NA ANTENIE: THANK U/ALANIS MORISSETTE
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Sz. Ziółkowski: Mam takie wrażenie, że J. Jaśkowiak trochę mentalnie już jest poza PO

Publikacja: 24.05.2021 g.10:43  Aktualizacja: 24.05.2021 g.12:55
Poznań
Mistrz olimpijski w rzucie młotem i były poseł PO Szymon Ziółkowski był gościem porannej rozmowy Radia Poznań "Kluczowy Temat". Rozmawiał z nim Łukasz Kaźmierczak.
szymon ziółkowski -  Filip Blazejowski/Gazeta Polska
Fot. Filip Blazejowski/Gazeta Polska

Łukasz Kaźmierczak: Tak zapytam z pańskich doświadczeń i sportowca, ale też polityka, pewnie się Pan sporo nalatał po świecie, zdarzyła się kiedyś Panu taka sytuacja, żeby ktoś ściągnął samolot, politycznie zatrzymał, przeszukał, wyciągnął człowieka. Był Pan świadkiem takiej sytuacji, jak to wczoraj na Białorusi?

Szymon Ziółkowski: Byłem świadkiem sytuacji, kiedy rzeczywiście kiedyś lecieliśmy samolotem i nagle wylądowaliśmy na dziwnej wyspie, bo się okazało, że ktoś w samolocie zasłabł, ale czegoś takiego, jak miało miejsce wczoraj, nigdy w życiu.

To chyba wszyscy w tej chwili zastanawiają się, jaka powinna być reakcja w tej sytuacji?

Reakcja powinna być stanowcza i jednoznaczna.

No tak, jakby stanowczo zareagował człowiek, który rzucał młotem dalej niż można zauważyć niekiedy?

Bardzo ciężko powiedzieć. My jesteśmy mimo wszystko bardzo zależni od siebie i wydaje mi się, że tych reakcji cały czas było trochę za mało, jeśli chodzi o to, co dzieje się na Białorusi z naszej strony, więc teraz jakakolwiek reakcja z naszej strony by była, to i tak ona będzie wybitna względem tego, co działo się wcześniej, bo przecież te wszystkie zamieszki, które miały miejsce na Białorusi czy zamknięcie Poczobuta czy innych aktywistów, jakoś reakcji z naszej strony nie wywoływały.

Więc Pan, by oczekiwał, żeby pewnie cały świat zareagował, bo Pan mówi, że wszyscy reagują osobno jakby w tej sytuacji. Każdy sobie rzepkę skrobie.

Tak, tutaj musi być reakcja skoordynowana, bo tylko takie reakcje przynoszą efekty. Każdy, jeżeli będzie robił to z osobna, to nic z tego nie będzie.

To zobaczymy, zostawmy to, pewnie dzisiaj będą obrady, między innymi Rada Europejska będzie na ten temat rozmawiała, szefowie rządów, nasz premier Mateusz Morawiecki. Zapytam Pana, bo to mnie od dawna ciekawi, jest Pan jeszcze bardziej politykiem czy już trenerem lekkoatletyki?

Cały czas ten trener jakoś do mnie nie pasuje, szczerze powiedziawszy.

Tak mi też jakoś zgrzyta...

Mnie się wydaje, że ja jeszcze cały czas jestem sportowcem - tak duszą, aczkolwiek ze sportem wyczynowym nie mam już ładnych kilka lat nic wspólnego, ale ta polityka też cały czas jest z tyłu głowy.

Ciągnie Pana do polityki? Czy Pan jest w jakiś sposób aktywny politycznie?

W jakiś sposób zawsze jestem aktywny politycznie. Wydaje mi się, że to jest taka rzeka, z której się do końca nie wychodzi. Muszę powiedzieć, że trochę mi tego napięcia politycznego brakuje.

Tak czy owak nawet, gdyby Pan powiedział, że się już nie interesuje polityką, to polityka interesuje się Panem. Przekonał się Pan o tym kilka dni temu - nie będzie Pan spikerem mitingu lekkoatletycznego, który w połowie czerwca ma być organizowany przez poznański samorząd i Pan mówi, że to jest decyzja prezydenta Jaśkowiaka. Dla mnie to jest polityka.

Dla mnie to też jest polityka i nawet same wypowiedzi pana prezydenta Jaśkowiaka pokazują, że jest to polityka. Pan prezydent ma cały czas jakiś problem ze mną.

Z czego on wynika?

Może wewnętrznie cały czas czuje się sportowcem i przeszkadza mu to, że ktoś mógł być lepszym sportowcem niż on.

To w sporcie zrozumiałe, chyba mi się wydaje, taki element rywalizacji, który napędza.

Wydaje mi się, że są w stanie to zrozumieć ci, którzy rzeczywiście w sporcie cokolwiek zrobili, a ci, którym się wydaje, to nie do końca.

No dobrze, ale mimo wszystko prezydent jest sportowcem amatorem. Ja jestem sportowcem amatorem, Pan był sportowcem z pierwszych stron gazet, to chyba nie ma sensu o coś takiego rywalizować. Na pewno to są jedyne powody, nie ma jakiś spraw politycznych, bo ja bym jednak gdzieś szukał w jakiś partyjnych konfiguracjach?

Ja nie zauważam, szczerze powiedziawszy, nie mam politycznie rzecz biorąc, żadnych kontaktów z panem prezydentem Jaśkowiakiem.

W jednej partii jesteście...

Teoretycznie tak, chociaż ja szczerze powiedziawszy, widzę pana prezydenta Jaśkowiaka już trochę po innej stronie barykady.

Po innej stronie barykady to znaczy poza PO?

Mam takie wrażenie, że on trochę mentalnie jest już poza.

Gdzie jest? W swoim stowarzyszeniu?

Tak, to jest jego łódka.

Czy zawsze między wami było tak średnio w relacjach? Nawet, gdy był Pan posłem.

Zawsze było średnio, jak mam być szczery. Tak sobie przypominam nasze relacje jakiekolwiek, to nigdy nie były one jakieś nie wiadomo, jak ciepłe. W moim przekonaniu w ogóle sportu nie powinno się aż tak mieszać z polityką.

Trochę Pan pomieszał startując.

Trochę tak, ale starałem się zawsze być merytoryczny w tym wszystkim i akurat sprawa, o której mówimy, jest głęboko merytoryczna.

Ale pamiętam jeden mityng lekkoatletyczny, który Pan organizował, taki z dużą frekwencją, z sukcesem, mi się to podobało wtedy, no więc dlaczego nie miałoby być powtórki z rozrywki sportowej?

Udało mi się dwa razy prowadzić zawody na Golęcinie i to jest rzecz, o której mam pojęcie. To nie jest koncert na stadionie miejskim, na którym chciałbym być prowadzącym, konferansjerem, tylko to jest rzecz, do której merytorycznie jakoś ciężko znaleźć jakikolwiek powód...

Uzasadnienie, żeby Pana nie było tam po prostu, tak to mam rozumieć. Dobrze, to jaka jest sytuacja w PO? Jakiś czas temu został zawieszony Leszek Wojtasiak - sekretarz Stowarzyszenia Samorządna Wielkopolska, wpływowa postać w PO. Jacek Jaśkowiak mówi, że to jest uderzenie w niego. To jest wojna wielkopolska PO kontra Jacek Jaśkowiak i jego samorządowcy?

W moim przekonaniu w PO potrzebne jest naprawdę oczyszczenie atmosfery. Jest bardzo potrzebne w PO i każda partia, która chce cokolwiek osiągnąć, płynie tą swoją łódką i wszyscy, którzy w niej jesteśmy, próbujemy wiosłować do brzegu. Jeżeli mamy kogoś, kto wiosłuje trochę w inną stronę, to nie do końca osiągamy ten cel, który byśmy chcieli.

Co się robi z kimś takim, kto wiosłuje w inną stronę?

Takich to jest sporo. Jak mam być szczery - patrząc na PO ogólnokrajową - to takich bym znalazł kilku na 110 pewnie. W moim przekonaniu Borys Budka - przewodniczący PO od niespełna dwóch lat - tak zapowiadał, kiedy startował na szefa PO, że tak będzie i wydaje mi się, że to jest chyba najlepszy moment, żeby coś takiego zrobić.

Ale może to najlepszy moment, żeby powiedzieć: sprawdzam, patrząc na sondaże. To może jednak to, co Borys Budka zapowiadał, a co się stało, to są dwie alternatywne rzeczywistości.

Niestety polityka ma to do siebie, że jedno się mówi, a drugie się robi. Mi się to trochę nie podoba, bo w sporcie nauczyłem się czegoś zupełnie innego.

Panu się nie podoba sytuacja w PO, obecna? Mówię w ogóle.

Bardzo mi się nie podoba, bo uważam, że nie powinno tak być, że dryfujemy w różne strony.

A nie ma Pan wrażenia, że za chwileczkę zostaniecie przegonieni w tym wyścigu łódek przez Szymona Hołownię? Mówi się o tym, że w Poznaniu PO ma już mniejsze poparcie niż ugrupowanie raczkujące tak naprawdę Szymona Hołowni, a to może być problem w wyborach samorządowych.

Może być problem w wyborach samorządowych, może być problem w ogóle w wyborach parlamentarnych. Ten problem będą mieli nasi włodarze, jeżeli chodzi o partię Szymona Hołowni i naszą, jeżeli przyjdzie do wyborów.

Pana nie ciągnie do Szymona Hołowni? Ja wiem, że każdego polityka PO się o to pyta, ale moim zdaniem każdy polityk PO tak naprawdę może się znaleźć w każdej chwili w Hołowni, niemal każdy.

Szczerze powiedziawszy w żaden sposób, z tego względu, że dla mnie Szymon Hołownia jest totalnie niewiarygodny w tym, co robi i co mówi, bo jest tyle sprzeczności w tym wszystkim. Nawet w samym jego klubie parlamentarnym jest tyle sprzeczności, które do mnie nie trafiają.

No tak, tam jest światopoglądowo od Sasa do lasa, można powiedzieć, szczególnie teraz po przejściu tam prof. Maksymowicza. No dobrze, ale przynajmniej jakieś soki witalne polityczne, natomiast PO jak mówi prof. Środa, że zacytuję z jednego z wywiadów, "jest skostniałą formacją, która jest uschniętym drzewem bez jakichkolwiek soków żywotnych". Pan podziela ten pogląd?

Nie do końca, wydaje mi się, że soków żywotnych tam jest sporo.

Jeszcze zakwitnie?

To jest tak, jak z naszym ogrodem. Trzeba przyciąć te drzewa, które zasłaniają słońce, żeby reszta mogła w jakikolwiek sposób wyrosnąć. Wydaje mi się, że to jest taki czas, który w PO powinien nastąpić.

Czy Jacek Jaśkowiak przesłania słońce?

Moje nie.

Słońce PO, które wznosi się codziennie rano nad PO. Jest tak piękne jak dzisiaj za oknem, a Jacek Jaśkowiak robi swoje własne, małe słońce.

Jacek Jaśkowiak, to jest pan prezydent Jaśkowiak i tu wydaje mi się, że niech zostanie sam ze sobą.

Ale prezydent Jaśkowiak to jest jedna część, ale jest Rafał Trzaskowski, jest grupa samorządowców, która też gdzieś tam działa, pańskim zdaniem tu jest możliwość porozumienia, współpracy?

Jeżeli będziemy mieli nić porozumienia, to wydaje się, że tak.

A to takie okrągłe słowo, wolałbym na konkretach. Mówimy też o sytuacji trudnych charakterów, mocnych.

Nie jestem osobą władną, jeśli chodzi o PO. Partia polityczna to jest trochę wojsko. Mamy generalicję, która ma się zajmować najważniejszymi rzeczami, mamy żołnierzy, którzy mają wykonywać polecenia i tutaj nie do końca jestem zdania takiego, że każdy ma mieć swoje zdanie.

Czyli brakuje Panu takiego trochę Grzegorzowo-Schetynowego ordnungu i dyscypliny, mogę tak powiedzieć?

Grzegorz Schetyna był rewelacyjnym sekretarzem partii. Uważam, że akurat jego umiejętności jako sekretarza i osoby, która potrafiła ogarnąć cały temat i wszystkich ludzi, były rewelacyjne.

To ja zapytam o jeszcze jedną rzecz - od października jest Pan trenerem Pawła Fajdka, naszego mistrza świata, nigdy mistrza olimpijskiego. Ja zapytam przed igrzyskami w Tokio, Pan wierzy w złoto, bo te pierwsze próby nie wyglądają najlepiej, przynajmniej ostatni mityng. Tak samo zapytam o Anitę Włodarczyk, która wraca po długiej kontuzji, ponad dwa lata przerwy i prawie 36 lat na karku. Paweł Fajdek też nie jest już młodzieniaszkiem. Będą medale?

Panie Redaktorze, Paweł Fajdek wystartował teraz w hiszpańskiej miejscowości, której nazwy nie wymienię, rzucając 81,62.

To jest prawie 9 metrów więcej niż parę tygodni temu.

Jest nie najgorzej, więc wydaje mi się, że jesteśmy na dobrej drodze. Gdybym nie wierzył w sukces Pawła, jeżeli chodzi o igrzyska olimpijskie, to na pewno bym do tej rzeki nie wszedł.

A jest coś w głowie Pawła Fajdka, który zawsze staje na kole, na rzutni i fajnie, że to są mistrzostwa świata, ale to nie jest olimpiada.

Igrzyska czy każdą imprezę wygrywa się głową. Tam wszyscy są przygotowani na maksa możliwości i wygrywa ten, który ma najmocniejszy - mówiąc kolokwialnie - łeb. Wydaje mi się, że Paweł dorósł już do tego, żeby te igrzyska wygrać i zrobimy wszystko, żeby tak było. Gdybym nie chciał wygrać tych igrzysk olimpijskich, to na pewno nie byłoby mnie w jego teamie.

To dobrze, że trener wierzy w swojego podopiecznego. Anita Włodarczyk - Pan nie jest jej trenerem, ale taki champion, taka postać, taka osobowość niezwykła, rekordzistka świata, ale jednak metryka i taka długa przerwa, zdąży? Ten wyścig z czasem dla niej się zakończy jakimś powodzeniem?

Nie chcę się tutaj wypowiadać...

Ale Pan ją zna.

Na temat Anity, bo żadna to moja zawodniczka. Ja szczerze powiedziawszy nawet trenuję konkurentkę w jakimś stopniu Anity, bo jestem takim trochę dochodzącym szkoleniowcem Malwiny Kopron.

Ona rośnie zdecydowanie, to prawda.

Więc jest to trochę taki konflikt moich interesów, jak mam być szczery.

To któraś z polskich młociarek stanie na podium?

Mam nadzieję, że tak, aczkolwiek świat nie śpi, jeśli chodzi o rzut młotem kobiet jest zdecydowany progres, jeśli chodzi o wyniki. Anicie nie będzie łatwo do tego, żeby obronić tytuł z Rio. Ja szczerze powiedziawszy, słabo to widzę.

Będziemy oglądać, będziemy trzymać kciuki.

https://radiopoznan.fm/n/ntyo02
KOMENTARZE 1
Ryszard Koprak
konserwa-tysta 24.05.2021 godz. 12:37
Tacy są właśnie poznańscy politycy,przechodzą tam gdzie słupki sondaży rosną.
Ile wart jest pan JJ wystarczy wrócić do prawyborów i zobaczyć z kim je przegrał .Ten wynik określa jego "moc" polityczną.