NA ANTENIE: Polecamy, zapraszamy!
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

A. Abramowicz: całkowity lockdown eliminuje z rynku nawet tych sprytnych i elastycznych

Publikacja: 16.12.2020 g.11:20  Aktualizacja: 16.12.2020 g.11:43
Poznań
Jak radzą sobie w trudnych warunkach pandemicznych polskie firmy? Piotr Tomczyk rozmawiał z Rzecznikiem Małych i Średnich Przedsiębiorstw – Adamem Abramowiczem.
adam abramowicz - rzecznikmsp.gov.pl
Fot. rzecznikmsp.gov.pl

Piotr Tomczyk: Na początek dobra informacja. Według Eurostatu wartość polskiego eksportu w październiku wyniosła niemal 23 mld euro. To najlepszy wynik w historii. Jest prawie o 2 mld lepszy niż we wrześniu. Czyj to sukces?

Adam Abramowicz: Oczywiście nie wszystkie polskie firmy są zamknięte. Część branż jest zablokowana, ale część pracuje. Polscy przedsiębiorcy i pracownicy znani są z pracowitości i innowacyjności i te sukcesy eksportowe widać. Nie pokazuje to kondycji całej gospodarki, dlatego, że część branż płacze, bo nie może pracować i nie ma przychodu, a koszty do opłacenia pozostają.

Czyli to jest chyba okazja, żeby w tych trudnych warunkach pochwalić naszych przedsiębiorców. Możemy powiedzieć, że nasze firmy są bardziej elastyczne, sprytniejsze niż konkurencja z zachodu? Przecież sprzedają w czasie pandemii więcej.

Są elastyczne, bo nasza gospodarka jest w dużym stopniu oparta o MŚP, Małe i średnie firmy są zawsze bardziej zdolne do przygotowania się do trudnych warunków i tutaj mamy tego doskonały przykład. Można się przygotowywać do działania w pandemii, tak jak cała nasza gospodarka w lipcu, kiedy tylko została odblokowana, dostosowała się do obostrzonych warunków sanitarnych. Przypomnijmy, że nawet fitnessy zastosowały różne metody, środki i procedury. Zaczęliśmy się nawet rozpędzać w tych branżach, które miały ograniczenia. Ale całkowity lockdown eliminuje z rynku nawet tych sprytnych i elastycznych i tu jest problem.

Całkowitego lockdownu, póki co nie mamy. Czy możemy powiedzieć, że rząd też przyłożył rękę do tego wyniku eksportu, do w sumie dość dobrej kondycji polskich przedsiębiorstw?

Trudno tutaj mówić o działaniach rządu, bo w Polsce są niezłe warunki do prowadzenia działalności gospodarczej. Nawet jeżeli chodzi o wysokość podatków, które każdy przedsiębiorca chciałby, żeby były niższe, to w porównaniu do innych krajów u nas nie są wysokie. Biurokrację mamy na dość wysokim poziomie, ale próbujemy to zmienić. Obciążenia z różnych sprawozdań wzrastają, ale przestrzeń gospodarcza istnieje. Przypomnę, że przed lockdownem w marcu mieliśmy bardzo rozpędzoną gospodarkę i mimo tych ograniczeń, to przestrzeń do prowadzenia w Polsce biznesu jest. Jest też chęć, bo mamy w tej chwili ok. 2,5 miliona firm, jest dużo firm jednoosobowych. Ludzie są przedsiębiorczy i chcą pracować. Rząd tworzy przestrzeń dla działalności gospodarczej. Czekamy tylko na usunięcie blokad, które uniemożliwiają prowadzenie biznesu.

To zanim o blokadach, porozmawiajmy o współpracy naszych firm z zagranicznymi koncernami. W październiku, zgodnie z danymi NBP, dochody zagranicznych inwestorów bezpośrednich z tytułu ich zaangażowania kapitałowego w polskich podmiotach wyniosły blisko 6 mld złotych. Zagraniczni inwestorzy nie mają chyba powodów do narzekań. Jak Pan to ocenia?

Nie mają powodów do narzekań, bo w Polsce działalność gospodarczą prowadzi się dosyć nieźle. Przede wszystkim mamy wykwalifikowaną kadrę roboczą, choć niestety jeszcze nie tak wysoko płatną, jak na zachodzie, a więc mamy niższe koszty pracy. Budujemy coraz lepszą infastrukturę – autostrady, drogi, koleje. Rzeczywiście zachód robi z Polską biznesy. Dobrze by było, gdyby to przynosiło obopólne korzyści. Tutaj jest zadanie dla rządu, żeby tak kształtować przepisy, aby polski rynek był rynkiem otwartym, ale który nie stwarza przewagi koncernów i korporacji nad mniejszymi firmami.

Tu chyba wie Pan, co miałem na myśli, bo pojawił się zgrzyt współpracy polskich firm z zagranicznymi koncernami. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nałożył karę w wysokości ponad 723 milionów złotych na właściciela sklepów Biedronka, spółkę Jeronimo Martins Polska. Powodem jest nieuczciwe wykorzystywanie przewagi kontraktowej. Co to wydarzenie nam mówi? To świadczy o bardziej powszechnym zagrożeniu?

To jest tajemnica poliszynela, że duża firma próbuje wykorzystywać swoją przewagę na rynku i poprzez na przykład przedłużanie płatności, czepianie się szczegółów kontraktu, płacenie po pół roku, czy po roku za wykonaną usługę, czy dostawę. W Polsce rząd zadziałał, wprowadzając ustawę, która jest skierowana przeciwko takim praktykom. Zobaczymy jak to się zakończy, bo Jeronimo Martins się odwoła. Jeżeli sąd to potwierdzi, a takie praktyki są szkodliwe, bo wielu małych i średnich przedsiębiorców poddanych jest tego typu presji. One są szkodliwe także dla konsumentów, bo zaburzają rynek. Myślę, że dobrze, że UOKIK jest aktywne i działa na tych polach. Zresztą pod nowym kierownictwem. Jak widać, Pan prezes założył sobie, że zacznie eliminować te złe praktyki z rynku. Taka mała firma, przyciśnięta przez korporację, się nie rozwija, a nieraz, w skrajnych przypadkach, bankrutuje. Wtedy jest mniej towaru na rynku, mniejsza konkurencja i konsument dostaje droższy i niższej jakości towar. Tak działa ekonomia i dobrze, że urząd stoi na straży, żeby wyeliminować tego typu praktyki.

W tym przypadku UOKiK zarzucał zagranicznemu koncernowi nakładanie wstecznych rabatów, przede wszystkim dla producentów warzyw i owoców. Co mógłby Pan poradzić małym i średnim firmom, jako ich rzecznik? Przedsiębiorca spotyka się z propozycję od koncernu, że skoro sprzedał w tym miesiącu bardzo dużo, to proszą dodatkowy rabat pod koniec miesiąca, bo to były tak zwane rabaty wsteczne. Co robić w takiej sprawie?

Taka firma jest w niezwykle trudnej sytuacji, bo to jest jednak duży odbiorca, dający o perspektywę stałych odbiorów, więc idzie na ustępstwa. Trzeba pamiętać, że istnieje granica tych ustępstw. Historia pokazuje, że kilka lub nawet kilkanaście firm zostało takim systemem zniszczone. Sprzedaż, czy produkcja muszą być opłacalne, a jeżeli sieć naciska tak mocno, że przedsiębiorca decyduje się sprzedawać poniżej kosztów, to jest droga donikąd. Tutaj też jest rola rządu, żeby tak kształtować przepisy, żeby nie było monopoli. Im więcej graczy na rynku tym mniej jest możliwości wykorzystywania tej silnej pozycji. Ja bym na miejscu takiego przedsiębiorcy zrezygnował z dostaw, bo tutaj nie ma innego wyjścia. Proszę przeanalizować, jak zakończyła się sprawa dużej wytwórni wędlin ze Śląska, która pod naciskiem dużej korporacji ustępowała jej. Tutaj też jest duża rola UOKiKu, który musi czuwać i dobrze, że to robi.

Zwrócił się Pan z wnioskiem do Premiera Morawieckiego o zajęcia stanowiska w sprawie artykułu 23 tzw. ustawy o dobrym samarytaninie. Jakie zagrożenia mogły wynikać z tych zapisów dla przedsiębiorców?

Tam jest taki zapis, który przewiduje, że za wykroczenie przeciwko przepisom covidowym, przedsiębiorca traci pomoc i rekompensaty za zamknięcie jego firmy. Nie zgadzam się tutaj z samą ideą, ponieważ już za drobne wykroczenia lub za jakiś mandat można stracić ogromne pieniądze. Przypomnę, że ta pomoc wiosenna z PFR w przypadku tych większych firm wynosiła nawet miliony złotych. To jest pierwsza rzecz, że nie zgadzam się z samym założeniem podwójnego karania przedsiębiorcy. Jeżeli ustawodawca chciał motywować przedsiębiorców, żeby wszyscy tych przepisów przestrzegali, to kara powinna być za czyn, który jest już potwierdzony i przeszedł całą procedurę odwoławczą, a w tej chwili jest zapis, że za samo przekroczenie tych przepisów, a nie ukaranie za to przekroczenie. Zadałem pytanie z prośbą o objaśnienie, bo chcemy wiedzieć, jako przedsiębiorcy, czy to będzie już sam mandat nałożony, czy ta kara ostateczna po przejściu procedury odwoławczej. W tej konstrukcji przepisów, jak jest teraz, to wygląda na to, że za samo przekroczenie, ale to by było sprzeczne z całą filozofią prawa i naszą cywilizacją europejską. Dopiero wtedy można stwierdzić, że ktoś te przepisy przekroczył, jeśli został za to prawomocnie ukarany.

Jaką główną szansę i jakie główne zagrożenia widzi Pan dla polskich przedsiębiorców?

Wszyscy z zablokowanych branż czekamy na odblokowanie. Mijają dwa miesiące od lockdownu jesiennego i w tej chwili nie ma w obiegu prawnym przepisów, które pozwalają na rekompensaty. Liczymy na to, że już niebawem będzie meta, bo przeszło to przez parlament, Pan prezydent podpisał i czekamy na opublikowanie i skuteczne wypłacanie tych rekompensat. Nasza gospodarka rzeczywiście działa. My produkujemy i eksportujemy, budujemy, te branże nie są zablokowane. Ale są pojedyncze przypadki przedsiębiorców, dla których to jest kompletny dramat. Jeżeli nie ma przychodu, a ma koszty, bo musi zapłacić raty kredytów, musi zapłacić pracownikom, to dla niego to jest czarny tunel. Już słyszymy o przypadkach dramatycznych związanych z tymi ograniczeniami. Albo ta szczepionka spowoduje możliwości odblokowania, albo w ogóle przemyślenie całej filozofii walki z koronawirusem, czyli działajmy w obostrzeniach sanitarnych, ale nie zamykajmy gospodarki.

https://radiopoznan.fm/n/qn3BsN
KOMENTARZE 0