NA ANTENIE: THE DIARY '59/NEIL SEDAKA
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

R. Beger: Niech Pan Bóg broni cały kraj i cały świat od takich osób, jak pani Spurek

Publikacja: 29.09.2020 g.10:33  Aktualizacja: 29.09.2020 g.11:25
Poznań
Renata Beger - była posłanka Samoobrony, a dziś liderka Związku Zawodowego Rolnictwa "Wyzwolenie" był gościem porannej rozmowy Radia Poznań.
Renata Beger - Rafał Guz - polskieradio.pl
Fot. Rafał Guz (polskieradio.pl)

Rozmawiał z nią Łukasz Kaźmierczak. Tematem rozmowy była "Piątka Kaczyńskiego dla zwierząt".

Łukasz Kaźmierczak: Niczego nie pomyliłem?

Renata Beger: Z tą liderką proszę nie przesadzać, bo już jest 50 związków branżowych i związków rolniczych, które są liderami, które stanęły obok siebie, ramię w ramię.

To za dużo was, chyba, takie rozproszenie chyba nie służy mówieniu jednym głosem, tak mi się wydaję?

Wręcz przeciwnie, im więcej nas jest, tym lepszy głos, tym bardziej donośny ten głos i bardziej wyartykułowane problemy.

Skoro tak pani uważa, powiedziałem, że dla mnie to jest trudniejsza część, ponieważ tak naprawdę śledziłem tę pani karierę w Samoobronie, potem dużo było tych zmian u pani, natomiast aktualna pani przynależność to jest właśnie "Wyzwolenie". Dobrze to śledzę?

Tak, dużo było, wydaje się panu, że dużo, ja jestem taką osobą stabilną w sensie swoich poglądów, swoich uczuć.

To się chwali.

W małżeństwie już 46 lat.

To niedługo medal od prezydenta, pewnie...

Jak dożyjemy, prawdopodobnie tak.

O polityce jednak będziemy dzisiaj rozmawiać. Powiedział mi to jeden z posłów PiS, że Jarosław Kaczyński "Piątką dla zwierząt" dał polityczny tlen wielu działaczom politycznym, szczególnie tym rolniczym, którzy bardzo długo się nie uaktywniali, ale także PSL i wśród nich myślę, że chodzi również o panią, bo jest teraz pani więcej w mediach. To chyba za sprawą "Piątki Kaczyńskiego", tej dla zwierząt?

Jedno, co jest ważne i co staje się prawdą to to, że dzięki Jarosławowi Kaczyńskiemu zjednoczyły się związki, wszystkie związki i te branżowe i te rolnicze. Natomiast jeżeli mówić o tlenie, nam tlen nie jest potrzebny absolutnie, szczególnie takiego rodzaju tlen, który ma niszczyć nasze gospodarstwa, który ma doprowadzić do tego, że nie będziemy samowystarczalni, jeżeli chodzi o żywność i który praktycznie w zamian za zniszczenie gospodarstw nie daje nic.

A racje moralne, o których mówi Jarosław Kaczyński, dotyczące ochrony zwierząt?

To ja się pytam pana Jarosława Kaczyńskiego, jak jego koty żyją, kot czy koty, nie wiem, czy jest jeden czy są dwa, czy żyją na wolności cały czas, czy są zamknięte w mieszkaniu czy domu. To jest drapieżnik, on też musi być na wolności. Moje koty są 24 godziny na dobę na wolności.

Ale są też koty domowe, które nie wychodzą całe życie z domu, takie też znamy.

To pan mówi o tych rasowych, to jest nieprawdą, że nie wychodzą, bo i rasowe mogą wychodzić, bo w mojej najbliższej rodzinie są dwa koty rasowe i obydwa chodzą sobie po podwórku kiedy chcą i przychodzą kiedy chcą.

Pewnie, że lepiej, kiedy zwierzę jest na wolności...

Ale to jest ten dobrostan. Natomiast nie można mówić o tym, że rolnicy nie szanują zwierząt, że rolnicy nie dbają o dobrostan, to w takim razie z czego, by się utrzymywali. My wiemy, do czego są zwierzęta.

Skoro rolnicy dbają o dobrostan, to może nie powinni bać się o zapisy tej ustawy. Ci, którzy np. nie hodują norek, tylko zwyczajne zwierzęta, taką klasyczną polską hodowlę kojarzącą się od lat z polskim rolnictwem.

Ależ właśnie, że należy się bać, bo jeżeli pozwolono na to, by wszelkiego rodzaju stowarzyszenia, pseudo obrońcy zwierząt wchodzili na teren gospodarstwa rolnego i zabierali krowy, które są krowami dojnymi, a żadna dojna krowa nie jest gruba, a osobiście rozmawiałam z rolnikiem, któremu zabrano te krowy, który nie odzyskał ani krów ani pieniędzy, krowy poszły oczywiście na ubój, a rolnik pozostał bez środków do życia.

Pani mówi, że to jest najgorszy projekt ustawy, jakie w życiu wszedł do Sejmu, parokrotnie pani to powtórzyła. Naprawdę tak źle ocenia pani te zapisy?

Tak, bardzo źle, po pierwsze jest tam - jak ja to określam - kogel-mogel, wszystko pomieszane w jednym projekcie, trudno jest w jednym programie odnieść się do wszystkich punktów, które tam są.

To o tej branży futerkowej tylko porozmawiajmy.

Jeżeli już, to bym wolała o dwóch branżach, a więc branża mięsna i branża futerkowa. Chodzi o to, by nie było uboju rytualnego.

Znaczy, by był, ale na potrzeby związków wyznaniowych.

To jest bardzo mało, to jest w tej chwili bardzo duży eksport. My jako państwo walczyliśmy o ten rynek. Wydaliśmy mnóstwo naszych wspólnych pieniędzy na to, by zareklamować naszą wołowinę, że jest bardzo dobrej jakości i teraz w momencie, kiedy już pozyskaliśmy ten rynek, oczywiście go niszczymy, niszczymy sami od wewnątrz. Ja nie wiem, czy ktoś kazał, nie wiem nawet, w jaki to sposób określić.

Nie wydaje mi się, by ktoś mógł prezesowi Kaczyńskiemu kazać coś w tej obecnej konfiguracji politycznej.

Polityka jest różna, więc różnie to może być, ale jest to nie do przyjęcia w tej chwili, kiedy mamy taki potężny rynek, kiedy mamy taki zbyt, żeby to wszystko zniszczyć, zniweczyć. W ślad za tym zostaną zniszczone gospodarstwa, te, które produkują wołowinę. One już są niszczone.

Ale przecież nie wszystkie gospodarstwa produkują na ubój rytualny.

Ale proszę poczekać, musi pan być cierpliwy, ponieważ bez względu na to, czy idzie na ubój rytualny czy nie, cena wołowiny już spadła. Ja otrzymałam wczoraj od rolnika informację, że w granicach 2-3 złotych za kilogram już ta wołowina spadła. Spadła cena cieląt, bydła mlecznego, a więc nie możemy mówić tylko o uboju rytualnym. To są naczynia powiązane, jedno z drugiego wynika. Mało tego, produkcja pasz, oczywiście zaraz paszarnie będą padały, w ślad za tym oczywiście padają małe gospodarstwa, które produkują zboże paszowe. Od 70 do 80 procent jest w Polsce zbóż paszowych, a więc ci rolnicy, którzy są mali, produkują po kilka, kilkanaście ton zboża na tę paszę, będą również padali.

Na norki nie ma już czasu w tym momencie, bo mam jeszcze parę pytań.

To ja powiem króciutko o norkach.

Może to jest niemoralny biznes na dzień dobry? Skoro są hodowane na futra.

Nie, to się nam próbuje tylko tak wmówić. Norki amerykańskie to jest naturalny utylizator odpadów poubojowych z drobiu i z ryb. Jeżeli norki amerykańskiej nie będziemy mieli w ogóle, takich zwierząt mięsożernych, to w takim układzie będziemy musieli płacić za spalanie tych odpadów. Takie spalarnie są w Niemczech. Mało tego, że te spalarnie produkują CO2, więc będziemy to wdychali prędzej czy później, to jeszcze na dodatek podrożeje nam towar finalny.

Ale norki nie są hodowane jako utylizator, tylko jako dostarczyciel futer i miłego okrycia zewnętrznego dla człowieka.

Z jednej strony każde zwierzę daje jakiś produkt finalny, ale z drugiej strony utylizuje.

To może zamknijmy ten temat, bo te zapisy możemy mnożyć. Pani zapowiadała spotkanie za kilka dni z prezydentem Andrzejem Dudą w tej sprawie. Jest takie spotkanie umówione, rzeczywiście piłka jest jeszcze w Senacie, a potem ewentualnie prezydent, więc jeszcze nie wszystko jest w tej sprawie załatwione i przesądzone.

Moi koledzy już się tam zgłosili i pójdą na to spotkanie oczywiście.

Szkoda, że pani nie będzie, bo byśmy mieli wiadomości z pierwszej ręki...

Jesteśmy jednością w tej chwili, obojętnie, czy ja tam będę czy nie będę, ja nie mogę też być cały czas w Warszawie, aczkolwiek na samym proteście będę.

Prezydent powiedział, że nie podpisze żadnej decyzji, która szkodziłaby rolnikom. Jak pani to odczytuje?

Mam nadzieję, że pan prezydent faktycznie zawetuje, aczkolwiek trzeba przyznać i świadomie, jasno patrzeć na sytuację, że nawet, jeżeli pan prezydent zawetuje, to wróci do Sejmu. W Sejmie oczywiście jest większość, bo przecież lewicowcy i PO i PiS ze swoimi przystawkami oczywiście będą głosowali za tym, by odrzucić weto.

Nie wiem, czy to jest takie pewne po tym, co się ostatnio działo w Sejmie. Tak czy owak jest jeszcze piłka w grze.

To się okaże.

Kilka dni temu minister Jan Krzysztof Ardanowski, nadal jeszcze minister rolnictwa, mówił, że następuje coś takiego, jak kwestionowane są ideologie, które stawiają rolnictwo jako szlachetną działalność człowieka, za którą należy się szacunek, a teraz powstają ideologie, które mówią, że mleko jest efektem gwałtu na krowach, cierpienia przy doju, a miód jest produktem, który człowiek kradnie pszczołom.

Świat staje na głównie, Pan Bóg wyraźnie powiedział, człowiek ma szanować zwierzęta i ma czynić sobie ziemię i zwierzęta poddanymi, a nie żeby stawiać zwierzęta ponad człowieka. Musi być jakaś hierarchia na tym świecie, skoro ten świat został poukładany, a nie inaczej, nie ja układałam, ani nie pan układał ten świat.

Są politycy, którzy robią sobie na tym, w tym momencie całą działalność polityczną, fundują na takich sformułowaniach, np. nasza wielkopolska europosłanka Sylwia Spurek.

Jeszcze nie została wprowadzona ustawa dotycząca likwidacji uboju rytualnego, likwidacji norki amerykańskiej, a pani Spurek już mówi o tym, że hodowla klatkowa powinna być zamknięta. To w takim układzie pytam się, jak daleko te zapędy będą szły, a po drugie wszystko będziemy rozpuszczali po całym świecie? Będziemy rozpuszczali świnie, bydło mleczne, wszystko niech biega samopas, tak, jak już dziki biegają, dlatego, bo nikt nie chciał pozwolić, by u nas zlikwidowano populację dzików. To jest dosłownie szaleństwo.

Czyli to jest konsekwencja tego, że dziki nam ryją tutaj boiska szkolne, tereny zielone czy prywatne posesje w mieście, to jest właśnie efekt tego braku odstrzału?

Nie tylko, to nie tylko chodzi o sam odstrzał, po pierwsze populacja musi być pod kontrolą, populacja każdej populacji dzikiej. Po drugie my jako ludzie wychodzimy poza miasta, poza miasteczka, nawet wsie. Budujemy budynki jednorodzinne, to zajmuje mnóstwo miejsca, bo każdy chce mieć działeczkę, bo każdy chce pięknie mieszkać, a zwierzętom się kurczy ten dom naturalny i to jest efekt tego wszystkiego.

Jeszcze o Sylwię Spurek zapytam. Może to jest taki czas, że kończy się czas takich polityków jak Renata Beger, zaczyna się takich, jak Sylwia Spurek, która mówi, że będzie dążyć do podatku od mięsa i promowania przejścia na dietę roślinną.

Niech Pan Bóg broni cały kraj i cały świat od takich osób, jak pani Spurek, ponieważ podatek od mięsa to jest ta przyszłość, o którą walczy i tutaj trzeba powiedzieć, że walczą o to, by nie było mięsa zwierzęcego, a organizm ludzki go potrzebuje, bo spożywając mięso zwierzęce nasz organizm utrzymuje odpowiednią ciepłotę i nie tylko. Poza tym żądają, żeby podatek był od mięsa, ponieważ chcą wprowadzić sztuczne mięso i już otrzymałam takie zdjęcie, gdzie takie mięso sztuczne leży produkowane 3D, leży obok mięsa naturalnego w sklepie. Oprócz tego chcą, by korzystać tylko i wyłącznie z mleka roślinnego, kokosowego i innego, a nie zwierzęcego, ale to wszystko kosztuje, dużo więcej kosztuje, już pomijając wszystkie inne aspekty, kiedy np. mleko zwierzęce kosztuje do 3 złotych, może 3,20 w mieście...

Czyli taka dieta dla bogaczy...

Natomiast mleko roślinne najtańsze kosztuje 6-7 złotych, a tak w granicach 12-14 złotych.

https://radiopoznan.fm/n/wgr3bB
KOMENTARZE 1
Jacek Antczak
rab 29.09.2020 godz. 14:05
A to dobre, jedna miernota wypowiada się o drugiej miernocie!