dr Jan Parys - polityk, socjolog i publicysta, minister obrony narodowej w rządzie Jana Olszewskiego, był gościem porannej rozmowy Radia Poznań "Kluczowy Temat".
jan parys  - msz.gov.pl
Fot. msz.gov.pl

Rozmawiał z nim Piotr Tomczyk. Rozmowa dotyczyła między innymi tak zwanej "nocnej zmiany".

Piotr Tomczyk: 28 lat temu 4 czerwca 1992 roku doszło do tak zwanej nocnej zmiany, czyli obalenia rządu Jana Olszewskiego. O tym dramatycznym wydarzeniu i o kilku tygodniach, które je poprzedziły, porozmawiam z dzisiejszym gościem. Minęło już 28 lat, czy tamte wydarzenia mają jeszcze dla Polski jakiekolwiek znaczenie?

Dr Jan Parys: To są wydarzenia, o których trudno zapomnieć. Mnie trudno dlatego, że częściowo dotyczyły mnie osobiście, natomiast myślę, że to była data, która zaważyła na losach naszego kraju, bo wtedy się okazało, że Obóz Solidarnościowy się dzieli, że część ludzi z Obozu Solidarnościowego zaczyna wspierać dawny komunistyczny układ sił w kraju i usiłuje podtrzymać ustalenia Okrągłego Stołu o tym, że wpływy komunistyczne w Polsce mają pozostać, że tych, którzy pracowali dla aparatu represji, nie można ścigać, nie można rozliczać, że trzeba powstrzymać współpracę z Paktem Północnoatlantyckim. To były dramatyczne chwile i nie szło tylko o jakieś roszady, o wymianę ludzi na szczytach władzy, o to, że zmieni się premier i ministrowie, to była próba zahamowania tej drogi, jaką Polska zaczęła, dzięki papieżowi, dzięki Solidarności, kiedy chcieliśmy się wybijać na niepodległość. Tu szło o bardzo ważne rzeczy i żałuję, że straciliśmy dużo czasu jako naród, bo ten marszu ku niepodległości został wtedy zahamowany.

Część naszych słuchaczy, szczególnie tych najmłodszych, pewnie nie kojarzy tych wydarzeń. Jak moglibyśmy w takim największym uproszczeniu określić, kto, z kim i o co walczył?

Kilka lat wcześniej, czyli w roku 1989 odbyły się po Okrągłym Stole tak zwane wybory 4 czerwca, które miały charakter plebiscytu, które nie były w pełni wolnymi, demokratycznymi wyborami. Natomiast były bardzo jednoznaczne, jeśli idzie o wolę społeczeństwa. W tym zakresie, w jakim była swoboda, czyli odnośnie wyborów senackich okazało się, że społeczeństwo jednoznacznie odrzuca powrót komunistów do władzy czy wpływy komunistyczne. To był dowód na to, że część elit Solidarności, która podpisała ustalenia Okrągłego Stołu, jest jakby oderwana od społeczeństwa i nie jest gotowa przyjąć tego werdyktu społeczeństwa, jaki dało w wyborach, bo ludzie jednoznacznie ocenili rządy komunistyczne i chcieli, żeby wpływy komunistyczne całkowicie się skończyły. Natomiast uczestnicy Okrągłego Stołu po stronie solidarnościowej chcieli dalej budować rząd, system polityczny wspólnie z komunistami.

Ale, jeśli udało się utworzyć rząd Janowi Olszewskiemu, czyli, że była ta większość w Sejmie, a później ta większość jakoś została utracona. Co się wydarzyło, dlaczego rząd Jana Olszewskiego przy tym poparciu społecznym, o którym pan mówi, musiał upaść?

Rząd Jana Olszewskiego powstał w końcu 1991 roku, kiedy już byliśmy po wolnych wyborach parlamentarnych i wtedy rzeczywiście ludzie z Solidarności znaleźli się w większości, stanowili większość w parlamencie. Natomiast - jak powiedziałem - część Obozu Solidarności czuła się bardziej związana porozumieniami Okrągłego Stołu, czyli układem z komunistami niż mandatem od społeczeństwa, bo społeczeństwo jednoznacznie chciało zakończyć wpływy komunistyczne i chciało kontynuować marsz ku wolności. Sprawa lustracji, sprawa elity politycznej, sprawa rozpoczęcia współpracy z Paktem Północnoatlantyckim, to były dwie czołowe sprawy, którymi zajmował się rząd Jana Olszewskiego tak samo, jak zahamowanie prywatyzacji, powstrzymanie procesu biedy, powstrzymanie bezrobocia. To się wszystko nie podobało tym ludziom, chcieli rządzić razem z komunistami. Dla nich najlepszy był układ taki, jak był za czasów rządu Tadeusza Mazowieckiego, że premierem jest człowiek, który firmuje wszystkie te brutalne przemiany gospodarcze, a w rządzie zasiadają ministrowie komunistyczni, w tym generał Kiszczak. To był powód, dla którego w Obozie Solidarnościowym nastąpił rozłam. Żałuję, bo niestety pan Lech Wałęsa stanął również po drugiej stronie i był przeciwnikiem lustracji.

Jaka była rola prezydenta Lecha Wałęsy w "nocnej zmianie"?

W tamtym czasie, w 1992 roku, obowiązywała taka konstytucja, która prezydentowi dawała duże uprawnienia wobec parlamentu, wobec rządu, wobec wojska, wobec Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, więc Lech Wałęsa skorzystał z tych uprawnień, postanowił wesprzeć tak zwaną "lewą nogę", sam się tym chwalił. Powiedział, że właśnie on postanowił wspierać "lewą nogę", czyli dawnych ludzi z PZPR, dawnych władców Polski Ludowej.

Jednak to porozumienie przeciwko rządowi Jana Olszewskiego było dość szerokie, bo przecież poza Lechem Wałęsą i komunistami słynny pan Waldek, o którym śpiewał Kazik Staszewski, też z PSL-em wszedł w ten układ. Pan Waldek został premierem tego rządu.

Wszyscy, którzy pamiętają film "Nocna zmiana" zdają sobie sprawę, ze szukają kogoś, kto nie będzie miał przeszłości komunistycznej. Pan Pawlak takiej przeszłości nie miał, na dodatek był młody wobec czego w ogóle jego przeszłość polityczna była bardzo - można powiedzieć - krótka, mizerna. Nie miał żadnego życiorysu PRL-owskiego poważnego, więc był idealnym człowiekiem do roli figuranta, bo tak naprawdę rząd Pawlaka to się nazywał rząd Pawlaka, ale rządzili tam zupełnie inni ludzie.

Pamiętam taką słynną frazę, którą wtedy Waldemar Pawlak wygłosił mówiąc, że to jest taki trochę bandycki chwyt - ten przewrót - jakby miał jakieś skrupuły w tej sprawie.

Rzeczywiście, to widać na filmie "Nocna zmiana". W tym filmie występuje Mazowiecki, Geremek, Pawlak, Gabriel Janowski, Leszek Moczulski, jeszcze parę osób, ale również Wachowski w imieniu Lecha Wałęsy i oni się wszyscy zastanawiają tylko nad jednym, nie co dla Polski zrobić, nie co dla Polski dobre, tylko, jak przejąć władzę. Zachowywali się tam jak gangsterzy, którzy omawiają skok na bank. Taka była mentalność tych ludzi na tym filmie.

Wróćmy jeszcze do pana roli w tym rządzie, bo pan stracił stanowisko ministra już w maju 1992 roku, czyli przed "nocną zmianą". Jakie było to źródło konfliktu pana z panem prezydentem Lechem Wałęsą?

Pan Lech Wałęsa bardzo chciał osobiście rządzić wojskiem i to również w wymiarze personalnym, co nie było zgodne z ustawami, a zwłaszcza z konstytucją, bo konstytucja mówiła, że kierunek polityki obronnej jest uzgadniany z prezydentem, natomiast nie dawała prezydentowi prawa mianowania dowódców czy awansowania kogokolwiek na jakimś stanowisku w wojsku. Lechowi Wałęsie się wydawało, że jak będzie miał swoich ludzi w armii, to będzie miał wpływy polityczne i będzie praktycznie nieusuwalny, a on się cały czas martwił o to, że społeczeństwo może już nie być dla niego takie życzliwe i że poparcie społeczne dla niego może się okazać słabe i że tylko wojsko i własne wpływy w policji mogą go ocalić na stanowisku.

W tym samym czasie, czyli w maju 1992 roku, powstawały Komitety Obrony Parysa. Jednak te komitety nie obroniły pana i do tej zmiany doszło. Dlaczego ta pana misja nie mogła być kontynuowana, dlaczego też te komitety później po przekształceniu się w Ruch Trzeciej RP nie miały jakiegoś większego wpływu na wydarzenia polityczne w kraju?

Trzeba jasno powiedzieć, że Lech Wałęsa miał zupełnie inną wizję Polski w Europie niż rząd Jana Olszewskiego, ponieważ premier Olszewski, a również ja na stanowisku ministra obrony, dążyliśmy do tego, żeby Polska wyrywając się z Układu Warszawskiego, z RWPG, wchodziła do świata zachodniego. Natomiast Lech Wałęsa był pod wpływem, co tu dużo mówić, komunistycznej agentury i dążył do tego, żeby Polska była w szarej strefie między wschodem a zachodem, była krajem, który buduje jakiś układ częściowo neutralny, a on to nazywał NATO Bis, czyli, żeby Polska nie była związana z krajami zachodnimi, tylko, żeby była związana z Moskwą pod inną nazwą niż Układ Warszawski. To była zasadnicza różnica, inna wizja Polski, więc tutaj trudno było o porozumienie, a później, co tu dużo mówić, dynamika polityczna była ogromna w Polsce. Różne siły polityczne działały i jednym się udawało przetrwać, innym nie. Organizacje społeczne nie mają łatwego życia w kraju, gdzie jest taka dynamika i wcale się nie dziwię, że ten ruch społeczny, który mnie wspierał, po prostu po jakimś czasie osłabł.

Jakie wnioski moglibyśmy wyciągnąć na przyszłość z "nocnej zmiany"?

Takie, że trzeba za wszelką cenę walczyć o wszelkie elementy suwerenności i czasem to jest współpraca z NATO dosłowna, czasem to jest przeciwstawianie się Nord Stream 2, czasami jest to budowa Baltic Pipe. Budowa suwerenności ma wiele wymiarów, ale również to dotyczy lustracji, to dotyczy budowy suwerennej służby państwowej niezależnej od wpływów komunistycznych.

A dzisiejszą sytuację polityczną Polski jakby pan ocenił, czy ona jest jakość porównywalna do tamtych lat?

Polska w ciągu ostatnich 30 lat zrobiła ogromny postęp nie tylko gospodarczy, ale i polityczny. Natomiast nigdy nie jest tak, żeby wszystkie cele udało się zawsze osiągnąć na stałe i o suwerenność trzeba cały czas zabiegać w ten sposób, że się buduje korzystny dla Polski układ sił w Europie i my musimy o tę pozycję Polski w Europie - silną, niezależną - dbać i to jest stałe zadanie.

I pytanie na koniec, czy planuje pan powrócić do wielkiej polityki?

W tej chwili jestem w pozycji obserwatora, który zabiera głos i komentuje sytuację bieżącą. Gdyby było trzeba mam jeszcze dosyć siły, żeby się włączyć.

https://radiopoznan.fm/n/20CDhq
KOMENTARZE 0