Teraz bezpłatną zupę będą wydawać mieszkańcom Charkowa, tak, jak to robią w Poznaniu pomagając uchodźcom z Ukrainy.
Społecznik Marcin Staniewski, który jest inicjatorem tych akcji, mówił w porannej rozmowie Radia Poznań, że władze Poznania za mało się w tej chwili angażują w pomoc miastu partnerskiemu.
Brakuje mi tego, by prezydent Poznania pojawił się również w Charkowie, spotkał się z tymi mieszkańcami. Bardzo chętnie bym się przejechał z panem prezydentem, bo to jest ważne nie tylko dla nas poznaniaków, ale przede wszystkim ważne dla charkowian, bo oni też widzą w tym momencie, że nie zostali sami, że ktoś przyjeżdża, że ktoś o nich wspomina w tej Europie, że ktoś o nich dba i że jesteśmy solidarni. Jest ogrom rozczarowań również, bo ta pomoc humanitarna też trochę zwolniła
- mówi Staniewski.
Kolejna pomoc zorganizowana przez społeczników wyjeżdża z Poznania do Charkowa i Bachmutu w niedzielę. "Zupa dla pokoju" będzie wydawana w Charkowie pod kinem "Poznań". Będą tam też działać agregaty prądotwórcze, by mieszkańcy mogli sobie podładować telefony czy power banki.
Poniżej cała rozmowa:
Łukasz Kaźmierczak: W naszym studiu Marcin Staniewski - społecznik, poznański aptekarz, który regularnie jeździ z pomocą humanitarną na Ukrainę i o Ukrainie dziś będziemy rozmawiać. Nie mogę się dodzwonić do moich we Lwowie, nikt nie odbiera telefonów, internet też nie działa, pomyślałem sobie, że po prostu nie ma tam prądu i nie mają się jak podładować. Czy Pan ma kontakt na bieżąco i wie, co się dzieje na Ukrainie?
Marcin Staniewski: Tak, kontakt mamy na bieżąco, bo też część naszych przyjaciół - wolontariuszy przyjeżdża do Poznania. Tu też się przeładowujemy, wczoraj też pakowaliśmy jedno z naszych aut, które wraca na Charków i Bachmut. Natomiast rzeczywiście sytuacja jest skrajnie krytyczna, nawet wolontariusze to potwierdzają, że tam, gdzie jeżdżą, tam, gdzie się udają, czyli do tej strefy szarej, gdzie wszyscy się pokazujemy wraz z tą pomocą humanitarną, to, co jest najważniejsze to brakuje wszędzie prądu. To, że nie ma tego internetu, to, że komórki nie działają, to jest temat poboczny, bo rzeczywiście ten kontakt jest bardzo utrudniony. Lwów potrafi nie mieć prądu przez 12-14 godzin, łącznie z wodą i ogrzewaniem, bo to też jest szczególnie ważne ze względu na to, że mamy temperatury mocno ujemne na wschodzie. Ten ostrzał infrastruktury strategicznej ma miejsce.
Doniesienia agencyjne - to jest oczywiście sucha informacja - i tak są wstrząsające, dlatego że słyszymy informacje o tym, że ponad 10 mln Ukraińców nie ma prądu, ogrzewania, dostępu do wody, do komunikacji. Jeżeli jest taka sytuacja we Lwowie, podobnie też w obwodzie kijowskim, odeskim, to, co się musi dziać na wschodzie Ukrainy?
Wschód jest ciężki. My w tej chwili przygotowujemy się do wyjazdu aż do Bachmutu i zdajemy sobie sprawę z tego, że ten wyjazd jest ciężki, a zwłaszcza po zmroku, kiedy dzielnice po prostu są ciemne, ale też chciałbym zwrócić uwagę na jedno - jeżeli te ulice są ciemne, jeżeli Kijów jest bez światła, jeżeli duże miasta są też bez światła, obrzeża miasta też są bez światłą, to dochodzi do bardzo dużej liczby wypadków, dlatego też będziemy uruchamiać taką akcję, zbiórkę odblasków. Możemy zebrać bardzo dużą liczbę i przekazać stronie ukraińskiej tam, gdzie będzie potrzeba, zwłaszcza w tym obszarach nisko zurbanizowanych. Tak samo, jak u nas, tak i tam nie zawsze są ścieżki rowerowe, nie zawsze są chodniki wytyczone w tych obszarach wiejskich, więc tam dochodziło i będzie dochodzić do ogromnej liczby wypadków, do potrąceń, do wypadków ze skutkiem śmiertelnym. Niestety jest ciemno, nic nie widać, o godzinie 16-17 zapada zmrok.
To możemy sobie wyobrazić, jak wygląda rzeczywistość mieszkańców ukraińskich miast, którzy poruszają się w ciemności i teraz wiemy, po co te odblaski.
Czy też latarki, odblaski, teraz też zabieramy agregaty prądotwórcze, by chociaż trochę pomóc w tych społecznościach lokalnych. Tak, by one chodziły, by każdy mógł przyjść. Też teraz będziemy uruchamiać "zupę dla pokoju" w Charkowie, czyli wydawanie wegańskiej zupy pod kinem Poznań, w takim szczególnym miejscu.
Kino Poznań w Charkowie, to już o tym kiedyś mówiliśmy.
Przypomnijmy, że Charków jest miastem partnerskim Poznania.
Przypominamy także panu prezydentowi Poznania o tym.
Tak, bo rzeczywiście mi tego brakuje, jeśli Pan o tym wspomniał, to ja powiem tylko jedną taką rzecz, brakuje mi tego, by prezydent Poznania pojawił się również w Charkowie, spotkał się z tymi mieszkańcami.
Pan kiedyś chciał taką akcję uruchomić: Jacek jeźdź z nami.
Ja bardzo chętnie bym się przejechał z panem prezydentem, bo to jest ważne nie tylko dla nas poznaniaków, ale przede wszystkim ważne dla charkowian, bo oni też widzą w tym momencie, że nie zostali sami, że ktoś przyjeżdża, że ktoś o nich wspomina w tej Europie, że ktoś o nich dba i że jesteśmy solidarni. Jest zima, jest ogrom rozczarowań również, bo ta pomoc humanitarna też trochę zwolniła. Pamiętajmy, że są śniegi, drogi oblodzone, one nie będą odśnieżone, nie łudźmy się, tam dojazd będzie bardzo trudny, a zwłaszcza w kierunku Bachmutu czy Chersonia. Dlatego uruchamiamy też zupę, przy każdej zupie będzie stał agregat prądotwórczy i każdy, kto będzie chciał przyjść do nas, będzie mógł sobie doładować telefon czy power banki.
To o to też bym chciał zapytać, co można dorzucić, bo taką listę widziałem. Pakujecie samochody, które regularnie jeżdżą na Ukrainę. Pojechał się zdaje wczoraj.
Jeden pojechał wczoraj, my wyjeżdżamy w niedzielę, zwiększyliśmy też liczbę tych aut. W tej chwili mamy o dyspozycji 8 aut, które jeżdżą.
Caritas ukraiński podał listę rzeczy, które tam są w tej chwili najbardziej potrzebne. Mówiliśmy o agregatach, o power bankach, ale też ciepła odzież, piecyki na drzewo, lekarstwa.
Lekarstwa, ciepła odzież, myślę, że ta odzież termiczna to jest najważniejsza rzecz, która jest w stanie uratować tam ludzi nawet, jak to ogrzewanie nie chodzi. My sami mieszkamy w blokach ostrzelanych, mamy tam zostawione cztery kawalerki w ramach takiego porozumienia, korzystają z nich wolontariusze. Statystycznie na jedno mieszkanie z czterech okien mamy tylko jedną szybę.
I to wszystko hula na mrozie. Ogrzewania nie ma?
Nie ma.
A zobaczymy jaka jest ukraińska zima, pewnie jeszcze bardziej sroga.
To będzie dramat, dlatego też zachęcamy miasto Poznań do jeszcze większego wsparcia.
Pan napisał przecież niedawno kolejne pismo do władz Poznania, właśnie do prezydenta Jaśkowiaka. Nie przypadkowo o tym mówię, ponieważ prosi Pan o to, by zintensyfikowało dialog z Charkowem i sprawdzili jakie potrzeby mieszkańców my jako Poznań możemy zaspokoić.
My jeździmy tam regularnie i to widzimy.
Ale wy jesteście wolontariuszami.
My widzimy ten dramat, dlatego się zastanawiamy, dlaczego miasto jako miasto partnerskie, robi - naszym zdaniem - trochę zbyt mało. Te transporty powinny wychodzić częściej. Mamy też jarmark świąteczny w Poznaniu, ja ten jarmark obejrzałem i zabrakło mi zwykłej puszki, czy kilku puszek z każdej strony na Ukrainę. Poznaniacy się chętnie dzielą. To nie chodzi o ogromne pieniądze, ogromne pieniądze mają biznesy i ci ludzie, którzy chcą je przekazywać, ale każdy z nas, by chętnie dorzucił tę złotówkę czy przyniósł nawet świeczkę. Tego nam brakuje, można świeczkami podgrzewać dania, już się nauczyliśmy, jak to robić. Ludzie opatentowali już różne rzeczy, więc brakuje od największych do najmniejszych rzeczy, ale jeżeli każdy wrzuci te złotówkę, to się uzbierają miliony, a każdy chętnie będzie się chciał podzielić, bo każdy z nas zdaje sobie sprawę, jak tam dramatycznie tam jest.
Poznań ma podobno pomóc w odbudowie - nie Charkowa, ale Kijowa. To informacja z wczoraj. Takie porozumienie zostało podpisane, prezydent Jaśkowiak mówił o tym, że mają w to być zaangażowane poznańskie spółki komunalne i prywatne przedsiębiorstwa. Takie porozumienie podpisano w na kijowskim forum inwestycyjnym w Brukseli. Pomagać mają w odbudowie także Paryż, Rzym, Berlin czy Wilno.
Ja się cieszę, że takie porozumienie zostało podpisane w ramach solidarności społecznej, po zakończeniu działań wojennych jesteśmy w stanie pomagać i będziemy odbudowywać, ale pamiętajmy również o mieście partnerskim i będę do tego wracał, dlatego że wzięliśmy odpowiedzialność. Jeżeli nie jesteśmy w stanie podołać tej odpowiedzialności, to powiedzmy to jasno. Jeżeli bierzemy za kogoś odpowiedzialność, to tak, jak w związku na dobre i na złe. Kiedy było dobrze, kiedy mogliśmy się wymieniać kulturowo, to byliśmy koło siebie, kiedy jest źle, to ja oczekuję, że również będziemy koło siebie. Ja rozumiem, że pan prezydent bardzo lubi się z panem Kliczko - to widać - ale pamiętajmy Charków jest troszeczkę dalej.
Dwa tysiące kilometrów.
Tam naprawdę jest ciężko i myślę, że niezmiernie miło byłoby przed świętami charkowianom, zobaczyć tzw. człowieka z zachodu, który nie zapomina, który pamięta, który jest empatyczny, który rozumie, że tam jest wojna, że tam umierają ludzie, że tam część ludzi zamarznie, bo jeżeli my im nie pomożemy, to oni nie dostaną tej pomocy.
Pan w tej chwili znowu się wybiera do Charkowa i Bachmutu. To już jest Donbas, sprawdziłem na mapie. Bachmut to jest miejscowość między Ługańskiem a Donieckiem.
Rzeczywiście jest tam ciężko, ale mamy zaprzyjaźniony tam szpital, więc mamy do dowiezienia partię najpotrzebniejszych opatrunków i leków. Stąd padł wybór na Bachmut. Ja nie będę ukrywał - staram się, by pozostać w Bachmucie gdzieś do około 3 miesięcy, żeby poznać strukturę apteki szpitalnej wojennej, bo nikt z nas wcześniej takich doświadczeń nie miał.
Pan aptekarz pokojowy tu w Poznaniu.
Tak, więc postanowiłem zobaczyć, jak to funkcjonuje, żeby się nauczyć rozwiązań, które dziś nasi bracia Ukraińcy wprowadzili celem ratowania własnego życia, ale też walki o wolną i niepodległą ojczyznę.
Mam też taką jedną refleksję, bo Pan mówi o rozdawanej zupie, też o innych najpotrzebniejszych świadczeniach, ale przede wszystkim zaspokojenia głodu, a mamy 90. rocznicę Wielkiego Głodu na Ukrainie i ta historia rzeczywiście nam powraca w tym wszystkim, co się tam dzieje.
Zupa ma łączyć, służy też temu, by budować taką społeczność, żeby wszyscy czuli, że jesteśmy tam razem, że razem przetrwamy, że razem to wygramy. Nakarmienie tego człowieka, ale też trzeba pamiętać o jego duszy, dlatego my się tu spotykamy, dyskutujemy, rozmawiamy, czy możemy pomóc, rozwiązać niektóre ludzkie dramaty. To właśnie ten cel tego spotkania, ale też to, o czym Pan wspomniał - niestety 90 lat i powraca temat głodu. To jest dramatyczna historia, z której nie do końca wyciągnęliśmy wnioski, ale ja się cieszę, że chociaż z II wojny wyciągnęliśmy wnioski takie, że dziś jesteśmy solidarni i ramię w ramię bronimy tych, którzy nas potrzebują, tych, którzy zostali napadnięci.
To jeszcze jedno pytanie. Mówimy o tej sytuacji tam na miejscu, pytanie, jak długo ludzie mogą żyć bez prądu, bez wody, bez ogrzewania, bez dostępu do miejsc publicznych, bo są odcięci do świata. Czy możemy spodziewać się nowej fali uchodźców?
Części ludzi na pewno, bo będą warunki dramatyczne. To, że jest ciemno, że będziemy mieszkać w Bachmucie, bo nie ma innej możliwości, bo te ostrzały są cykliczne, więc to człowiek jest w stanie przetrwać. To, że będzie musiał sobie włączyć agregat czy rozpalić ognisko, natomiast pamiętajmy o bardzo utrudnionym dostępie do służby zdrowia. To jest dramatyczne dla dzieci, dla osób starszych, tych, którzy potrzebują naszej największej uwagi. Nie zapominajmy też o zwierzakach. Na pewno część ludzi przyjedzie. Ci, którzy obawiali się o swoje życie lub swoich bliskich, to oni już przyjechali. Ta kolejna fala to będzie fala ludzi z dramatem i ogromną - moim zdaniem - tęsknotą za powrotem na Ukrainę.
Na razie tego wzmożonego ruchu na granicach nie ma.
Jeżeli przyjdzie minus 20, minus 30, to on będzie. Musimy się na to szykować, więc dlatego te punkty pomocowe nadal będą musiały funkcjonować, nawet będą musiały pomagać i nie wiem, czy nie zintensyfikować swoich działań patrząc na to, co się dzieje w Poznaniu na Ratajczaka. W Poznaniu taka potrzeba pomocy jest coraz większa.