NA ANTENIE: SUPERGIRL/REAMONN
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Na ekrany kin wchodzi nowy film Krzysztofa Zanussiego. Reżyser dla Radia Poznań o "Liczbie doskonałej"

Publikacja: 09.05.2023 g.10:35  Aktualizacja: 09.05.2023 g.15:38
Poznań
Na ekrany kin wchodzi nowy film Krzysztofa Zanussiego "Liczba doskonała". To opowieść o człowieku, polskim inteligencie, który chce się wyłamać z cywilizacji posiadania i chciwości.
Krzysztof Zanussi - Leon Bielewicz  - Radio Poznań
Fot. Leon Bielewicz (Radio Poznań)

"Takie życie może być dużo większym bogactwem i dać głębszą satysfakcję mimo, że człowiek będzie tak, jak mój bohater, redukcjonistą, czyli nie będzie chciał mieć więcej" - mówił w porannej rozmowie Radia Poznań reżyser Krzysztof Zanussi.

Będzie się opędzał od niepotrzebnych przedmiotów, niepotrzebnych możliwości, które tylko rozpraszają człowieka. Ja się tutaj zapatrzyłem na takiego żyjącego ciągle matematyka rosyjskiego, Perelmana, który mając nagrodę równą milionowi dolarów, odesłał czek mówiąc, że go to rozprasza i ja rozumiem, że on miał pewną rację w tym, że to była mądrość, że dla niego życia to nie było w ogóle do niczego potrzebne

- mówi reżyser. 

W filmie "Liczba doskonała" występują: Andrzej Seweryn i Jan Marczewski. Ten drugi gra młodego matematyka Davida, który podporządkował całe życie badaniom nad liczbami pierwszymi. Poznanie dalekiego kuzyna, Joachima, - w tej roli Andrzej Seweryn - sprawia, że mężczyzna zaczyna stopniowo przewartościowywać swoje priorytety. Joachim jest obywatelem świata, człowiekiem sukcesu, który zawodowo osiągnął praktycznie wszystko i ostatnie lata życia postanowił spędzić w ojczystej Polsce.

Poniżej cała rozmowa:

Cezary Kościelniak: Moim i Państwa gościem jest dziś prof. Krzysztof Zanussi. Na ekrany kin wchodzi pana najnowszy film "Liczba doskonała" z Andrzejem Sewerynem i Janem Marczewskim, film w gatunku kina moralnego niepokoju. To historia polskiego inteligenta. Tym motywem podąża pan od dziesięcioleci, by przypomnieć filmy takie, jak: "Struktura kryształu" czy "Barwy ochronne". Chciałbym zapytać o pana diagnozę, czym różni się inteligent współczesny od tego sprzed 40 lat, czy w ogóle w naszej kulturze jest jeszcze miejsce dla takiej kategorii, jak inteligent?

Prof. Krzysztof Zanussi: Wie pan, to jest właściwie pytanie do socjologa, nie do mnie, bo tę definicję inteligencji zbudowali socjologowie. W innych krajach, wyżej rozwiniętych, szybciej rozwijających się w XIX wieku zamiast inteligenta mieliśmy klasę średnią, dobrze wykształconą i tej podlegającą najrozmaitszym etycznym normom, które były wyżej mierzone niż te normy ogólnospołeczne. Jak to w tej chwili jest, trudno mi powiedzieć, ale ja ciągle wierzę, że inteligencja istnieje. Szczególnie jak jeżdżę po prowincji widzę, że rzesza tej inteligencji jest ogromna naprawdę, że wcale nie jest tak, że wszystko zginęło, wszyscy wyjechali.

To może powiedzmy, czym się różni bohater "Liczby doskonałej", albo czy aż tak bardzo się różni "Liczny doskonałej" od bohatera "Struktury kryształu" czy "Barw ochronnych"?

Ja myślę, że tamci bohaterowie byli skazani na przegraną, nie na przegraną moralną - na przegraną fizyczną, jakby nie mieli szansy, żeby się wybić. Natomiast dziś tego szklanego sufitu nie ma i mój bohater, który jest pasjonatem, który ma powołanie, ma szansę zostać światowym geniuszem w tej swojej dziedzinie matematyki, którą uprawia.

Tym filmem rządzi matematyka. To nie tylko temat filmu, ale także tło, myślę tutaj o muzyce. Użył pan Kunst der Fuge Jana Sebastiana Bacha. Czy ze względu na intuicję matematyczną tego geniusza muzyki i szczególnie zmatematyzowany utwór, jakim jest właśnie Kunst der Fuge?

Oczywiście to się ze sobą wiąże, aczkolwiek mogę powiedzieć - to jest takie potoczne, zabawne zdanie, że sama twórczość Bacha jest uważana przez wielu za jedyny, ważny dowód na istnienie Boga. To jest już tak bliskie doskonałości, tak zachwyca, że rzeczywiście wprowadza człowieka w taką metafizyczną tęsknotę.

Mówi się, że gdyby Bach był katolikiem, zapewne byłby świętym. Chciałem zapytać pana o aktora, młodego aktora, zaprosił pan do tego filmu Jana Marczewskiego. Kiedyś w taki sposób w pana filmach kreował swoją osobowość aktorską Zbigniew Zapasiewicz. Czy Jan Marczewski to następca Zapasiewicza?

Nikt nie jest dosłownie następcą, na pewno to jest dla mnie aktor bardzo obiecujący, który może właśnie na tle tych - za przeproszeniem - mięśniaków, których teraz na ekranie jest pełno, to może on będzie reprezentował tę inną stronę młodego pokolenia, tę stronę refleksyjną, stronę, która patrzy do przodu i wie, że wiele rzeczy odziedziczonych jest wadliwych. Nie warto brać udziału w tym wyścigu szczurów, gdzie chodzi wyłącznie o wartości materialne, o to, żeby mieć więcej. Tylko, że takie pełne życie może być dużo większym bogactwem i dać głębszą satysfakcję mimo, że człowiek będzie tak, jak mój bohater redukcjonistą, czyli nie będzie chciał mieć więcej. Przeciwnie, będzie się opędzał od niepotrzebnych przedmiotów, niepotrzebnych możliwości, które tylko rozpraszają człowieka. Ja się tutaj zapatrzyłem na takiego żyjącego ciągle matematyka rosyjskiego, Perelmana, który mając nagrodę równą milionowi dolarów, odesłał czek mówiąc, że go to rozprasza i ja rozumiem, że on miał pewną rację w tym, że to była mądrość, że dla niego życia to nie było w ogóle do niczego potrzebne.

Aczkolwiek trudno żyć w zupełnym ubóstwie i raczej geniusz, który tworzy ten ideał Der arme Poet jest w przeszłości?

Ja myślę, że to już nie musi być ten arme Poet (biedny poeta), tylko to może być człowiek, który stawia sobie pewien pułap potrzeb i mówi, że musi mieć więcej. Nie trzeba mieć trzech pokoi, można mieć dwa. Niekoniecznie trzeba mieć samochód, można go dzielić albo wynajmować i wiele rzeczy mamy niepotrzebnych i to "kup więcej", które słyszymy w zapowiedziach reklamowych, to jest jakieś nieporozumienie ludzkości, bo ani produkować więcej nie warto, ani też nie warto więcej konsumować. Świat będzie lepszy, jak będziemy skromniejsi, ale to nie znaczy, że musimy żyć w nędzy.

Myślę, że przesłaniem pana filmu jest propozycja odtrutki na konsumpcjonizm, ale pańska propozycja jest bardzo radykalna - odrzucenie popkultury, wejście w sprawy wysokie, myśli pan, że w tej rzeczywiście otaczającej nas uniwersalnej wręcz papce kulturowej, czy to jest w ogóle możliwe?

Zawsze jest możliwe i tradycyjnie inteligencja w popkulturze nie brała udziału. To było po prostu dla ludzi troszkę mniej kulturalnie zainicjowanych, a to, co się nazywa pop jest oznaką kultury niskiej i tylko przez uprzejmość nazywamy ją popularną. Ona ma statystycznie przewagę, ale jakościowo jej nie ma.

Chciałbym na chwilę wrócić do tego określenia, którego pan użył - mięśniaki, jeśli chodzi o aktorów niemyślących.

Raczej postacie, bo tych mięśniaków grywają czasami bardzo inteligentni ludzie, ale oczekuje się od nich, że będą właśnie tylko takimi ludźmi na ekranie, postaciami działającymi pod wpływem najprostszych impulsów.

Chciałem zapytać, czy takie jest oczekiwanie dla kina dziś w ogóle? Czy jest miejsce dla szerszej publiczności, ale także dla szerszej liczby producentów filmów takich, jakie pan robi z kina moralnego niepokoju?

Nie mogę sam na to odpowiedzieć, bo chciałbym, żeby oczywiście, żeby ta odpowiedź była pozytywna, ale ja też wiem, że jeżeli ja wpłynę nawet na mniejszość, na niewielką grupę, na grupę, która ma jakąś dynamikę, swój styl życia, swoje myślenie przenosi na innych, to, że to jest mniejszość, to nie gra roli. To tylko dla księgowości jest problem, bo oczywiście takie filmy się nie zwracają, ale do tego jest także mecenat państwowy, który ma trochę wspierać tę kulturę, która się sama nie kupi na rynku.

A do której być może sięgną ludzie nie teraz, ale za lat 50, sto, jak to często z arcydziełami bywało. Chciałbym zapytać pana jeszcze o sprawę wątku miłości. W jednym z wywiadów wspomniał pan, że ten film jest trochę filmem o miłości, że miłość jest najważniejsza.

Ale na pewno, tak wierzę, ponieważ jeden z naszych bohaterów, który osiągnął wszystko w życiu, co materialnie można osiągnąć i mam poczucie przegranego życia, dlatego, że sam rozumie, że nie kochał, a jak nie kochał, to całe życie było nieudane.

Może wszystkie pańskie filmy są o miłości, chociaż nie zawsze wprost jest zaznaczone?

To już zostawiam krytykom, jeśli by tacy byli i chcieli się temu przyjrzeć, pewnie by dali na to pewną odpowiedź. Ja na pewno tak bym chciał, żeby było, bo cóż właściwie jest ważniejszego od miłości.

Powiem tylko, że pana Krzysztofa Zanussiego wyjęliśmy właśnie z wykładu, który prowadzi do studentów, za chwilę będzie musiał do nich wrócić, więc moje ostatnie pytanie - jak rozmawia pan z młodymi ludźmi o tym filmie, jakie pytanie najczęściej pan słyszy?

Zawsze to są takie pytania, pewne wątpliwości, komu ufać i na kim się oprzeć i tutaj oczywiście daję pragmatyczną odpowiedź: przyglądajcie się ludziom, jak zobaczycie, że coś jest w ich życiu pięknego, to wtedy zastanówcie się, skąd to się wzięło.

https://radiopoznan.fm/n/GrCjK3
KOMENTARZE 1
Piotr Pażucha
Pozhoga 10.05.2023 godz. 10:35
Godzi się wspomnieć, że w nadchodzący weekend ten film nie będzie grany w żadnym poznańskim kinie. W zamian za to kina oferują solidną papkę odmóżdżenia. A potem zdziwienie, że społeczeństwo durnieje w zastraszającym tempie.