Pacjent jest nadzorowany przez całą dobę. Informacje przesyłane internetem, a w razie potrzeby defibrylator włącza się automatycznie.
Jak mówi szef ostrowskiej kardiologii Janusz Tarchalski - jest to metoda nieinwazyjna, a samo noszenie kamizelki nie jest dla pacjenta uciążliwe:
My ubieramy pacjenta w kamizelkę defibrylującą. Defibrylator jest to urządzenie służące do przerywania niebezpiecznych dla życia szybkich rytmów serca, czyli częstoskurczy komorowych bądź migotania komór poprzez dostarczenie wstrząsu elektromagnetycznego do serca. Inaczej - urządzenie robi to samo zamiast przyjazdu z jakimś czasowym opóźnieniem zespołu reanimacyjnego, który robi to za pomocą defibrylatora zewnętrznego
- mówi Janusz Tarchalski.
Kamizelkę można zdejmować np. na czas kąpieli pod prysznicem, a po trzech miesiącach, jeśli dolegliwość ustąpi, można z niej całkowicie zrezygnować. W Stanach Zjednoczonych ta metoda stosowana jest od 20 lat, w Europie od 12.
W Polsce kamizelki stosuje się dopiero od kilku lat, głównie z powodu wysokich kosztów. Pierwszym pacjentem ostrowskiej kardiologii, który taką kamizelkę otrzymał jest 54-letni pan Paweł. Jak sam stwierdził, urządzenie jest wygodne i nie ogranicza normalnego funkcjonowania.