Roman Wawrzyniak: Pan kurator jest z wykształcenia historykiem, był też nauczycielem i senatorem. Święto Żołnierzy Niezłomnych zostało ustanowione z inicjatywy śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego 10 lat temu. Ja wciąż zadaję sobie pytanie, dlaczego dopiero po 20 latach od przełomu „Solidarności” do tego doszło?
Robert Gaweł: Wydawałoby się, że to powinno być święto nas wszystkich, dzień refleksji nad przeszłością, ale niestety nie jest i głębokie podziały nadal istnieją. Moim zdaniem, chodzi o to, że spadkobiercy tych, którzy w Polsce budowali komunizm, który został nam narzucony, nigdy nie uznają Żołnierzy Wyklętych za bohaterów. Musieliby się wtedy przyznać do tego, że wywodzą się od zdrajców. Dlatego ten podział jest taki żywy i do tego bardzo mocno politycznie dzisiaj podsycany, szczególnie przez środowiska skrajnie lewicowe niestety. Po 89. roku skompromitowani naukowcy, sędziowie, część nauczycieli, oficerowie dawnego aparatu bezpieczeństwa, prokuratorzy, słowem cały aparat komunistycznej Polski, przeszedł do nowej rzeczywistości. To, że myśmy nie potrafili o tym mówić już wtedy, tylko teraz staramy się nadrobić pewne zaległości, także powoduje pewne problemy w przekazie. Z jednej strony chcemy uczcić tych, którzy za Polskę walczyli w fatalnych warunkach, takich, że już nie było wyboru między walką, a ukryciem się. To był wybór między tym, jak zginąć. Oni zasługują na naszą pamięć, ponieważ nigdy nie pogodzili się z tym, że Polska może stracić znowu suwerenność i walczyli z wrogiem Polski. Czy to byli Niemcy, czy to byli sowieci, czy ci, którzy sowietom się wysługiwali. No i jeszcze jest jeden problem. My dzisiaj powinniśmy mówić w szerokim spektrum, o tym zjawisku, które nazywamy drugą konspiracją, Żołnierzami Wyklętymi, wolę tę nazwę, niż Niezłomnych, bo oni byli choćby pod Westerplatte, a ci mieli być wyklęci. Tak wtedy zrobiono. Służba bezpieczeństwa i cały aparat komunistycznego państwa działał, żeby zakopać ich na śmietnikach, żeby nikt o nich nie pamiętał i żeby zabić o nich pamięć po raz który. I dziś zabijamy znowu ich pamięć po raz trzeci.
Jak wiele jest do zrobienia niech pokaże może przykład młodych ludzi z lewicy, którzy dzisiaj w Warszawie zmieniali nazwę ulicy „Żołnierzy wyklętych” na „Ofiar żołnierzy wyklętych”. Mówili tak: „Wciska nam się kłamstwa na temat naszej historii i tożsamości, czci się zbrodniarzy, kolaborantów, gwałcicieli i morderców”.
Mój Boże. Przecież to też jest brak wiedzy. Na Polskę napadły zbóje, które walczyły z Niemcami i chciały Polskę całkowicie uzależnić od siebie. Pomagali im niestety polscy kolaboranci. I teraz proszę się zastanowić. Ci, którzy wbrew wiedzy historycznej, nadal nazywają Żołnierzy Wyklętych, żołnierzy antykomunistycznego podziemia, bandytami, to można ich zapytać, gdzie są szczątki rotmistrza Pileckiego, gdzie jest Łukasz Ciepliński „Pług”, gdzie jest August Fieldorf „Nil”? Człowiek, którego bała się cała niemiecka Warszawa, który zorganizował zamach na kata Warszawy, Franza Kutscherę, szefa SS i policji, a komuniści go zamordowali, pomimo, że ujawnił się po wojnie. Proszę tak nie mówić. Oczywiście są postaci bardzo kontrowersyjne, o których powinniśmy rozmawiać. Powinniśmy mówić o „Ogniu”, „Rajsie”, „Burym”.
To były słowa młodych ludzi, socjaldemokratów, wywodzących się pewnie z SLD i tak dalej, cały ten spadek po PZPR, ale to też pokazuje zaległości w podręcznikach i programach szkolnych. Jak to wygląda dziś i wyglądało wczoraj?
Wczoraj to w ogóle nie wyglądało. Właściwie do podstawy programu wpisano to w 2017 roku. I właściwie w 8 klasie zaczęto uczyć na przełomie 2018/19 roku. Licea będą uczyły się według nowego rozkładu, czyli rok 2022 i 2023. Jeżeli chodzi o absolwentów gimnazjów to na żadnym etapie nauki nie słyszeli o tym w szkole. Chyba, że nauczyciel sam zainteresował ich tematem, ale nie było to w programie nauczania. O polskiej historii, tak ważnej historii, która też jest jakąś taką kanwą, żeby uczyć młodzież o pewnych wyborach życiowych, że jednak po roku 1945 większość społeczeństwa polskiego starała się jakoś żyć, przystosować do tych warunków. Byli też ci, którzy kolaborowali i zdradzali Polskę, podporządkowywali się Moskwie i wykorzystywali swój serwilizm przeciwko patriotom, którzy nie mieli wyboru. Dlatego dzisiaj wyciąga się różne fragmenty, historyjki nagłaśniane, bardziej lub mniej prawdziwe i na tej kanwie buduje się antypatriotyczny obraz. To są rzeczy skandaliczne.
Ale jeśli mówi Pan, że to ma dopiero wejść do podręczników, a gimnazja, całe pokolenie, w ogóle tego nie miało, to ja się nie dziwię, że takie bzdury wygadują.
Dokładnie. I będą czytali w internecie pobieżne informacje, gdzie jest ogromna ignorancja, to co pasuje do ich poglądów przyswajają, a to co nie pasuje, odrzucają. Więc po prostu będą ich nazywali tak, jak ci dawni ubecy - „bandytami”.
Dziś czytałem jeden z pierwszych polskich dzienników wywodzący się z „Solidarności”. Głównie ta gazeta poświęciła swoje szpalty na ataki na prezesa Orlenu. Natomiast ani jednego zdania o dzisiejszym narodowym dniu pamięci. O czym to świadczy?
O tym, że robią to samo, co ci, którzy darzą ich pewnym kultem, bo też chodziło o to, żeby przemilczeć. Proszę zauważyć, ta gazeta, zawsze jak są ważne rocznice czy powstania, publikuje artykuły pokazujące sprawstwo Polaków w wielu wymiarach, że jesteśmy narodem bardzo paskudnym. Jeżeli tak chcemy wychowywać młodzież, to dokąd mamy zajść jako Polska?
Co robi kuratorium, żeby właśnie tej narracji się nie poddawać? Jak to wygląda, na co macie wpływ?
Mieliśmy konkursy, ale to jest jedna sprawa, która jest permanentnym działaniem. My się staramy te wszystkie inicjatywy, gdziekolwiek są, w instytucjach państwowych i nie tylko, nagłaśniać. A więc Instytut Pamięci Narodowej, który przygotował specjalne paczki, które są do rozpakowania w sensie internetowym i gdzie są pomoce dydaktyczne dla nauczycieli i dla uczniów. To są konferencje – dzisiaj taką organizował Ośrodek Rozwoju Edukacji. Poza tym albumy, które będą do szkół rozsyłane, my to wszystko promujemy i staramy się o tym przypominać, ale także przypominać dyrektorom szkół, żeby realizowali politykę kuratorium także w dziedzinie tożsamościowej. Bo to jest bardzo ważne. Musimy budować naszą wspólnotę. Możemy się wspierać. Możemy mieć różne poglądy na wiele tematów, ale przemilczanie historii albo powtarzanie komunistycznej wersji pewnych schematów, jest niedopuszczalne, a w szkołach szczególnie. I właściwie taka refleksja powinna być na koniec dla wszystkich historyków, polonistów, nauczycieli. Dwie ostatnie zwrotki wiersza Zbigniewa Herberta: „Nie opłakała ich Elektra, nie pogrzebała Antygona. I będą tak przez całą wieczność we własnym domu wiecznie konać. Ponieważ żyli prawem wilka, historia o nich głucho milczy. Pozostał po nich, w kopnym śniegu, ich gniew, ich i ślad ich wilczy. Nie zapomnijmy o nich”.