NA ANTENIE: Informacje sportowe
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Teolog z UAM krytykuje watykańską dyplomację. "Nie można wchodzić w kompromis i pakt ze złem"

Publikacja: 08.04.2022 g.10:44  Aktualizacja: 08.04.2022 g.12:12 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz, ekspert od teologii moralnej skomentował na antenie Radia Poznań bierną postawę papieża wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę.
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz - Tytus Żmijewski - PAP
Fot. Tytus Żmijewski (PAP)

Jego sekretarz stanu kardynał Pietro Parolin nazwał dostarczanie broni Ukrainie eskalacją konfliktu. "Nie wiem skąd takie pojęcie" – przyznał ks. profesor Paweł Bortkiewicz.

Po prostu jestem tutaj bezradny. Podkreśla się niejednokrotnie w komentarzach, że papież Franciszek w ten sposób chce zachować jakąś więź czy budować więź z cerkwią prawosławną, ale to nie są wyjaśnienia, które przekonują człowieka obserwującego wydarzenia na Ukrainie. Nie można wchodzić w kompromis i żaden pakt ze złem i strukturami zła w takiej sytuacji

- mówi teolog.

Ksiądz Paweł Bortkiewicz zwrócił uwagę na fakt, iż zarówno papież Franciszek, jak i kardynał Pietro Parolin, znają realia i historię Europy. "Dlatego bardzo trudno jest zrozumieć mi te słowa" – stwierdził poznański teolog.

Poniżej cała rozmowa w audycji Kluczowy Temat:

Łukasz Kaźmierczak: Nie przypadkowo zaprosiłem księdza na rozmowę. Wielkimi krokami zbliża się nam czas refleksji. Może nawet trwa już takie wzmożone myślenie o sprawach większych niż jutro i doraźność. Niedziela Palmowa przed nami. Początek Wielkiego Tygodnia. Dodatkowo jest 10 kwietnia – kolejna ważna data w historii naszego kraju. A nad tym wszystkim jeszcze wielkim cieniem kładzie się wojna na Ukrainie i rosyjskie zbrodnie wojenne. Jeżeli powiem, że tegoroczna Wielkanoc będzie szczególna, to pozornie zabrzmi to banalnie, ale tym razem rzeczywiście tak jest.

Ks. Paweł Bortkiewicz: Niewątpliwe. To będzie szczególna Wielkanoc. Czas jest szczególny. Te wydarzenia, które pan wymienił, one faktycznie znajdują pewien wspólny mianownik, czy może raczej znak. Ja pamiętam mszę świętą na placu Piłsudskiego sprawowaną w intencji ofiar katastrofy smoleńskiej i zdjęcia tych ofiar, niezależnie od ich przekonań religijnych i światopoglądu, wszystkie byłe umieszczone pod krzyżem. Nikt przeciwko temu nie protestował. Myślę, że krzyż, jako znak męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa, jest jedynym takim znakiem, w którym możemy skumulować te wszystkie wydarzenia z tak wielkim ciężarem gatunkowym. A więc i rocznicę smoleńską i wojnę na Ukrainie, cierpienia niewinnych ludzi, nasze niepokoje i nasze nadzieje. To wszystko w tych dniach szczególnie się intensyfikuje czy kumuluje.

Na nowo popularne stają się takie słowa jak „dobro”, „moralność”, ale także „zło”, „występek”. Rozmawiamy przecież o tym nie od święta, ale w domach, w pracy, tam komentujemy wydarzenia na Ukrainie. Takie pojęcia powracają właśnie w czasie wojny najczęściej. Często są też zredefiniowane.

Tak. Czas kryzysu powoduje oczyszczenie naszego myślenia, języka, powoduje też bardzo proste polaryzacje związane z tym, co wypracowała nasza racjonalna natura poprzez wieki i tysiąclecia. Mamy pojęcia dobra i zła. Mamy też powrót do podstawowych ról związanych z byciem mężczyzną i byciem kobietą. Mężczyźni idą na front. Kobiety ratują życie swoich dzieci. Tutaj nie ma miejsca na spekulacje, całe narracje postmodernistyczne, które pojawiają się w naszej rzeczywistości.

Nie ma płci kulturowej.

Nie ma płci kulturowej. O tym pisał bardzo ciekawie Mark Regnerus, kilka tygodni temu, wskazując, że Ukraina poprzez proste decyzje i niestety tragiczny kontekst, spowodowała, że płeć kulturowa przestała być tematem. Wracamy do rzeczywistości.

Nieprzypadkowo powiedziałem, że wojna na nowo definiuje pewne pojęcia, bo oczywiście mamy bardzo wyraźne przykłady dobra, bohaterstwa, miłosierdzia, także u nas za oknem, chociażby u sąsiadów, którzy przyjmują uchodźców. Ale mamy także drugą stronę medalu. Cały czas mam przed oczami tego rosyjskiego żołnierza, który chwalił się zbrodniami w Buczy. Ten żołnierz twierdzi, że ma plastikowy worek, do którego chowa dowody osobiste i inne dokumenty ukraińskich ofiar, żeby wiedział, ile ich wymordował. On się tym po prostu chwali. Ja nie potrafię tak w racjonalny sposób uzasadnić. Czy może mi pomóc w tym teolog moralny?

Jestem tutaj bezradny. Jedyne pojęcie, jakie mi się nasuwa, to banalizacja zła. To się dokonało w czasie drugiej wojny światowej, w czasie ludobójstwa, w czasie Holocaustu. To pojęcie, wydawałoby się, że pozostaje terminem historycznym w naszym odbudowanym po wojnie świecie. Niestety okazuje się, że ta banalizacja zła staje się także rzeczywistością, ale też jestem bezradny wobec próby spojrzenia w to mroczne dno ludzkiej natury, które tutaj objawia się w takich działaniach. To jest rzeczywistość, która pokazuje, do jak bezdennie złej granicy może się posunąć, kiedy zatraca poczucie dobra i się od niego odrywa.

Muszę więc zapytać teologa moralnego o obecność Boga. Parafrazując: „Dlaczego Bóg pozwala na Buczę?” Podobnie do Auschwitz pojawiły się na Ukrainie krematoria. Mobilne krematoria i one znowu dymią.

Tak jak w przypadku Auschwitz, tak jak na Kołymie, ponownie stawiamy sobie pytania, które wynikają z całej przestrzeni naszego dramatu i naszej bezradności spojrzeń: gdzie jest Bóg w tej rzeczywistości? On jest na pewno po stronie cierpiących. Jest z tymi ludźmi od momentu wejścia na krzyż, Chrystus pozostaje w pewnym sensie na tym krzyżu, zjednoczony z tymi ludźmi, którzy cierpią, ale tak jak na krzyżu nie głosi wykładu na temat teologii cierpienia, teodycei oraz usprawiedliwienia zła, tylko po prostu jest. Tak w tej chwili także trzeba dostrzegać i próbować dostrzegać obecność Boga jako czystą obecność. Bycie. Tutaj nie są istotne słowa, tutaj istotne jest to żywe doświadczenie Boga. Jestem przekonany, że właśnie też ta droga, poprzez pytania, gdzie jest Bóg, może doprowadzić nas do odkrycia jego żywej obecności w tej koszmarnej rzeczywistości.

Wiele osób mówi, że bardzo trudno jest im zobaczyć teraz w Rosjanach braci i siostry. To jest oczywiste jeśli chodzi o przykłady zła, tego żołnierza, który chwalił się mordami, także milczącą część rosyjskiego społeczeństwa, która popiera agresję. To pokazują przecież badania opinii społecznej. Czy niesławna litera „Z”. Ale także Rosjanie w Berlinie, mający pełen dostęp do informacji, wychodzą na ulice i demonstrują poparcie dla Putina. Jak sobie z tym mamy radzić?

To jest problem tego przeformatowania. Bardzo istotny. On pokazuje całą siłę tej struktury propagandy, która najpierw formowało homo sovieticus, w tej chwili uformowała jakiegoś człowieka putinowskiego, pozbawionego podstawowego kompasu rozpoznawania dobra i zła. Rzeczywiście stajemy w obliczu pewnej bezradności, bo całkowicie zgadzam się z tym, że trudno dostrzec się w oprawcach z Buczy i Ukrainy, czy tych, którzy manifestowali w Berlinie, nasze siostry i braci, trudno jest nazwać tych ludzi, że ten jest z ojczyzny, mojej ojczyzny wartościowania i rozumowania, ale to jest też wielka zachęta do tego, żebyśmy dążyli do przeformatowania tego społeczeństwa i narodu. Tutaj jest też wielka rola modlitwy. Ma ona ogromną siłę, dlatego dokonał się akt poświęcenia niepokalanemu sercu Maryi, łączyliśmy jako Kościół modlitwę i działanie Boże w tę rzeczywistość.

Tydzień temu dokładnie…

Ale też myślę, że to wymagać będzie ogromnej refleksji i ogromnych działań antypropagandowych. Myślę, że tu jest wielka rola i mediów i nas wszystkich w jakimś stopniu.

Spodziewa się ksiądz profesor zapewne pytania o papieża Franciszka. Myślę o krytykowanej przez niego koncepcji wojny sprawiedliwej. Watykański sekretarz stanu kardynał Pietro Parolin mówi, że kraje, które dozbrajają obrońców ukraińskich, wywołują eskalację konfliktu, której dalej może nie będzie się dało kontrolować.

Powinienem zapewnie odpowiedzieć dyplomatycznie, ale odpowiem z potrzeby serca. Nie zgadzam się ani z kardynałem Parolinem, ani nie zgadzam się z tą oceną dotyczącą wojny sprawiedliwej. Jeżeli odrzucimy koncepcję wojny sprawiedliwej, możemy dyskutować nad jej nazwą, ale jeśli odrzucimy koncepcję wojny obronnej, to zaprzeczamy zasadzie czynu o podwójnym skutku, zaprzeczamy prawu do obrony własnej i prawu naturalnemu. Nie ma na to zgody.

Skąd takie pojęcia się pojawiają w watykańskiej dyplomacji?

Niestety nie wiem. Z jednej strony mógłbym sobie próbować to tłumaczyć oderwaniem papieża Franciszka od kontekstu europejskiego, chociaż on przebywał przecież w Europie przed powrotem do Argentyny. Ale to nie jest żadne wytłumaczenie. Kardynał Parolin jest głęboko zakorzeniony w naszych realiach europejskich i historycznych, dlatego bardzo trudno jest mi zrozumieć te słowa. Pozostaje jakaś ścieżka myślenia związana z bezpośrednimi układami z Rosją. Ale nie chciałbym tej ścieżki penetrować, bo po prostu jestem tutaj bezradny. Podkreśla się niejednokrotnie w komentarzach, że papież Franciszek w ten sposób chce zachować jakąś więź czy budować więź z cerkwią prawosławną, ale to nie są wyjaśnienia, które przekonują człowieka obserwującego wydarzenia na Ukrainie. Nie można wchodzić w kompromis i żaden pakt ze złem i strukturami zła w takiej sytuacji.

Chcę zapytać jeszcze o 10 kwietnia. Czy w świetle wydarzeń na Ukrainie myśli ksiądz inaczej o tamtym dniu i co się wydarzyło prawie 11 lat temu?

Pamiętam pierwszą rozmowę z 11 kwietnia z moim przyjacielem na Wydziale Teologicznym UAM, który powiedział mi, Paweł, przekonaj mnie, że Rosjanie tego nie zrobili. Ja wtedy zacząłem go przekonywać, powiedziałem, że nie wierzę, żeby w sposób czynny Rosjanie mogliby dopuścić się takiej zbrodni. Już po kilku miesiącach prosiłem innych, żeby mnie przekonywali, że Rosjanie tego nie zrobili. W tej chwili myślę, że mamy bardzo mocne sugestie czy potwierdzenia tych intuicji, które tam się pojawiały i nam towarzyszyły przez tych 12 lat. O odpowiedzialności bezpośredniej Rosjan za tę zbrodnię.

https://radiopoznan.fm/n/FBGuUD
KOMENTARZE 0