"Narnia" to przejście wśród drzew z poznańskiego parku Wodziczki do ulicy Drzymały. Poznań pozwolił zabudować działkę prywatnemu właścicielowi, przyjmując plan przestrzenny.
Mieszkańcy zbierają wśród sąsiadów podpisy pod petycją do prezydenta Poznania. "Zmotywował mnie do tego mój syn" – mówi mama Gregorego, Adrianna Biernacka.
- Zmotywował mnie w ten sposób, że powiedział: „Mamo, musimy walczyć o Narnię. Nie możemy się poddać. U kogo to trzeba załatwiać?” Ja mówię, że władny jest prezydent miasta. „To proszę cię, żebyś umówiła mnie z prezydentem. Ja mu przekażę swoje oszczędności”.
- Przyznam się, że się popłakałem i powiedziałem, że będziemy walczyć do ostatniej iskry nadziei.
- Wierzysz, że się uda?
- Wierzę, to przecież tylko 300 podpisów. Co najmniej
- mówi mama z synem.
Zabudowę umożliwiła zmiana miejscowego planu. Mieszkańcy sprzeciwiali się temu w konsultacjach, ale ich uwagi nie zostały uwzględnione. "Na tym terenie wydano warunki zabudowy i zgodę na budowę" – podkreśla Łukasz Olędzki z Miejskiej Pracowni Urbanistycznej.
Jest bardzo trudno zablokować taki teren przed zabudową, a miasto musiałoby płacić odszkodowanie z tytułu spadku własności gruntu, a nie oznacza to wcale, że miasto przejęłoby na własność ten grunt
- wyjaśnia Łukasz Olędzki.
Jedyną szansą na zmianę planu jest złożenie wniosku do prezydenta. Szanse na zgodę władz miejskich są w tych okolicznościach znikome. Rozmawialiśmy z właścicielem działki, który stwierdził, że z zabudowy „Narni” nie zrezygnuje. Nie zdradził jednak co i kiedy tam powstanie.