Zdaniem Jakiego Niemcy i Francja chcą mieć prymat w Europie, robić z Rosją i Chinami interesy oraz wyrzucić Stany Zjednoczone ze Starego Kontynentu.
W ramach tego projektu takie państwa jak Polska miały być tylko dostarczycielem zasobów, które są konieczne do rozwoju większym państwom, oczywiście wojna spowodowała, że ta historia Niemcom i Francji trochę się posypała, nie bardzo wyciągają z tego wnioski i dalej próbują tą koncepcję lewarować.
Patryk Jaki mówił też o wpływach niemieckich w Polsce, które, jak zaznaczył, są bardzo silne. W jego ocenie było to widać w związku z wysuwaniem oskarżeń o braku praworządności w Polsce.
Cała rozmowa z Patrykiem Jakim:
Bartosz Garczyński: Jak z perspektywy europosła ocenia pan deklarację Macrona o uniezależnianiu się od USA wraz z umizgami gospodarczymi w kierunku Chin?
Patryk Jaki: To potwierdza wszystko to, o czym mówiliśmy od dawna i wiele osób w Polsce nas wyśmiewało, że strategicznym celem Niemiec i Francji jest budowa strategicznej autonomii Europy, a polegało to na tym, żeby zbudować Europę od Władywostoku do Lizbony, żeby dogadać się z Rosją, podzielić się z wpływami i przejąć wszystkie zasoby, zyski z kontynentu europejskiego i wypchać stąd USA. W ramach tego projektu takie państwa jak Polska miały być tylko dostarczycielem zasobów, które są konieczne do rozwoju większym państwom, oczywiście wojna spowodowała, że ta historia Niemcom i Francji trochę się posypała, nie bardzo wyciągają z tego wnioski i dalej próbują tą koncepcję lewarować.
Najpierw z Rosją, teraz z Chinami?
Tak, licząc na to, że kiedyś będzie można wrócić do współpracy z Rosją. Komunikaty Macrona trzeba czytać w dwojaki sposób. Że nie bardzo chcemy umierać za Tajwan, a co dopiero za Ukrainę, dlatego, że tracimy coraz bardziej gospodarczo, mamy swoje interesy, brakuje nam tanich - ropy i gazu. Europa, ta nasza część, musi się dobrze rozwijać, więc dajmy sobie z tym spokój. Nie powiedział tego wprost, ale między słowami to oczywiście pada i nie ma w tym przypadku, że w momencie, kiedy są podwyższone emocje w stosunku do Tajwanu, nawet władze tajwańskie wskazują na możliwość inwazji chińskiej. Obecność Macrona w tym samym czasie, dystansująca się do polityki Tajwanu i do tego wszystkiego, co się tam dzieje, wzmacnia Chiny, osłabia Stany Zjednoczone, tak to trzeba czytać. Ważną deklaracją było to, żeby zrezygnować z programów Nuclear Sharing. Oni oczywiście uważają, że to ma dotyczyć zwiększenia bezpieczeństwa, ale tak naprawdę chodzi o to, że Macron chciał dać pstyczka Niemcom, pokazując, że on chce grać powyżej swoich możliwości. Francja jest jedynym państwem w UE, która dysponuje arsenałem nuklearnym, a Niemcy korzystają z programu Nuclear Sharing, czyli do przenoszenia broni atomowej. Gdyby pójść tym tokiem rozumowania, który proponuje prezydent Macron, to by oznaczało skokowe wzmocnienie pozycji Francji, w tym duecie niemiecko-francuskim, ale nie zmieniałoby strategicznego projektu autonomii strategicznej Europy. I w jednym i w drugim wypadku miejsce Polski jest jako pariasów, którzy mają dostarczać podproduktów niemiecko-francuskim panom.
My się z tą koncepcją oczywiście nie zgadzamy, ale jesteśmy w Unii razem z Niemcami i Francją, musimy to jakoś uregulować, ale jednocześnie podczas tej wizyty widzieliśmy marginalizowanie przez Chińczyków obecności przewodniczącej Komisji Europejskiej, Ursuli von der Leyen. Co chcieli pana zdaniem pokazać, że UE się nie liczy?
Bardziej chcieli pokazać w ten sposób, upokarzając Ursulę von der Leyen, że stawiają na tych, którzy potrafią jasno się określić po stronie chińskiej w konflikcie z Tajwanem i kopiąc Stany Zjednoczone, ponieważ Niemcy mieli z tym problem, oni oczywiście handlują z Chińczykami, Scholz też był w Chinach, za co był krytykowany, ale nie pozwolił sobie na tak daleko idące deklaracje, jak właśnie Macron, mówiąc wprost, że trzeba przeformułować nasze interesy i wyrzucić USA z Europy. Tutaj się toczy wojna obok, a Francja i Niemcy nie mają żadnych zdolności militarnych do obrony czegokolwiek, wyrzucenie Stanów Zjednoczonych z Europy oznaczałoby skazanie Ukrainy, a w dłuższej konsekwencji i Polski wolę imperialistycznej Rosji.
Co my powinniśmy zrobić? Bo jesteśmy w Unii Europejskiej, razem z Niemcami i Francją. Jak widać te cele są różne. To oni decydują w Unii Europejskiej, na pewno bardziej, niż my.
Jeżeli chcemy się szykować do poważnych rozgrywek to musimy najpierw ogarnąć własne zaplecze i sami musimy mieć świadomość tego procesu, dlatego, że Polska nie wykorzystuje swojego potencjału, dlatego, że jest rozgrywana głównie przez Niemców, dlatego, że Niemcy mają swoje ogromne zasoby w Polsce, w które konsekwentnie inwestują już od czasów transformacji, swoich polityków, swoje media, swoje organizacje pozarządowej, swoje ogromne biznesy i wszystko to wykorzystują jak profesjonalne państwo, żeby wprowadzać podziały w Polsce, chaos prawny, ten cały cyrk z praworządnością, w Polsce rzekomo nie wolno robić tego, co w Niemczech, bo tam jest wyższa kultura. Im by się ten numer nie udawał, gdyby nie to, że duża część Polaków, to popiera, co było widać niestety też w Wielkopolsce. Chcę uczciwie o tym porozmawiać, jeżeli uważamy, że Niemcy uważają się za lepszych i w Polsce mogą robić, co chcą, to po co nam polskie państwo?
Parlamentem Europejskim targają afery korupcyjne. Ciężko uwierzyć, że nagle belgijska policja dostała wiatru w skrzydła i zaczęła być skuteczna w rozwiązywaniu tych spraw, nagle to wszystko wychodzi na jaw. Kto pana zdaniem stoi za ujawnieniem? Czy to rozgrywka Stanów Zjednoczonych? Czy może Rosji? Czy może skuteczność belgijskiej policji?
W tą ostatnią wersję nie wierzę. Możemy się posługiwać intuicjami. Jest teza, że Stany Zjednoczone dostarczyły takiego materiału jako państwo dysponujące najlepszymi narzędziami wywiadowczymi i jako państwo, które jest ewidentnie zdenerwowane na to, co dzieje się i w Niemczech i we Francji. Prezydent Biden, który reprezentuje demokratów, daleko mu do tego, co dzieje się w Polsce, ale omijał Berlin a dwa razy w ciągu roku był w Polsce. Mocniejszego pstryczka nie można Niemcom dać. Może być też tak, że to rozgrywka wewnętrzna, jest taka teoria, że EPP chciało grać socjalistami i takie materiały się znalazły, a w zamian za to, socjaliści też mogą coś takiego dostarczyć. Nie wiem, najzabawniejsze jest to, że te materiały zostały znalezione dzięki systemowi Pegasus, za który Polska ma procedury praworządnościowe.
To jest też zastanawiające. Wśród zatrzymanych są osoby, które wypowiadały się na temat praworządności w Polsce. To kuriozum, że PE ocenia praworządność w Polsce, a sam ma problem z korupcją.
To, że tak to działa, nie było tajemnicą, może dla niektórych teraz było otrzeźwienie. Ta cała praworządność to hucpa, w tej całej praworządności chodzi o to, że rzekomo w Polsce jest upolityczniony wybór sędziów - tak samo jest w Hiszpanii, a dużo bardziej w Niemczech. Kiedy to mówię, oni twierdzą, że jest opinia Komisji Weneckiej, z której wynika, że w Niemczech jest wyższa kultura i lepsze tradycje, jak pytam o tradycje - I, II czy III Rzeszy, to już jest problem z odpowiedzią na to pytanie. Dużej części Polakom wmówiono, że my mamy problemy z demokracją. Tymczasem nie mamy problemu, ja mieszkam w Belgii i we Francji, widzę, jak tam wygląda praworządność i demokracja. Mogę powiedzieć, że jeżeli chodzi o wolność debaty to mogliby się od Polski uczyć.
Pan często punktuje hipokryzję w Parlamencie Europejskim, ale mam często wrażenie, że odpowiedź z drugiej strony to "nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobi?". Czy to skuteczna taktyka. Czy nie warto byłoby zmienić ją? Bo to jest jak grochem o ścianę.
W demokratycznym systemie to nie ma się innych narzędzi, jeśli jest się w opozycji, jak przekonywanie, żeby wyborcy zagłosowali inaczej. Ja z tego korzystam, mam małe sukces. Wczoraj doszła do naszej frakcji partia z Fin. Nasi członkowie wygrali wybory we Włoszech, w naszej partii jest premier Włoch. To ma znaczenie, bo to duży kraj w systemie liczenia głosów w Radzie. Za chwilę może się okazać, że będziemy mieli współrządzących w Hiszpanii, a to już zmieniłoby wszystko, byłaby zdolność do budowania mniejszości blokującej w Radzie. To gadanie - jednak są relacje z PE, ludzie to obserwują.
Kropla drąży skałę.
Trochę tak jest, ja innych narzędzi nie mam. Sił, jak Niemcy, posługiwać się nie będę.