"Wielki wstyd uniwersytetów" - biografię Wierzyńskiego musiał napisać poeta

Łukasz Kaźmierczak: To był intensywny czas, ja z uwagą śledziłem ten kongres, niektórzy mówią, że to najważniejszy z dotychczasowych kongresów, bynajmniej nie mam na myśli tego, że jest jubileuszowy, ale fakt, że odbywa się w nadzwyczajnych czasach. Podziela pan tę opinię?
Maciej Mazurek: Tak, przede wszystkim tutaj był problem rzeczywiście organizacyjny. To jest zrozumiałe w tych czasach, jak przeprowadzić tego typu imprezę w sytuacji jakby skrajnie niesprzyjającej oczywiście zachowując ściśle reżim sanitarny. To się udało, znakomicie się to udało. Ten dziesiąty kongres to też sam fakt, że jest dziesiąty, to skłania do podsumowań.
Podsumowanie nowych wyzwań, bo mamy nowego game changera w postaci pandemii?
No tak, to jest nowa sytuacja, która wobec decydentów stawia ich w zupełnie nowej, innej sytuacji tak, że problemów jest multum. Można powiedzieć, że za sprawą właśnie pandemii polityka staje się czymś bardzo ważnym, bo wiadomo, że od decyzji politycznych wiele zależy. My przez wiele lat po 1989 roku żyliśmy w czasie dominacji jakby myślenia ekonomicznego i w przekonaniu, że właściwie kwestie polityczne, że polityka jest czymś, co nie odgrywa takiej roli w życiu. Okazuje się, że nie.
I że państwo nie jest takie ważne, a tymczasem pandemia dokonała zwrotu i to takiego bardzo radykalnego. W czasie jednego z paneli było słychać dosyć mocno, że tak naprawdę na całym świecie następuje tak naprawdę przekazanie z powrotem kompetencji państwu.
Tak, ta sytuacja sfalsyfikowała to przekonanie o tym, że żyjemy w epoce zmierzchu państwa narodowego, czy w ogóle państwa. Te wielkie struktury, te ponad narodowe struktury, mam tu na myśli Unię Europejską czy korporacje, które jednak myślą kategoriami - powiedziałbym - egoistycznego gromadzenia zysków, one nie są w stanie sprostać wyzwaniu tego typu i to już jest jasne. Z drugiej strony można powiedzieć, że ten odwrót od takich tendencji globalistycznych, on oczywiście miał miejsce wcześniej zanim pojawił się COVID, ale ta sytuacja z COVID-em ona uświadomiła, że kierunek ten jest racjonalny. Tu nie chodzi o słuszność, niesłuszność, to nie o te kategorie tutaj chodzi przede wszystkim o to, że jest racjonalne, to znaczy o budowę takich struktur społeczno-politycznych, które w najpełniejszy sposób jakby służą jednostce w zapewnieniu jej przetrwania i wolności.
Cień pandemii właściwie obecny był w każdym z paneli, który się toczył przez te trzy dni, bodaj najbardziej w tym cieszącym się chyba największym zainteresowaniem panelu, który moderował Bronisław Wildstein "Od powietrza, głodu, ognia i wojny". Stare właściwie nasze lęki, które powróciły w tej suplikacji w postaci nie tylko COVID-u.
Tak, w tym panelu wypowiadał się między innymi prof. Nowak, prof. Zybertowicz i pojawiły się rzeczywiście pytania, które są otwarte i na które trzeba szukać odpowiedzi. Przede wszystkim ja myślę, że wielką zaletą kongresu to jest ta niezwykła głębokość i trafność diagnoz, dotyczących właśnie rzeczywistości społeczno-politycznej w Polsce, Europie i na świecie.
To ja jedną z takich diagnoz, która w tym panelu pojawiła się pozwolę sobie zacytować, że współczesna kultura jest lękowa i prof. Nowak mówi, że ma charakter globalny i politycy posługują się lekiem jako czynnikiem dystrybucyjnym, dystrybuowanie leków.
Tak, polityka w sytuacji, kiedy polityką nieracjonalną, jest polityką irracjonalną, to znaczy zaczyna właśnie zajmować się dystrybucją czy zagospodarowaniem leku, z drugiej strony to jest też problem jakby głębszy, bo w dużej mierze polityka dzisiejsza w jakimś stopniu jest też zarządzaniem kryzysem albo można powiedzieć tak: zawsze była zarządzaniem kryzysem, ponieważ działalność polityczna ma w sobie element tragizmu, dlatego, że podejmując decyzje polityczne zawsze będzie ktoś, kto jest zadowolony z tego faktu i ktoś będzie mniej zadowolony, to znaczy tutaj polityka jest dziedziną, gdzie nie ma dobrych rozwiązań na tym łez padole. W tym sensie jest tragiczna i rzeczywiście wymaga więcej odpowiedzialności, bo czasami to są decyzje, które są podejmowane na zasadzie wyboru większego zła.
To tak dokładnie tak, jak teraz, choćby pytanie o to, że niektórzy boją się pandemii, inni z kolei boją się, że pod pretekstem pandemii będą mieli ograniczone swobody demokratyczne itd. Tych leków możemy bardzo dużo wymieniać, bo Bronisław Wildstein mówił np. o homofobii, która też de facto służy do wywoływania pewnego lęku tak, że tego jest bardzo dużo tutaj.
Tak, tutaj akurat problem homofobii jest związany z tym takim potężnym, ideologicznym jakby zaczadzeniem dużej części sceny społeczno-politycznej. Jest to oczywiście związane z jakby dominacją tej ideologii emancypacyjnej, to znaczy to jest to przekształcony marksizm, neomarksizm, który mówi o konieczności takiej radykalnej przebudowy jakby całego porządku, bo ten, który obecnie panuje jest niedoskonały.
I trzeba stworzyć nowego człowieka...
Przede wszystkim to są oczywiście stare miazmaty, takie złudzenia o tym, że jest możliwość zbudowania nowego, wspaniałego świata.
Tak, jak świat światem człowiek myśli, że jest w stanie stworzyć coś lepszego, doskonalszego. Pan też o tym mówił podczas panelu, który pan miał okazję prowadzić, tego, w którym mowa jest o tym, jak sztuka emancypacyjna działa na nowy świat, na sztuki wizualne, kino, teatr, obraz.
Ideologia emancypacyjna jest pewnym taranem mającym na celu zmianę dotychczasowego porządku jakby rzeczywistości. To się toczy walka, bardzo ostra, można powiedzieć, że śmiertelna można powiedzieć między światem - ja nie lubię kategorii konserwatystów, bo to jest kategoria ideologiczna, ja wolę mówić o kategorii zdrowego rozsądku, a właśnie przedstawicielami tej nowej lewicy, gdzie jest to prometejskie uproszczenie i taka wiara, że możemy budować nowy, wspaniały świat, że ten świat zbudujemy, że tutaj warunkiem jest jakby pozbycie się całego dziedzictwa przeszłości, to znaczy, że przeszłość jest zła. To jest taki bardzo radykalny schemat. Kiedy mowa o homofobii pojawia się problem nienawiści do człowieka jako takiego też.
Inaczej rozumiana homofobia...
Tak, to, że się to wiąże np. z ruchami ekologicznymi, tak zwany ślad węglowy, że brudzimy tę wspaniałą planetę. Oczywiście, że tutaj fakt jakby niedoskonałości działań ludzkich jest zauważalny, to jest jasna sprawa, ale między racjonalnym zobaczeniem problemu a ideologicznym oskarżeniem człowieka o to, że zostawia ślad węglowy, bo to są takie absurdy, to jest różnica. Konserwatyści czy też w ogóle na kongresie osoby, które tam uczestniczą, oczywiście zdajemy sobie sprawę, że zmiany są nieuchronne, ale przede wszystkim istotne jest to, żeby zachowywać dziedzictwo, żeby zachowywać tradycję. Poza tym też zawsze warto się zastanowić nad pewnym faktem, czy każda nowość jest dobra? Czy to, co zostawiamy nie jest lepsze od tego, co nadchodzi?
A nowe nas pociąga. Zapytam o to nowe, ponieważ myślą przewodnią kongresu było nowe pokolenie, a ja mam wrażenie, że bardziej można przekuć w słowo: nowa epoka. Prof. Zdzisław Krasnodębski mówił o tym, że stoimy u progu nowej epoki. To cały czas się gdzieś tam pojawiało. Jest też taki fajny promyczek nadziei w postaci polskiego gamingu, czyli rynku gier komputerowych, który się od początku do końca tego kongresu przewijał, od pierwszego panelu dotyczącego wyzwań cyfryzacyjnych aż do panelu tego właśnie dotyczącego sztuki zaangażowanej, czy panelu ekonomicznego. Polskie gry to wcale nie jest zagrożenie, to jest też przyszłość. Może to jest jakiś pozytyw tego kongresu, bo wszyscy mówią, że tu jest ogromna siła dla naszych twórców.
To było bardzo istotne, bo to taki element optymistyczny, bo w pewnym momencie pojawiły się takie głosy, że na tych kongresach jest zawsze postawiona bardzo trafna diagnoza tego, co się dzieje z punktu widzenia jakby takiego zdrowo rozsądkowego czy konserwatywnego, to zawsze jest to jednak opis kryzysu.
Nie ma, co dalej...
Nie ma recepty, nie ma antidotum i na tym kongresie to się pojawia. Chociaż z drugiej strony w gwoli ścisłości muszę powiedzieć, że na poprzednich kongresach pojawiały się pewne koncepcje np. dotyczące polityki zagranicznej, które potem były wdrażane jakby w życie, to znaczy rzeczywiście kongres to nie jest takie mówienie sobie a muzom, ale rzeczywiście pojawiały się tam pewne koncepcje, które potem były wdrażane w życie.
Czyli projektowanie praktyczne...
Projektowanie praktyczne.
Czyli przekuwa się. Ten polski gaming to jest taki kolejny dorobek tego kongresu. Ja wyniosłem to z tego kongresu.
W pewnym momencie miałem pewnie problem polegającym na tym, że jako zwolennik pewnych tradycyjnych sposobów myślenia trzeba jednak otworzyć głowę i zaakceptować rzeczywistość.
To, że idzie nowe...
Tak, że idzie nowe i że nie można takiego narzędzie lekceważyć czy traktować go jako nieprzydatne.
I po to są te kongresy, by takie rzeczy też otwierały nam umysły i projektowały przyszłość naszego kraju.