NA ANTENIE: NA CALEJ POLACI SNIEG/ANNA MARIA JOPEK, JEREMI PRZYBORA
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Tadeusz Zysk: "PiS wydaje się partią praktycznie idealną dla poznaniaków"

Publikacja: 05.07.2022 g.14:28  Aktualizacja: 05.07.2022 g.14:42
Poznań
Tadeusz Zysk to nowy pełnomocnik partii w okręgu poznańskim. Członkiem partii jest zaledwie od kilkunastu dni. Wcześniej jednak bez powodzenia startował z poparciem Prawa i Sprawiedliwości w wyborach na prezydenta Poznania.

Zadaniem nowego pełnomocnika jest poprawa wyników w stolicy Wielkopolski. "Ku zdziwieniu zewnętrznych obserwatorów, PiS ma tutaj bardzo niskie poparcie" - mówi Tadeusz Zysk.

To wydaje się być na pierwszy rzut oka i jak się patrzy głębiej partia praktycznie idealna dla poznaniaków. Więcej robiąca niż mówiąca, nie obiecująca, ale realizująca, odnosząca sukcesy gospodarcze, tego nie da się ukryć, nawet teraz w przypadku pandemii PiS ma o wiele ciekawszy program do zaoferowania niż każda inna partia funkcjonująca w Polsce, a jednocześnie towarzyszy temu bardzo niskie poparcie w Poznaniu

 - mówi Zysk.

Tadeusz Zysk przyznaje, że być może poznaniacy nie lubią partii kontestacji i wolą stabilność, która kojarzy się z poprzednimi rządami.

Nowy pełnomocnik PiS mówił o specjalnym profilu poznańskich wyborców - kojarzonych z pragmatyzmu. Sytuację porównał do działalności niemieckiej chadecji w Bawarii. Zapowiedział też przygotowanie szczególnego programu dla stolicy Wielkopolski.

Tadeusz Zysk to psycholog społeczny i przedsiębiorca. Od lat prowadzi wydawnictwo książkowe.

Łukasz Kaźmierczak: Pamiętam czasy, kiedy pan kandydował na prezydenta Poznania. Wtedy jako osoba bezpartyjna choć z poparciem Prawa i Sprawiedliwości. A teraz został pan pełnomocnikiem okręgowym Prawa i Sprawiedliwości. Chyba ominąłem moment kiedy zapisał się pan do PiS.

Tadeusz Zysk: Kilkanaście dni temu.

Czyli jest pan świeżym członkiem?

Trochę czuje się z jednej strony bardzo młodo, a z drugiej jak stara panna, która przechodzi na emeryturę i wychodzi za mąż.

Wybierzmy wariant, że to bal debiutantek u nas w studiu.

Aczkolwiek byłem postrzegany jako członek Prawa i Sprawiedliwości. I temu nie przeczyłem, bo to jest mniej ważne, to sprawa formalna bardziej niż poglądów czy wiedzy. Kiedy rozmawialiśmy z Jarosławem Kaczyńskim na temat jego książki, wspominałem, że mój pierwszy wybór polityczny miał miejsce w Bydgoszczy, na ulicy wtedy 1 Maja, wcześniej Gdańskiej, wisiały dwa plakaty. Jeden Kongresu Liberalno-Demokratycznego, drugi Porozumienia Centrum. Te partie wydawały się być bardzo podobne i były tak postrzegane. A ja mimo wszystko zdecydowałem się na Porozumienie Centrum i tak pozostało.

Pan po przegranych wyborach prezydenckich w Poznaniu powiedział, że nie wyklucza dołączenia do partii, że stoi za panem 50 tysięcy głosów i tak naprawdę jest to bardzo realne. Trochę to trwało. Nie zdobył pan serc poznaniaków w wyborach samorządowych. Dlaczego teraz miałoby się udać?

Nie mówimy o wyborach prezydenckich w przyszłym roku. Ale w ogóle. Prawo i Sprawiedliwość ku zdziwieniu wielu osób, zewnętrznych obserwatorów z Polski, którzy chłodno analizują program głoszony i realizowany przez PiS, ma bardzo niskie poparcie w Poznaniu. To wydaje się być na pierwszy rzut oka i jak się patrzy głębiej partia praktycznie idealna dla poznaniaków. Więcej robiąca niż mówiąca, nie obiecująca, ale realizująca, odnosząca sukcesy gospodarcze, tego nie da się ukryć, nawet teraz w przypadku pandemii PiS ma o wiele ciekawszy program do zaoferowania niż każda inna partia funkcjonująca w Polsce, a jednocześnie towarzyszy temu bardzo niskie poparcie w Poznaniu.

Może poznaniacy nie lubią partii kontestacji? Taką jest w sumie PiS. Wolą jak jest ciepła woda w kranie, jest stabilnie i niewiele się zmienia, co było uosabiane przez poprzednie ekipy rządzące.

Na pewno jest w tym odrobina prawdy. Szczególnie dotyczy to początków PiS, a w zasadzie jego poprzednika, czyli Porozumienia Centrum, które kontestowało zaproponowany model rozwoju gospodarczego i burzyło pewien ład społeczny, spokój ludzi. Jak się okazało, oni mieli rację, ci, którzy w latach 90. w Poznaniu kontestowali realizowany program gospodarczy, ponieważ on poniósł spektakularne bankructwo. 

Jest też narracja taka, że poznaniacy lubią prawo, które jest stateczne, a do Prawa i Sprawiedliwości przykleiła się taka łatki partii wprowadzającej zmiany w systemie prawnym, opozycja mówi o zamachu na praworządność. Może poznaniacy w to uwierzyli?

Wydaje się, że nie jest tak, to jest problem psychologiczny raczej. Trudno oskarżać PiS o łamanie prawa, wręcz odwrotnie, ten fundament demokracji jakim są wybory był kontestowany i jest kontestowany przez opozycję. PiS nigdy, nawet jeśli przegrywało wybory, nie kontestowało wyniku wyborów.

Jest też grupa neutralna, nie mówię nawet o przychylnych, bo tylko tak pewnie można poszerzyć polityczne poparcie. Pan powiedział kiedyś, że oferta dla Poznania musi być specyficzna, może być konserwatywna, ale zupełnie inna niż w reszcie kraju.

Tak. Rozmawialiśmy o tym, że Poznań musi mieć swoją specyfikę, że PiS w Poznaniu czy też Wielkopolsce musi się czymś różnić. Jako przykład poza Polską w tej rozmowie padł przykład Niemiec CDU i CS. Dwóch chadecji.

Czyli bawarska odmiana chadecji.

Tak. I coś w tym jest. Nie należy tego brać literalnie pod uwagę, ale jest taka odmienność poznańska, która jest warta uwzględnienia. Partia zawsze musi być realistyczna. Wykorzystywać ludzi jakich ma i to co ją zastało. I myślę, że taki sposób patrzenia na Wielkopolskę, a w szczególności na Poznań jest obecny w Prawie i Sprawiedliwości.

Czy będzie jakaś specyficzna oferta programowa dla Poznania?

Tak i jej specyfika też będzie. Oczywiście partię tworzą ludzie. Naszym zadaniem będzie teraz przyciągniecie ludzi i pokazanie nowej twarzy PiS i osadzenie jej mocno w specyfice poznańskiej.

Jak ocenia pan dotychczasowe struktury PiS w Poznaniu – to z kim pan będzie pracować tu na miejscu?

Ja jestem przedsiębiorcą od bardzo dawna. Wcześniej byłem aktywny naukowo do lat 90. Moje funkcjonowanie w biznesie jest dość długie i jednocześnie rodzinnie, bo wychowałem się w Bydgoszczy, rodzice mieli małe przedsiębiorstwo, ja miałem w tym swój udział i mieliśmy to co sami wypracowaliśmy w sytuacji głębokiej komuny. To nie było wtedy łatwe.

Prywatna inicjatywa to wróg prawie jak kułak.

Tak. Coś jak dinozaur, który powinien zniknąć, a jednak przeżył i jak widać ma się dobrze. W przeciwieństwie do idei lewicowych, które umierają, czasami odżywają, znowu umierają i odżywają. Biznes i praca naukowa na uczelni nauczyły mnie, że nigdy nie patrzy się w przeszłość, zawsze patrzy się na teraz i przyszłość.

Czysta karta dla członków PiS w Poznaniu?

Tak. Będziemy myśleli co zrobić i jakich ludzi przyciągnąć bardziej niż oceniać to co było wcześniej i błędy, które popełniono, a one na pewno były, bo przecież poziom poparcia jest słaby.

Był w pewnym momencie wyższy. On spada – mówił o tym ostatnio poseł Bartłomiej Wróblewski – widać tendencją spadkową jeśli chodzi o poparcie w Poznaniu.

Tak. To jest podnoszone z dwóch stron. Opozycja o tym mówi i PiS o tym mówi. Ale jest też jeszcze jedno zjawisko. Gdzieś od lat dwutysięcznych, że poznaniacy ciągle poszukują tej swojej wymarzonej partii politycznej. To się zaczęło według mnie, a byłem wtedy takim zewnętrznym obserwatorem, jako naukowiec zajmowałem się psychologią społeczną i między innymi psychologią polityczną i ekonomiczną, od wyborów prezydenckich po kompromitującej kadencji prezydenta Komorowskiego i wtedy poznaniacy zwrócili się w kierunku Kukiza. To był fenomen w skali ogólnopolskiej. Następnie fenomen Nowoczesnej. I znowu jest kompromitacja Nowoczesnej. Ci, co dzisiaj działają w tej partii, zajmują się tylko hejtowaniem.

Szymon Hołownia też ma w tej chwili spore poparcie.

No i Szymon Hołownia. Więc jest poszukiwanie cały czas. Myślę, że prędzej czy później poznaniacy zwrócą się ku Prawu i Sprawiedliwości i chłodno przeanalizują ofertę i sposób działania partii.

Zapytam o oficjalne struktury działające w Poznaniu. Mówi się, że klub w radzie miasta jest podzielony, że to są soliści, a agenda kiedyś była bardziej wspólna – to opinia słyszana na mieście i wśród radnych.

Będę rozmawiał. Ja mniejsze znaczenie przypisuję plotkom na mieście niż rozmowom. Natomiast muszą być dwie rzeczy. Z jednej strony spójna i mądra polityka klubu radnych, ale z drugiej strony klub PiS musi zdefiniować się, żeby znaleźć wspólny obszar współpracy z władzami Poznania. Poznaniacy oczekują kontroferty wobec rządzących, ale z drugiej strony też współpracy w konkretnych zadaniach. Takim przykładem jest dworzec, transport publiczny, bardzo niski poziom wielkich inwestycji.

Mówił pan o tym podczas kampanii wyborczej u mnie w studiu. A ja mam pamięć słonia w tych sprawach.

Ja też mam nienajgorszą pamięć ponoć. Jako mieszkańcy potrafimy doskonale zarządzać swoim gospodarstwem, otoczeniem, mamy chociażby dobrze rozwinięte rady osiedlowe, ale warto sięgnąć też szerzej i popatrzeć globalnie na Poznań. Czy nie powinniśmy globalnie zadbać o potrzeby Poznania? To niekiedy jest w konflikcie z lokalnym osiedlowym i naszym indywidualnym interesem. Dopiero pogodzenie tego daje duży potencjał rozwojowy miastu. Tak jak to się dzieje w Krakowie, Wrocławiu czy Warszawie.

Tam to działa lepiej?

Kraków mi imponuję umiejętnością współpracy PiS, które jest tam w opozycji, z władzami miasta Krakowa. To samo jest prawdopodobnie we Wrocławiu i w innych miastach. Musimy ten kompromis sobie znaleźć, mając świadomość, że w każdym demokratycznym społeczeństwie ta władza musi się zmieniać i będzie się zmieniać. Ja myślę, że prędzej czy później PiS dostanie szansę rządzenia w Poznaniu, tak jak dostało w Polsce, i wierzę, że tak jak w Polsce tę szansę wykorzystało, bo jest jednak okres prosperity w bardzo trudnych czasach dla Polski, tak i stanie się też z Poznaniem.

Pytam o te bardzo trudne czasy dla Polski. Będzie jesień, kiedy ludzie wracają z wakacji, mają trochę dziur w budżecie, dojdą do tego wyprawki szkolne, a to też potężny koszt i z reguły jest tak, że ten kto rządzi dostaje wtedy potężny cios w plecy. Do tego dochodzi wojna na Ukrainie. Rzeczywistość postpandemiczna. Być może będzie pan będzie musiał sięgnąć do arsenału umiejętności naukowych. Jak opisywać tę rzeczywistość?

Opisywać trzeba, ale w życiu ta wiedza tylko częściowo się przydaje. Ludzie postrzegają życie gospodarcze i społeczne w swoich własnych konstruktach umysłowych. PO nie potrafi tego zrozumieć i cały czas atakuje nie tyle bardzo ślepo, co opierając się o pewne fakty, które oni sami kreują lub obiektywnie istniejących. Przykładowo główny dziś problem – inflacja. Prawdopodobnie ona w okolicach lipca czy sierpnia przyhamuje. To wynika z zachowania inflacji bazowej.

Tej nie odpowiadającej chociażby za paliwo.

I to bardzo dziwi opozycję, że ona ciągle bije głową o ścianę. Ludzie patrzą jak w danej sytuacji zachowuje się władza. Czy robi coś? Czy widzi zagrożenia? I w sposób taki względnie obiektywny oceniają. Jeżeli jest wojna to jest wojna. Jeżeli jest źle to jest źle. My nie na wszystko wpływamy. Ale czy my zrobiliśmy dosyć, aby starać się rozwiązać sytuację, czy powiedzieliśmy radźcie sobie sami?

https://radiopoznan.fm/n/nACatL
KOMENTARZE 1
Marek Jerzy
Marek Widelski 06.07.2022 godz. 14:58
Poznaniacy nigdy nie zaakceptują braku szacunku dla pieniądza, który wyraża się w tolerowaniu deficytu płatniczego, zarówno w skali państwa, jak i województwa, czy gminy. Pamiętam, że w odpowiedzi na polityką H. Kohla wobec byłej NRD dzef Banku Narodowego Niemiec podał się do dymisji, ponieważ ta polityka skutkowała nierównowagą budżetu i inflacją. Ja - podobnie jak wielu Wielkopolan - darzę olbrzymim szacunkiem tego człowieka - i to jest odpowiedź na pytanie czego oczekują Wielkopolanie: szacunku dla pracy, której miernikiem jest pieniądz i której wartości nie wolno "dewaluować". Mam nadzieję, że P. Zysk jako przedsiębiorca zrozumie o co mi chodzi.