NA ANTENIE: W środku dnia
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

Prof. E. Łon: Nie widzę potrzeby, żebyśmy likwidowali własną walutę narodową

Publikacja: 02.03.2023 g.09:45  Aktualizacja: 02.03.2023 g.14:26 Roman Wawrzyniak
Poznań
„Nie widzę potrzeby, żebyśmy likwidowali własną walutę narodową” – mówi były członek Rady Polityki Pieniężnej. Profesor Eryk Łon z Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu był gościem porannej rozmowy Radia Poznań.

Ekonomista odniósł się do dyskusji na temat wejścia Polski do Strefy Euro. „Polska odnosi duże korzyści posiadając własną walutę” – stwierdził prof. Eryk Łon.

I tutaj można podać przykłady też z ostatnich tygodni i miesięcy, jak bardzo mocno narasta opór w Strefie Euro, jakie są spory wśród państw północnych, takich jak Holandia, Niemcy czy Francja, które bardzo mocno naciskają prezes Europejskiego Banku Centralnego, żeby podnosić stopy procentowe, bo na przykład w prasie niemieckiej od grudnia są regularnie publikacje, które naciskają, żeby EBC bardziej podnosił te stopy procentowe

- mówi prof. Eryk Łon.

Ekonomista zwrócił uwagę, że państwa należące do Strefy Euro często mają przeciwne interesy. Na przykład Włosi i Grecy nie chcą obecnie podniesienia stóp procentowych. Tymczasem Europejski Bank Centralny wydaje jedną decyzję dla wszystkich. Prof. Eryk Łon powołał się także na badania opinii społecznej. Dziś nawet dwie trzecie Polaków nie chcą zamienić złotówek na euro.

Poniżej cała rozmowa:

Roman Wawrzyniak: Z ust polityków opozycji wciąż słyszymy żądania jak najszybszego wprowadzenia w Polsce waluty euro. Wiemy w jak trudnej sytuacji znalazła się cała Europa po tej błędnej wieloletniej polityce energetycznej Niemiec, Angeli Merkel, jej współpracowników w Polsce, Donalda Tuska choćby. Dzisiaj wynikiem tej polityki są wysoka inflacja, wzrost cen. Czy Polacy mogliby coś zyskać na wprowadzeniu w naszym kraju waluty euro?

Prof. Eryk Łon: Zdecydowanie można powiedzieć, że Polska odnosi duże korzyści posiadając własną walutę i ja nie widzę potrzeby, żebyśmy likwidowali własną walutę narodową, lepiej, żebyśmy trzymali się własnej waluty, bo to daje szanse na dogonienie krajów Europy Zachodniej. I tutaj można podać przykłady też z ostatnich tygodni i miesięcy, jak bardzo mocno narasta opór w Strefie Euro, jakie są spory wśród państw północnych, takich jak Holandia, Niemcy czy Francja, które bardzo mocno naciskają prezes Europejskiego Banku Centralnego, żeby podnosić stopy procentowe, bo na przykład w prasie niemieckiej od grudnia są regularnie publikacje, które naciskają, żeby EBC bardziej podnosił te stopy procentowe. I teraz też będzie niedługo posiedzenie EBC i też są naciski, żeby podnosić, nawet ostatnie odczyty inflacji w Niemczech były dużo wyższe niż oczekiwano, a więc ta inflacja nie schodzi w dół, a znowuż kraje południowe są za tym, żeby nie podwyższać tych stóp. Prezesi banków centralnych Włoch i Grecji domagają się, żeby ECB powstrzymał się z dalszymi podwyżkami.

Czyli własny kraj według własnej polityki i potrzeb to ocenia i w Polsce nie mielibyśmy większego wpływu na to, jak ta waluta i polityka monetarna ma być kształtowana. Jeden z liderów opozycji, a przynajmniej tak mu się wydaje, była gwiazda TVN Szymon Hołownia, mówi nawet w ten sposób: „Wejście do Strefy Euro jest polską racją stanu. Jesteśmy dziś czerwoną wyspą na kredytowej mapie Europy, dzisiaj mamy drożyznę, nie mamy euro”. I gdybyśmy chcieli pójść tym tropem, to wprowadzenie euro zdaniem pana spowodowałoby obniżenie cen kredytów i tak dalej?

Niekoniecznie. Widzimy, że kraje nadbałtyckie mają problem z wysokimi cenami, nawet kraje, które starają się o wejście do Strefy Euro, są coraz bardziej sceptyczne. Jest tam partia eurosceptyczna Odrodzenie, która zebrała już ponad 300 tysięcy podpisów pod referendum w sprawie przystąpienia do Strefy Euro i na przykład obecna minister finansów Bułgarii zapowiada, że Bułgaria nie wejdzie do Strefy Euro z początkiem, tak jak zapowiadała z początkiem 2024 roku, tylko po prostu się będzie prawdopodobnie ten termin oddalał, a znowuż, bo tam trzeba zebrać tych 500 000 podpisów, jeżeli dobrze pamiętam i jeżeli zbiorą ci eurosceptycy, to prawdopodobnie doprowadzą do referendum. A gdyby referendum się odbyło w Bułgarii, to myślę, że jest duża szansa, że Bułgarzy powiedzą "nie" biurokracji unijnej, tak jak wszędzie tam, to taka ciekawostka, że wszędzie gdzie odbywało się referendum w sprawie przystąpienia do euro, czy w Szwecji czy Danii, czy w innych krajach, po prostu wyborcy odrzucali euro. Także myślę, że jeżeli społeczeństwo będzie miało prawo się wypowiedzieć, to będzie odrzucone euro. Tak samo w Polsce, tak jak pan redaktor na początku programu zapytał, jednak Polacy nie wierzą w te korzyści, bo zobaczcie państwo, że grubo ponad dwie trzecie, prawie 70 proc. już Polaków jest przeciwne wchodzeniu do Strefy Euro. Także ludzie mają swój rozum, jak to się mówi.

Tym bardziej interesujące i zaskakujące muszę powiedzieć jest to i pytanie o to, czyje interesy reprezentują wobec tego przedstawiciele opozycji, skoro nawet nie biorą pod uwagę właśnie tych wyników sondaży, o których pan profesor wspominał i tego czego chcą Polacy. Szymon Hołownia jak pamiętamy w jednym z wywiadów używał nawet takiego argumentu, że właśnie Litwa, Łotwa i Estonia mają niską inflację, bo przyjęły walutę euro, więc Polska powinna iść tą samą drogą, tymczasem wiemy, że wszystkie te kraje mają wyższą niż Polska inflację, czyli taki kolejny kapiszon można powiedzieć jednak w tej dyskusji.

Tak. Jeszcze bym dodał właśnie, jeżeli chodzi o aktywność gospodarczą, bo kraje właśnie Strefy Euro cechują się, to jest taka cecha stała, że jest to strefa wolnego wzrostu gospodarczego i właśnie wejście do euro to jest raczej gwarancja stagnacji gospodarczej niż korzyści, bo zdecydowanie widać, że spowalnia wzrost gospodarczy i tak jak tutaj właśnie wspominając te kraje południowe, one się po prostu boją, na przykład Włosi i Grecy, że jeżeli będzie zbyt ostra prowadzona polityka monetarna EBC, a jest właśnie jakby na tapecie walka z inflacją, bo to wszędzie jest ta inflacja rzeczywiście wysoka, jeżeli oni będą jeszcze zaostrzać tę politykę, to po prostu dług Grecji czy Włoch pamiętajmy, że relacja długu publicznego do PKB w tych krajach to jest proszę państwa ponad 200 procent, jeżeli chodzi o Grecję, ponad 160 ponad jeżeli chodzi o Włochy, więc jeżeli oni będą dalej podnosić stopy procentowe przez EBC, a jest jedna stopa procentowa, ta sama stopa procentowa w Niemczech, we Włoszech i w Grecji, będzie to paraliżowało im finanse publiczne w takich krajach właśnie jak Włochy i Grecja. Będzie po prostu podrażało spłatę długów i grozi po prostu kryzysem finansowym, wybuchem jakiegoś kryzysu podobnego być może do Grecji, albo czegoś gorszego, także uważam, że dobrze, że się trzymamy z dala od Strefy Euro, dobrze, że mamy własną walutę i tak trzymać.

W ostatnim sondażu wyborczym ugrupowanie Hołowni straciło poparcie do chyba siedmiu procent, więc może ludzie po prostu zaczęli zauważać, co kryje się pod tym zewnętrznym blichtrem prezentera TVN, ale także wciąż ta największa partia jednak opozycyjna w Polsce, jej Lider Donald Tusk w ubiegłym roku bodajże w lipcu zapowiadał, że Polska powinna przyjąć euro chyba w 2024 roku, czyli w roku przyszłym. Są eksperci, którzy twierdzą panie profesorze, że euro to jest taka waluta, która służy głównie Niemcom, że jest to waluta niemalże Niemców, głównie to temu krajowi miałoby się opłacać, żeby była obowiązywała w całej Europie. Czy pan profesor się zgadza z tymi opiniami?

Tak. Myślę, że tak, bo pamiętajmy, że Europejski Bank Centralny, warto przytoczyć publikację Politico, gdzie wyraźnie właśnie tutaj dziennikarze z tego czasopisma twierdzą, że w Eurolandzie, to znaczy w Strefie Euro, w Europejskim Banku Centralnym władze sprawują właśnie Niemcy i Francuzi i oni rozdają tam karty, więc po prostu te decyzje są właśnie przez nich przede wszystkim inspirowane, natomiast też taka ciekawostka, może państwo też o tym nie wiecie, że wyobraźcie sobie, że tam w ogóle są utajniane wyniki głosowań, także nawet byśmy nie wiedzieli, gdybyśmy mieli swojego przedstawiciela w Eurolandzie, nie wiedzielibyśmy jak on zagłosował, bo to jest utajniane. Tutaj mogę powiedzieć, bo byłem w radzie, to potwierdzam, że jak nasi członkowie Rady Polityki Pieniężnej głosują, to my wiemy jak zagłosowali, oczywiście nie wiemy od razu danego dnia, musi upłynąć parę tygodni, ale jest to informacja ujawniana, nie jest to tajemnica. Nie jest to utajniane, natomiast tamto jest utajniane i sami sobie państwo dopowiedzcie, dlaczego jest to utajnione. Natomiast zgadzam się z tym, co pan redaktor powiedział, jeszcze pamiętajmy odnośnie pana premiera Donalda Tuska, to z tymi datami ja bym powiedział, że on tutaj ma problem, bo ja pamiętam jak jeszcze był wtedy premierem, to wtedy mówił o dacie 2010, potem przesuwał na 2012, że euro wprowadzimy tak jak będą Mistrzostwa Europy w piłce nożnej, potem zaczął się z tego wycofywać, także myślę, że podawanie dat jest w ogóle moim zdaniem mało sensowne, bo Polacy są bardzo pod tym względem przeciwni wprowadzeniu euro i bardzo dobrze, że właśnie czują to, że widzą, że nawet teraz ostatnio Chorwacja, zobaczcie państwo, też odtrąbili wielki sukces.

Ale co tam się wydarzyło po wprowadzeniu euro?

No galopada cen. Zresztą to wielu ekspertów tutaj podkreśla i też eksperci z NBP. Może podam państwu taki przykład, profesor Leon Podkaminer, to jest właśnie jeden z doradców prezesa NBP i on też właśnie w jednym artykule na łamach Obserwator Finansowy po prostu pewne ciekawe rzeczy też powiedział, że właśnie Strefa Euro ma ten problem, że tam w ogóle te kraje nie przestrzegają pewnych reguł, które ustanowiły. Te kryteria tak zwane konwergencji są w ogóle nieprzestrzegane odnośnie na przykład kryteriów długu i to jest ciągłe jakby wpadanie w pułapkę zadłużenia i to jest właśnie ten problem tych krajów, że jest jedna stopa procentowa, a są jakby rozbieżne polityki budżetowe i nie ma tej synchronizacji tutaj, a poza tym właśnie w tych krajach, które nie mają tego narzędzia tak jak my, mamy możliwość zastosowania polityki monetarnej dla swoich celów polskiej gospodarki, ale na przykład tacy Grecy, Włosi to w zasadzie jedyne narzędzie gospodarcze, polityki gospodarczej, które oni mają, to jest tylko polityka budżetowa, która też jest okrojona oczywiście i obramowana przez dygnitarzy z Unii Europejskiej, biurokratów, którzy decydują w zasadzie na co mogą wydawać pieniądze, a na co nie.

Czyli Chorwaci mogą za chwilę żałować?

Tak. Po pierwsze zobaczcie państwo, tak jak powiedziałem, że tam gdzie przeprowadzono jakieś referenda, to po prostu są obywatele tych krajów przeciwni, po prostu to jest narzucane, tak naprawdę, na przykład w krajach nadbałtyckich, to, że oni przyjęli euro, to też oni żałują, bo ja pamiętam, kiedy oni wprowadzali euro, w tych krajach nie było referendum, a właśnie Łotysze, Estończycy, Litwini byli bardzo przeciwni euro, tam było 60 parę procent w sondażach przeciwko wejściu do euro, a mimo to politycy tych krajów, tak jak Chorwaci właśnie, wprowadzili te kraje do Strefy Euro, a oni teraz żałują po prostu.

Teraz jeszcze kolejny temat, ale to już pewnie na osobną dyskusję panie profesorze, dotyczący tego czy powinniśmy pójść w kierunku plastiku, jak to się mówi, czyli tych kart cały czas, którymi coraz częściej płacimy, i zegarkami, i telefonami prawda i tak dalej. Czy jednak zostać przy pieniądzu?

To znaczy wiadomo, że różne formy pieniądza są potrzebne w gospodarce, wiadomo i te nowe nowinki techniczne też oczywiście, natomiast nie wolno zapominać o tych tradycyjnych formach pieniądza jak gotówka. Właśnie tutaj pamiętam, jestem dumny z tego, że właśnie będąc w Radzie żeśmy podjęli uchwałę o ochronie obrotu gotówkowego w Polsce, bo jednak gotówka, nawet kraje skandynawskie ostatnio na to właśnie zwracają uwagę, że warto powrócić do gotówki, mimo że oni przecież mają bardzo ten system elektroniczny w bankowości rozwinięty nieprawdopodobnie, a jednak też widzą, że jednak ta gotówka, to jakby jest większe poczucie obywatela, utożsamianie się z danym krajem, znaczy większa duma narodowa i tak dalej, mamy właśnie królów, przywódców na banknotach.

Bardzo ciekawe. Ale na koniec, jeśli pan profesor pozwoli, trochę jeszcze inny temat, chciałem korzystając z okazji obecności pana w studiu zapytać o temat bardzo interesujący, bo mimo tych obiektywnych trudności z inflacją i tego wzrostu cen, o których mówiliśmy na początku, mamy taką wiadomość. Lider brytyjskiej opozycji, powołując się na dane Banku Światowego, ostrzegał ostatnio i straszył swoich rodaków Brytyjczyków, że do 2030 roku Polacy prześcigną Wielką Brytanię. Chodzi o PKB na osobę, które w Polsce ma być wyższe niż na wyspach. O czym to świadczy, czy rzeczywiście jest to możliwe w ogóle?

To świadczy o tym, że nasza gospodarka się liczy, jesteśmy coraz większym graczem na rynkach międzynarodowych, ale właśnie, dlaczego się liczymy? Proszę zobaczyć, właśnie między innymi dlatego, że mamy własną politykę monetarną, własny pieniądz, oni widzą, ci Brytyjczycy, że my żeśmy w ostatnich latach właśnie szybko się rozwijali w odróżnieniu od tych krajów, które weszły do Strefy Euro, gdzie jest stagnacja właśnie, Słowacja, Słowenia i tak dalej, właśnie my jesteśmy raczej przykładem dynamicznego rozwoju gospodarczego w Europie. Zresztą nie przypadkowo wśród liderów pod względem PKB jesteśmy w czołówce, tak samo pod względem niskiego bezrobocia jesteśmy w czołówce w krajach europejskich, natomiast właśnie on pewnie wyczuwa, że jeżeli będzie mądrze prowadzona polityka gospodarcza i polityka monetarna, i fiskalna to rzeczywiście Polska ma szansę nadrobić dystans do krajów zachodnich i myślę, że to jest całkiem realne.

A kiedy zacznie spadać inflacja? Bo być może to jest pytanie, od którego powinienem rozpocząć w ogóle naszą rozmowę?

Te czynniki globalne decydowały o wybuchu tej inflacji, no i oczywiście tutaj kwestia wojny, nie wiemy jak po prostu będzie to długo trwało i to niestety podbija nadal inflację, natomiast jeśli chodzi o ceny surowców, tu jest pewna jakaś taka jaskółka, że jednak ceny, zwłaszcza gazu, te sankcje zaczynają działać i właśnie to jest presja na ceny surowców. Na przykład nawet studentom ostatnio właśnie na zajęciach pokazywałem gaz ziemny jak spadł w grudniu i styczniu, bo też mają takie zajęcia ze mną, gdzie właśnie omawiamy sytuację na rynkach finansowych, to właśnie od tej strony patrząc, jest pewien taki optymizm tutaj, że jest szansa, że ta inflacja będzie spadać i generalnie nawet z analiz makroekonomicznych i NBP i rządowych wynika, że jednak w drugiej połowie tego roku inflacja, jest duża szansa, że zacznie spadać.

https://radiopoznan.fm/n/EZQTAW
KOMENTARZE 0