To był trudny czas, chłopskie chałupy z XVIII wieku były skromne, miały słomiane dachy i liche okna. "Mimo wszystko często najlepszych sposobem na przeżycie było po prostu niewychodzenie z domu" – tłumaczy Joanna Medycka, adiunkt w Muzeum Kultury Ludowej w Osieku n. Notecią
Spędzano czas często w jednej izbie, razem. Do tego niekiedy wprowadzano do domu zwierzęta, ponieważ starano się ograniczać wyjścia na zewnątrz. Wychodzono z domu tylko przy najważniejszych sprawach, mowa np. o przyniesieniu opału albo o pracy na dworze, którą wykonywano w ramach obowiązku pańszczyzny. Wtedy ubierano się warstwowo, wkładano na siebie swetry, kożuchy, wkładano też słomę do butów
- mówi Joanna Medycka.
Gdy chłopi chorowali, najczęściej leczyli się sami. Pomagały wcześniej przygotowane syropy z kwiatów czarnego bzu czy malin. Śmiertelność była jednak ogromna. Zimą na dawnej wsi królowały też wróżby, obserwowano m.in. dach, gdy ze strzechy zwisały długie sople lodu, gospodarze wieścili urodzaj na len.