NA ANTENIE: Mała czarna
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Robert Lewandowski kontra fair play po niemiecku

Publikacja: 19.05.2021 g.12:44  Aktualizacja: 19.05.2021 g.12:51
Poznań
Wydawałoby się, że sprawa jest prosta. Robert Lewandowski gra swój najlepszy sezon w karierze, niedawno został uznany najlepszym piłkarzem świata. Gra efektownie i skutecznie jak nigdy, jest na najlepszej drodze, by pobić nawet legendarny rekord Gerda Muellera. Do końca sezonu został jeden mecz i brakuje mu już tylko jednej bramki. Wszyscy mu kibicują i trzymają za niego kciuki. Czy aby na pewno wszyscy?
robert lewandowski gol - UEFA EURO 2016
Fot. UEFA EURO 2016

Okazuje się, że to wcale nie jest takie oczywiste, w każdym razie nie w Niemczech...

Większość wie, o co chodzi, lecz mam świadomość, że nie wszyscy do tego stopnia interesują się niemiecką piłką ligową, by znać tę historię. Postaram się więc w największym skrócie ją opisać.

Bundesliga jako najwyższa klasa męskich rozgrywek piłkarskich, powstała w 1962 roku, a najlepszym strzelcem w jej historii jest słynny Gerd Mueller, który trafił 365 razy. Najlepszym sezonem Muellera był rok 1971/72, w którym strzelił aż 40 goli.

Wydawało się, że jest to rekord absolutnie nie do pobicia, tym bardziej, że futbol wygląda dziś zupełnie inaczej niż 50 lat temu. Grano znacznie wolniej, piłka była bardziej techniczna i co najważniejsze, padało wówczas dużo więcej bramek niż obecnie. Pobicie rekordu Muellera graniczyło z cudem, taka klasyczna mission imposible.

Do czasu

Jesienią 2010 roku w Bundeslidze, konkretnie w Borussii Dortmund, pojawił się młody Polak z Lecha Poznań, Robert Lewandowski. Lewy w Poznaniu zdążył zdobyć mistrzostwo Polski, puchar Polski, zadebiutował w reprezentacji i w europejskich pucharach, a także zdobył koronę króla strzelców Ekstraklasy. I to wszystko w wieku zaledwie 22 lat. Nic więc dziwnego, że w Polsce wróżono mu wielką karierę, choć sami Niemcy już niekoniecznie.

Początki Lewego w Bundeslidze nie były łatwe. Szczególnie uparł się na niego największy niemiecki dziennik „Bild", który złośliwie i z uporem godnym lepszej sprawy, przekręcał jego nazwisko na „Lewandoofski", czyli głupek.

Na przekór temu Lewy rozwijał się błyskawicznie i już po roku stał się najlepszym napastnikiem całej ligi. W Dortmundzie zdobył puchar, dwa mistrzostwa i tytuł króla strzelców, aż w 2014 wylądował w Bayernie Monachium.

Lewy jak wino

Im starszy tym lepszy. W Monachium jest jeszcze lepiej. Siedem mistrzostw i sześć koron króla strzelców w siedem lat! To niesamowite, wydaje się, że dla Lewego słowo „niemożliwe" nie istnieje. Właśnie wyrównał „nieosiągalny" rekord Gerda Muellera, 40 bramek w jednym sezonie i ma jeszcze jeden mecz, by go pobić.

I tu przechodzimy do sedna sprawy. Możesz sobie grać, strzelać i wygrywać, ale od rekordu Muellera wara. Lewandowski naruszył świętość, naruszył niemieckie srebra rodowe. W Niemczech burza, w całym kraju i to całkiem na serio, rozgorzała dyskusja czy trener Flick powinien wstawić Lewego do składu na ostatni mecz z Augsburgiem. Wszystko po to, żeby uniemożliwić Lewandowskiemu pobicie rekordu.

Ba, pojawiają się jeszcze ciekawsze głosy. Dietmar Hamann, były piłkarz Bayernu i Liverpoolu, obecnie ekspert Sky Sports, twierdzi wręcz, że to Lewandowski powinien sam siebie posadzić na ławce rezerwowych i zrezygnować z udziału w meczu.

To niepojęte. Co oni jeszcze wymyślą?

Wydawałoby się, że sport polega na biciu rekordów, przesuwaniu granic, dawaniu z siebie wszystkiego. Okazuje się, że niekoniecznie. Takie fair play po niemiecku.

Wyobrażacie sobie, że ktokolwiek poważny apeluje do Adama Małysza i Piotra Fijasa, żeby tak daleko nie skakali? Być może Iga Świątek też powinna przyhamować. W końcu to ostatnie 6:0, 6:0 w finale w Rzymie mogło bardzo zestresować jej przeciwniczkę. Podobnie reprezentacja siatkarzy mogłaby trochę odpuścić. Zdobyli dwa tytuły mistrza świata z rzędu i wystarczy, bo innym będzie przykro. Takie przykłady mógłbym podawać w nieskończoność, ale one najlepiej świadczą o absurdzie pomysłu Hamanna i wielu jego rodaków.

Na szczęście Robert Lewandowski już oświadczył, że w sobotę zagra i że postara się pobić rekord. Swój szacunek dla Gerda Muellera okazał, pokazując się w koszulce „Gerd 4ever" i to był bardzo mądry i przemyślany ruch.

Krzysztof Spanily

https://radiopoznan.fm/n/WzCQw2
KOMENTARZE 0