Czytałem te książki zaraz po ich ukazaniu się. „Rozmowy w Dragonei” wyszły w 1997 roku, a „Rozmowy w Neapolu” w roku 2000. Są to rozmowy przeprowadzone przez Włodzimierza Boleckiego z Gustawem Herlingiem-Grudzińskim. Wydawnictwo Literackie rok temu wydało te rozmowy w jednym tomie, w ramach edycji dzieł zebranych Gustawa Herlinga- Grudzińskiego. Mijający rok 2019 był ogłoszonym przez Senat RP rokiem tego wielkiego pisarza i moralisty. Ponowna lektura rozmów była dla mnie wielką intelektualną i duchową przygodą. Miałem wrażenie, że czytam je pierwszy raz. Gustaw Herling-Grudziński jest znany głównie jako autor „Innego świata”, w której to książce opisuje swój pobyt w sowieckim łagrze i swoją walkę o zachowanie człowieczeństwa w sytuacji strasznej. Herling-Grudziński wydostał się z Rosji Sowieckiej wraz z Armią Andersa, walczył pod Monte Cassino, a po II wojnie tułał się po Europie (między innymi pracował w Monachium w Radio Wolna Europa) by ostatecznie osiąść we Włoszech, w Neapolu. Jest autorem znakomitych opowiadań, w których z pasją moralisty rozważa problem zła, centralny w jego twórczości, oraz zagadkę bytowania na tym łez padole. Jest Gustaw Herling-Grudziński autorem wielotomowego „Dziennika Pisanego Nocą”, którego odcinki przez lata emigracji ukazywały się w paryskiej „Kulturze”. Paryską Kulturę, cowarto przypomnieć, Herling-Grudziński współtworzył z Jerzym Giedrojciem.
Wracając do rozmów. Herling-Grudziński, będąc potężną osobowością pozwala się prowadzić pytającemu, czyli prof. Włodzimierzowi Boleckiemu, który jest niezwykle dociekliwy i którego humanistyczna i literacka klasa oraz erudycja nie ustępuje pisarzowi. Myślą i odczuwają podobnie, ale różnią się metryką i doświadczeniami. Są przyjaciółmi. Czytając te rozmowy, pomyślałem o rozmowie Czesława Miłosza z Aleksandrem Wattem, pt. „Mój wiek”, o książce, która była rozliczeniem się z komunizmem, albo pokusą „heglowskiego ukąszenia”. Rozmowa ta była przeprowadzona w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia. I nie chodzi tu o proste porównanie tylko o odczucie podobnej wagi, ciężaru gatunkowego rzeczy które są rozważane w obu dziełach. Rozmowy Boleckiego z Herlingiem-Grudzińskim są wielkim oskarżeniem przede wszystkim komunizmu, oskarżeniem wszystkiego co ma ideologiczny charakter.
Grudziński żadnym pokusom nigdy nie uległ i jego zimna stoicka mądrość miała źródła w etycznej uczciwości, która była poddawana strasznym próbom. A łatwo być moralistą nie doświadczywszy niczego. Herlinga-Grudzińskiego, tak w tej rozmowie, jak i w opowiadaniach interesuje człowiek jako swoista zagadka sama dla siebie. Interesuje go uwikłanie zawsze bardzo konkretnego człowieka w historię i problem zła, co automatycznie czyni Herlinga-Grudzińskiego pisarzem metafizycznym. Problemu zła nie ujmuje Herling-Grudziński w kategoriach teoretycznych tylko jako koszmar, który ściśle związany jest z człowiekiem. Warte odnotowania jest też to, że pisarz wyraźnie widział na przykład problem pedofilii, co wynika z rozmów, wśród europejskich elit na długo przed, zanim został on nagłośniony. Podobna rzecz miała miejsce w przypadku sygnalizowania zagrożenia islamem. Nie zgadzał się także z nauczaniem Kościoła katolickiego, a wynikało to z faktu, że w jego rozpoznaniu zło nie jest brakiem dobra, tylko czymś czynnym, realnym.
W rozmowach Herling i Bolecki, ukazują zaskakują głębokością analiz społecznych i rozległą wiedzę. Rozmowy są książką, z której czytelnik może uczyć się zrozumienia mechanizmów życia społecznego, bez konieczności studiów socjologicznych. Mojej lekturze towarzyszyła pewna aura melancholii z powodu braku w kulturze polskiej osobowości tej klasy i z powodu świadomości, że formacja duchowa i intelektualna do której przynależał Gustaw Herling-Grudziński skończyła się, odeszła do wieczności. Ale czy skończyła się definitywnie? Profesor Włodzimierz Bolecki wykonał gigantyczną pracę, aby ocalić przekaz jednego z najwybitniejszych przedstawicieli tej formacji, trzeźwych rzeczowych romantyków etycznych, widzących jasno ponurą aurę czasu, w którym przyszło im żyć. Ta praca to swoista misja. Tak zresztą można czytać cały dorobek Włodzimierza Boleckiego.
A wracając do pytania czy skończyła się ta formacja czy odeszła ona do wieczności? Otóż nie skończyła się, skoro jej przekaz jest zakodowany w tej książce. A zawsze znajdą się osoby potrafiące ten subtelny przekaz odkodować, przekaz, który tworzy wspólnotę tych dla których szlachectwo ducha nie jest pustym słowem. Na koniec cytat z rozmowy z pisarzem: „Zło jest w naszym świecie tak intensywnie obecne i tak samodzielne, że atakuje wyobraźnię pisarz chcących ten świat przedstawić bez zafałszowań”.