Przez ostatnie tygodnie staram się śledzić, co nowego pojawia się na ekranach kin i wypatrywać w repertuarach tych ciekawszych pozycji, a później oczywiście też dzielić się z Państwem poleceniami. Ostatnie dwa tygodnie przebiegły nam pod hasłem komedii tych lepszych i tych trochę gorszych, jak się okazało. Oczywiście śmiech to zdrowie, ale jak mówi inne przysłowie co za dużo to niezdrowo, dziś powiem więc słów kilka o dziele innego gatunku, a dokładniej o filmie biograficznym: „Po złoto. Historia Władysława Kozakiewicza”. Swoją premierę ten dokument miał przed tygodniem, a ja muszę powiedzieć, że obejrzałam go z niemałą przyjemnością, mimo że zakładałam z góry (trochę niesprawiedliwie pewnie), że raczej ta tematyka do gustu mi nie przypadnie.
Czas na premierę filmu sportowego mamy oczywiście idealny. Świat żyje olimpijskimi zmaganiami, a lekkoatletyka szczególnie wzbudza wśród polskich kibiców spore emocje. W filmie „Po złoto” śledzimy sportową drogę Władysława Kozakiewicza, od jego pierwszych kroków, a właściwie skoków na lokalnych zawodach, po pamiętną olimpiadę w Moskwie w roku 1980 i wszystko to, co wydarzyło się po niej. Przyznam, że sama nie zarywam teraz nocy, by obejrzeć relacje na żywo z Tokio. Sportu nie lubię, jedynie sporadycznie rzucę okiem na ten czy inny mecz. A jednak uczciwie przyznaję, że filmowi “Po złoto” udało się wciągnąć mnie w ten wir sportowych emocji. Warstwa formalna filmu nie jest zaskakująca: wypowiedzi, wspomnienia samego Kozakiewicza i kilku innych ważnych w tej historii postaci, uzupełnione zostały o archiwalne nagrania. Całość trwa godzinę, więc niedługo, a jednak w tej dość prostej i zwartej formie udało się zawrzeć twórcom sporo autentycznych emocji. Choć od początku filmu wiemy przecież, jak ta historia się skończy, to jednak w tych chwilach największego napięcia prawie mimowolnie zaczynamy trzymać kciuki. Na ekranie leją się szczere łzy przy wspomnieniach sprzed lat, a my prawie czujemy tę atmosferę stadionu, tak różną zresztą od tej panującej teraz, gdy udział widzów w zawodach musiał zostać ograniczony.
Polecam więc seans mniejszym i większym fanom sportu. Autorem scenariusza i reżyserem jest Ksawery Szczepanik. Warto odwiedzić profil filmu na facebooku, bo tam znajduje się lista wszystkich kin w całej Polsce, w których „Po Złoto” można aktualnie zobaczyć. W Poznaniu film grany jest w kinie Rialto w najbliższych dniach.