"Zakończenie produkcji energii z węgla, akceptacja społeczna, dostępność chłodzenia dla elektrowni oraz stabilność gruntu, czyli teren nieużytkowany przemysłowo – to między innymi kryteria, które musi spełniać lokalizacja wybrana pod elektrownię jądrową" - mówi poseł.
Te kryteria, tak naprawdę wskazują, że wchodzi w grę Konin lub Bełchatów. Z tym, że Bełchatów jest sprawą zdecydowanie bardziej odległą, z tego powodu, że produkcja węgla tam będzie gdzieś do 2035 roku, czyli 10 lat dłużej niż my
Poseł Tomasz Nowak zwraca również uwagę na jedną przeszkodę dotyczącą konińskiej lokalizacji. Studium wykonalności kosztuje 100 milionów złotych i musi się na nie złożyć Polska Grupa Energetyczna jako spółka Skarbu Państwa oraz Zespół Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin. Według planów, partnerem inwestycji ma być koreańska spółka, która aktualnie sądzi się ze spółką amerykańską o prawa do zastosowania technologii w reaktorach. Sprawa jest w toku.
PGE musi podjąć decyzję, czy zaryzykuje uruchomienie 50 milionów złotych, jeśli nie ma gwarancji, że Koreańczycy mają prawo do zrobienia właśnie tej elektrowni atomowej na swoich prawach
- zauważa poseł Tomasz Nowak.
Zdaniem posła Nowaka jest na to szansa, jeśli Koreańczycy zgodzą się, że w przypadku gdy sąd uzna, że nie mają prawa do licencji, wtedy to oni zapłacą za studium wykonalności. Poseł przypomniał również, że kluczowym elementem jest wpisanie budowy elektrowni jądrowej w Koninie do programu rządowego. Zapewniłoby to gwarancję odbioru energii przez państwo.