NA ANTENIE: 01:00-02:00 KLASYKA II/
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

S. Szynkowski vel Sęk: Polski rząd skutecznie broni suwerenności Polski

Publikacja: 20.07.2021 g.10:54  Aktualizacja: 20.07.2021 g.13:47
Poznań
"Polski rząd skutecznie broni suwerenności Polski" - powiedział w porannej rozmowie Radia Poznań wiceminister spraw zagranicznych i szef poznańskich struktur PiS Szymon Szynkowski vel Sęk.
szymon szynkowski vel sęk - Wojtek Wardejn
Fot. Wojtek Wardejn

Podkreślił, że wyrok polskiego Trybunału Konstytucyjnego w sprawie wyższości polskiego prawa nad orzeczeniami TSUE, nie mógł być inny. Szynkowski vel Sęk powiedział, że instytucje unijne próbują rozszerzać swoje kompetencje na obszary, w których traktaty unijne nie dają im takiej możliwości.

"Z jednej strony mamy traktaty, a z drugiej mamy instytucje europejskie, które próbują poszerzać interpretację tych traktatów" - mówił Szymon Szynkowski vel Sęk.

Studiując stosunki międzynarodowe i prawo europejskie, historię tego prawa, zetknąłem się z tym zjawiskiem po raz pierwszy. Ono niestety nabiera rozpędu i to jest coś, przeciwko czemu powinniśmy protestować. UE powinna być zakotwiczona w traktatach. Inaczej państwa utracą nad nią kontrolę, a zyskają ją instytucje unijne, takie jak TSUE, które nie mają mandatu z wyboru, a obywatele nie decydują o ich składach. To nie ma nic wspólnego z demokracją

- uważa wiceminister spraw zagranicznych.

Szymon Szynkowski vel Sęk powiedział też, że powrót Donalda Tuska do polskiej polityki wiąże się z wieloma zabawnymi akcentami. Ocenił, że rozbawiło go wezwanie Tuska do debaty Jarosława Kaczyńskiego. Podkreślił, że dla Donalda Tuska ważniejsze były dobre unijne zarobki niż pomoc jego kolegom z PO, kiedy ci go wzywali wcześniej.

Kiedy ta perspektywa bardzo dobrych unijnych zarobków się skończyła, to on wraca na polską scenę polityczną

- powiedział Szynkowski vel Sęk.

Poniżej cała rozmowa w audycji Kluczowy Temat:

Roman Wawrzyniak: Sprawa, która ostatnio budzi najwięcej emocji, to orzeczenie TSUE w sprawie wymiaru sprawiedliwości w Polsce. Nie będę pytał i namawiał na krytykę tego orzeczenia, ale jako znawcę Niemiec zapytam, jak przyjmowane są u naszych zachodnich sąsiadów te orzeczenia TSUE?

Szymon Szynkowski vel Sęk: Znana jest linia orzecznicza niemieckiego trybunału konstytucyjnego wypracowana już na początku lat '90. Trybunał Federalny w Karlsruhe wówczas w takim głośnym orzeczeniu, oceniającym Traktat z Maastricht, konstytuujący Unię Europejską, bo wcześniej mówiliśmy o wspólnotach europejskich. Było w nim przenoszonych wiele kompetencji na poziom unijny i powstawało pytanie, na ile państwo zachowuje suwerenność. Wówczas Trybunał Federalny w Karlsruhe stwierdził, że to państwa pozostają władcami traktatów, że instytucje unijne są umocowane tylko w takiej mierze, w jakiej przeniesione są na nie konkretne kompetencje w traktacie. Natomiast państwom pozostaje władzctwo we wszelkich pozostałych kompetencjach, a także pozostaje władztwo, aby cofnąć przeniesienie tych kompetencji, jeżeli uznają to za stosowne. W latach '90 ta linia orzecznicza była szokująco jednoznaczna. Później inne trybunały potwierdzały tę linię orzeczniczą. Kiedy dzisiaj pojawia się wyrok Trybunału Konstytucyjnego, który nie mógł być inny w mojej opinii, jeżeli ktokolwiek dzisiaj wyobraża sobie Trybunał Konstytucyjny, który mógłby orzec inaczej, że kompetencje, które nie zostały przeniesione w traktatach na instytucje unijne, jednak mogą być wykonywane i instytucje unijne mogą decydować co do legalności instytucji sądowniczych w Polsce, to oznacza, że mogłyby również decydować, co do legalności wyborów do Sejmu, Prezydenta, a także w każdym obszarze kompetencyjnym. To byłoby nieporozumienie.

Wtedy nie byłby potrzebny ani rząd, ani inne organy konstytucyjne naszego kraju, skoro stracilibyśmy suwerenność i oddali ją w ręce TSUE. Państw, które cenią sobie wyżej prawo własnego kraju nad orzeczeniami TSUE jest zdecydowanie więcej. Tym bardziej zaskakujący jest rodzaj hipokryzji na opozycji w tej sprawie. Czy TSUE nie wykracza zdecydowanie poza swoje kompetencje, nawet poza zapisy unijnych traktatów, podejmując te rozstrzygnięcia, które nie są mu przypisane?

Oczywiście, że wykracza i bardzo dobrze, że Trybunał Konstytucyjny wkroczył i jednoznacznie się do tego odniósł. Sprawił, że ten wyrok, w tym zakresie, w jakim wykracza poza traktaty, nie może mieć mocy prawnej w polskim porządku prawnym. Trzeba sobie też jasno powiedzieć, że to nie jest zjawisko nowe, które odnosi się tylko do Polski. Ono się teraz drastycznie odnosi do Polski, bo mamy do czynienia z zakwestionowaniem pracy jednej z instytucji sądownictwa. To zjawisko nazywa się po angielsku „spillover effect”, czyli rozlewanie się kompetencji unijnych. Z jednej strony mamy traktaty, a z drugiej mamy instytucje europejskie, które próbują poszerzać interpretację tych traktatów. To jest zjawisko znane już z lat '80 i '90 w doktrynie prawa europejskiego. Studiując stosunki międzynarodowe i prawo europejskie, historię tego prawa, zetknąłem się z tym zjawiskiem po raz pierwszy. Ono niestety nabiera rozpędu i to jest coś, przeciwko czemu powinniśmy protestować. UE powinna być zakorzeniona w traktatach. Inaczej państwa utracą nad nią kontrolę, a zyskają ją instytucje unijne, takie jak TSUE, które nie mają mandatu z wyboru, a obywatele nie decydują o ich składach. To nie ma nic wspólnego z demokracją.

Prof. Zdzisław Krasnodębski tak napisał w mediach społecznościowych: „Ci, co krzyczą: Tu jest Unia! Mają w pewnym sensie rację. Tu jest także NATO, OBWE, Grupa Wyszehradzka i jedna, suwerenna Rzeczpospolita Polska". Uda się utrzymać tę suwerenność przy tych szalonych zapowiedziach zielonej, europejskiej rewolucji, której polscy obywatele mogą nie udźwignąć? Brukselscy dyplomaci chcą, żeby paliwo kosztowało 8 zł, wzrostu opłat za ogrzewanie i prąd.

Istnieją różne koncepcje suwerenności. Niektórzy mówią, że być może już tę suwerenność utraciliśmy, ponieważ albo się ją ma, albo nie. Nie ma koncepcji ograniczonej suwerenności, a skoro przenieśliśmy część kompetencji na poziom unijny, to można mieć wątpliwości. Nie podzielam tej koncepcji. Uważam, że Polska jest krajem suwerennym, ponieważ właśnie nadrzędnym aktem prawnym jest w Polsce Konstytucja, czego broni TK, ponieważ to polskie organy jednoznacznie sprzeciwiają się ingerowaniu poza tą sferą, gdzie przenieśliśmy kompetencje. Cały czas mamy suwerenne wybory, w których to mandat demokratyczny, pochodzący z wyborów na poziomie parlamentu, prezydenta i samorządu, jest wykonywany w różnych obszarach. Będą i są zakusy na suwerenność, przed czym musimy się cały czas bronić, ale mamy rząd, który broni się skutecznie, w tym sensie jestem spokojny.

Te zapowiedzi, dotyczące zmian w zakresie zielonej, europejskiej rewolucji mogą być bolesne stąd to moje powiązanie jednego z drugim. Wczoraj ekspert, hydrolog prof. Kowalczak obśmiał właściwie wypowiedzi niemieckich polityków, tłumaczących swoją bezradność wobec powodzi zaniechaniami w sferze walki o klimat i zapewniających o przyspieszeniu rewolucji klimatycznej. Prof. Kowalczak tłumaczył, że takie zjawiska są w naturze niestety czymś normalnym i powtarzalnym.

Przekonanie, że w tej chwili wdrożenie jakiejś rewolucyjnej polityki klimatycznej zatrzyma tego rodzaju gwałtowne zjawiska powodziowe jest nieporozumieniem. Nie jestem ekspertem od klimatu, żeby to wiedzieć, ale to jest wiedza na poziomie geografii z liceum.

Pańscy koledzy z Niemiec, politycy, zarówno Kanclerz Niemiec i Pan Prezydent, wszyscy nagle znają się na klimacie i są wręcz ekspertami. Po tym, co się stało w Westfalii, wypowiadają się, że koniecznie trzeba teraz przyspieszyć ze względu na zmianę klimatu. Potrzebne są działania i cała reforma klimatyczna.

W tej mierze z politykami niemieckimi, a także z politykami Zielonych się w tej mierze głęboko nie zgadzam. Wskazują na to także badania, które wskazują na to, że decyzja o odejściu od energii jądrowej, która zapadła mniej więcej 10 lat temu, została zadeklarowana przez Kanclerz Merkel i jest w tej chwili wprowadzana w życie, od przyszłego roku zdecydowana większość elektrowni jądrowych będzie wygaszona. Ta decyzja, która już spowodowała wygaszenie części elektrowni jądrowych, spowodowała wzrost emisji CO2. W związku z powyższym należało szukać innych źródeł pozyskiwania energii, a nie da się wszystkiego znaleźć w tak krótkim czasie w źródłach odnawialnych. W związku z tym ma to wpływ na emisję CO2 i innych szkodliwych gazów, co, jak się szacuje, przyczyniło się zwiększonej liczby zgonów. To są profesjonalne badania, z którymi miałem okazję się kilka dni temu zapoznać. Czasami to szaleństwo ideologiczne przesłania fakty i może w istocie szkodzić ludziom.

Wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki wczoraj nie wykluczał, że na najbliższym posiedzeniu Sejmu parlament zajmie się ustawą ograniczającą dostęp zagranicznego kapitału do polskiego rynku medialnego. Mamy tu do czynienia z jakimś rodzajem hipokryzji ze strony opozycji, która krzyczy o wolności mediów, a sama chce likwidacji TVP Info.

Opozycja nie jest w tej sprawie wiarygodna. Znamy deklaracje wielu polityków opozycji, co do mediów publicznych, którzy chcieliby te media, które nie są im podporządkowane, bo za czasów PO wiemy jak media publiczne funkcjonowały. Wtedy te media publiczne im się podobały, a w tej chwili media publiczne zdaniem opozycji miałyby być zlikwidowane. To jest obrona wolności mediów, zestawiona jednocześnie z tym, że funkcjonować mają media prywatne, które wspierają opozycję. To jest zupełnie czytelna sytuacja.

A jak się Panu podoba powrót na polską scenę polityka, który przegrał już kilka wyborów w Polsce, a miał wrócić na pięknym, białym rumaku, szybkim jak przypuszczam, a wygląda jakby wrócił na podstarzałym, znudzonym osiołku, zresztą jako bezrobotny, bo nie chcą go już w UE. Zaczynając ten powrót od wakacji i urlopu. Chodzi o Donalda Tuska.

Nie ma dnia, żeby nie było jakichś zabawnych akcentów związanych z powrotem Donalda Tuska. Poza tymczasem urlopowym, który Donald Tusk szybko sobie zaaranżował po tym, jak zmęczył się kilkoma dniami aktywności na polskiej scenie politycznej i trudnymi pytaniami w Sejmie. Teraz znów wrócił do aktywności wiecowej, w ramach której wzywa w tej chwili do debaty Jarosława Kaczyńskiego. Jakoś nie bardzo intensywnie to śledzę, bo nie bardzo mam na to czas, ale muszę powiedzieć, że bardzo mnie to rozbawiło, bo mieć taką czelność, żeby po 7 latach w Brukseli wrócić i po tym, jak uciekł z polskiej sceny politycznej i nie obchodziła go Polska. Ten rzekomo reżimowy rząd Prawa i Sprawiedliwości, kiedy jego koledzy z PO wzywali go na pomoc, to znacznie bliższa była mu unijna kasa i bardzo dobre unijne zarobki. Kiedy ta perspektywa bardzo dobrych unijnych zarobków się skończyła, to on wraca na polską scenę polityczną i mówi, aby Jarosław Kaczyński stanął na ubitej ziemi i z nim debatował. O czym ma z nim debatować? O jego rządach do 2015 roku, w których ocenili go później wyborcy, a on musiał rejterować za granicę, bo wynik wyborczy PO był podsumowaniem tych rządów? A może chce debatować o tym, jak sprawował swój mandat w Brukseli i ile tam załatwił dla Polski? Jest to festiwal hipokryzji dość zabawny, który obserwuję z rozbawieniem.

Widziałem, że biegał Pan wczoraj po ulicach Swarzędza, rozmawiając z mieszkańcami i promując nowy Polski Ład. Jak ludzie reagują? Co mówią o waszym programie i jak go przyjmują?

To są bardzo ciekawe rozmowy. Polski Ład jest przyjmowany dobrze, czasami z zaciekawieniem i dodatkowymi pytaniami o to, jak będą wyglądały te rozwiązania podatkowe. Część osób nie do końca wierzy w to, że zyska na zmianach wprowadzonych przez ustawy Nowego Ładu. Pokazujemy jak to wygląda, że wszyscy bez wyjątku zyskają na tych rozwiązaniach. Osoby, których zarobki są do ok. 6 500 zł brutto zyskają, a które zarabiają do ok. 13 000 zł bruto nie stracą – będzie to dla nich zmiana neutralna. Dla 90 proc. podatników będzie to zmiana albo korzystna, albo neutralna. Mówimy o tym i wyjaśniamy te wszystkie niuanse, bo rzeczywiście jest bardzo dużo braku wiedzy i dostatecznych informacji, więc musimy to wszystko wyjaśniać.

https://radiopoznan.fm/n/axXPHn
KOMENTARZE 1
Piotr Pazucha
Pozhoga 20.07.2021 godz. 12:05
Tak skutecznie broni, że za worek euro zgodził się na haniebne zapisy o blokowaniu funduszy unijnych pod pozorem leworządności oraz na wspólny unijny dług, czyli (nie)pierwszy krok do superpaństwa.