Polityk skomentował powołanie nowego rządu Mateusza Morawieckiego, a więc lidera partii, która nie posiada parlamentarnej większości.
Jeśli ktoś chciałby tylko merytorycznie patrzeć na sprawy publiczne, to ten rząd bije na głowę ten rząd, o którym słyszymy w mediach, jeśli chodzi o gabinet Donalda Tuska. Tam są politycy, tutaj można powiedzieć, że zajmują stanowiska osoby, które nie miały nic wspólnego z polityką, chodzi o to, żeby każda z partii miała swoje parytety partyjne, a tu jest propozycja merytoryczna.
Przedstawiona dziś rada ministrów skupia polityków, społeczników i byłych urzędników instytucji państwowych. Taki gabinet, nazywany przez polityków PiS ekspercko-politycznym, ma zdobyć poparcie przynajmniej części obecnej większości sejmowej i utrzymać prawicę przy władzy. Mateusz Morawiecki deklaruje chęć zrealizowania części postulatów Trzeciej Drogi czy Lewicy. Jak na razie partie dotychczasowej opozycji zapowiadają, że nie poprą rządu PiS i stworzą własny.
Roman Wawrzyniak: Jak pan ocenia skład nowego rządu zaproponowanego przez premiera Mateusza Morawieckiego? Jest w nim sporo kobiet.
Jan Dziedziczak: To jest bardzo autorski program. Rzeczywiście w tym rządzie są i politycy i osoby z rynku eksperckiego i to było bardzo istotne przy konstruowaniu tego gabinetu, żeby pokazać, że można inaczej, że można wprowadzić wiele osób młodych, wiele pań, to chyba pierwszy rząd w historii, w którym jest ich więcej niż panów. Realizujemy ten pomysł Koalicji Polskich Spraw, realizujemy to, co deklarują także inne ugrupowania, co jest dla nich deklaratywnie ważne, dla PSL-u czy nawet dla Lewicy.
Jarosław Kaczyński mówi o tym rządzie ekspercko-politycznym. Skąd taka koncepcja?
Prawo i Sprawiedliwość wygrało te wybory. Ma prawie 200-osoby klub poselski, ale to jest za mało, żeby zdobyć większość, więc należało zaproponować rząd autorski, który swoim składem, doświadczeniem członków Rady Ministrów, będzie w stanie przekonać osoby, które niepartyjnie patrzą na sprawy naszej ojczyzny i teraz prawda jest następująca: jeśli ktoś chciałby tylko merytorycznie patrzeć na sprawy publiczne, to ten rząd bije na głowę ten rząd, o którym słyszymy w mediach, jeśli chodzi o gabinet Donalda Tuska. Tam są politycy, tutaj można powiedzieć, że zajmują stanowiska osoby, które nie miały nic wspólnego z polityką, chodzi o to, żeby każda z partii miała swoje parytety partyjne, a tu jest propozycja merytoryczna. Bardzo ciekawa, można powiedzieć, że to jest taki rząd XXI wieku. Jest bardzo dużo młodych ludzi otwartych na nowe nurty, stawiamy także na panie.
Premier Kaczyński powiedział w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej, że to jest jego pomysł na zaproponowanie właśnie takiego odnowionego składu rządu, ale muszę postawić to pytanie. Czy skład takiego rządu właśnie z tyloma kobietami ma szansę na znalezienie większości parlamentarnej i faktycznie utworzenie takiej rzeczywistej Koalicji Polskich Spraw?
Jeszcze raz podkreślamy, to są osoby, które są profesjonalistami w swoich dziedzinach. większość z tych osób to nie są politycy, to są eksperci i przede wszystkim to bym akceptował, a oprócz tego oczywiście jest też dużo pań. Jesteśmy przeciwnikami tych wszystkich zasad parytetów, bo to jest zupełnie bez sensu i to obraża panie. Raczej właśnie jesteśmy za tym, żeby stawiać na kompetencje, a i tak jak widzimy choćby w składzie rady ministrów, jeśli tutaj stawiamy na te kompetencje ekspertów, to i tak pań nie brakuje. Warto zaznaczyć, że w proponowany przez Donalda Tuska gabinecie, wygląda na to, że nie będzie dwa razy mniej pań niż w tym rządzie, który teraz został zaprzysiężony, ale cztery razy mniej pań. Czy to jest to, co oni chcą realizować, co deklarują? To jest hipokryzja po raz kolejny tamtego obozu. Czy ten rząd uzyska poparcie? Odpowiedź otrzymamy za dwa tygodnie i to będzie też jasna odpowiedź na to, na ile w polityce ugrupowania takie jak PSL, Lewica, Polska 2050, stawiają na merytorykę, a na ile chodzi tylko o taki partyjniacki interes, jeśli postawią na merytorykę w tym głosowaniu, to ja nie mam żadnych wątpliwości, że ten rząd zdobędzie większość, jeśli będzie to wyłącznie interes partyjniacki, to tutaj pewnie wynik będzie inny i wygra Donald Tusk. Tak to w praktyce wygląda.
Ale jeśli tych 231 głosów ten gabinet nie uzyska to co dalej? To będzie początek przejścia posłów Zjednoczonej Prawicy do opozycji?
Na tym polega mechanizm demokratyczny. My wbrew temu, co przez te wszystkie osiem lat środowisko Lewicy, Gazety Wyborczej, opozycji totalnej KOD-u mówiło, respektujemy wyniki wyborów.
Mówili, że nie ma demokracji w Polsce przecież.
To w ogóle był taki paradoks, że wobec wyników demokratycznych wyborów w 2015 roku, kiedy Polacy zdecydowali, że większość w parlamencie zdobędzie Prawo i Sprawiedliwość, wobec tej demokratycznej decyzji powstał Komitet Obrony Demokracji. To przecież jest logiczne, zresztą te środowiska mają swoje tradycje, pamiętajmy, że za czasów komuny, Związek Sowiecki walczył o pokój, to było jego główne hasło, ten najbardziej agresywny twór polityczny XX wieku działał pod hasłem walki o pokój. Jak wiadomo wszyscy mieli świadomość w PRL-u, że Milicja Obywatelska stoi po stronie obywateli, a każdy się czuł bezpiecznie w obecności Służby Bezpieczeństwa. Przecież to jest jasne i to jest ta sama retoryka zresztą tych samych ludzi, którzy o narrację obozu Donalda Tuska dbają.
Różne rzeczy nie zostały zapisane w tej umowie ewentualnego przyszłego rządu koalicyjnego dzisiejszej opozycji, ale jedna została wprost napisana, a propos tego co pan minister mówi, czyli przywrócenie przywilejów emerytalnych byłym ubekom.
To jest też zastanawiające, że to jest jedna z nielicznych rzeczy, która jest konkretem w tej umowie, ta umowa jest jak doskonale wiemy całkowicie powierzchowna, rozmyta, tam nie ma żadnych konkretów. Jedną z nielicznych rzeczy jest przywrócenie przywilejów dla zbrodniarzy ze Służby Bezpieczeństwa. Przypomnę naszym słuchaczom, że z naszych wspólnych podatków przez te wszystkie lata III RP, zanim nastąpił rząd Prawa i Sprawiedliwości, przez 25 lat każdy z państwa płacił ze swoich podatków emerytury, dodatki emerytalne, przywileje emerytalne, bo tak to dokładnie wyglądało, funkcjonariuszom Służby Bezpieczeństwa. Niektóre z nich wynosiły na przykład 17 tysięcy złotych miesięcznie. 17 tysięcy złotych miesięcznie płaciliśmy wszyscy na przykład osobie, która przeszła w wieku 40 czy 50 lat na emeryturę jako funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa i dostawała ten przywilej emerytalny w takiej wysokości z naszych podatków. Myśmy to zlikwidowali, wprowadziliśmy 13. czy 14. emeryturę, wprowadziliśmy mechanizm 500 plus, a teraz już 800 plus, to między innymi także z tych pieniędzy był ten program polityki społecznej. Najwyraźniej słyszymy, że 13. czy 14. emerytura zobaczymy, chyba nie, ale na pewno jeden konkret, czyli przywileje, bo to był przywilej.
Nie odebrano im emerytur.
Oni biorą emeryturę 3 tysiące złotych, doskonale wiemy, ja też przecież mam bliskie osoby, które są na emeryturze, że to jest emerytura, której wielu Polaków może pozazdrościć. Bezczelne były te wypowiedzi ludzi, którzy przez 25 lat dostawali 17 tysięcy złotych miesięcznie, którzy jak dostali 3 tysiące złotych miesięcznie mówili, że za te pieniądze nie da się wyżyć. Zobaczcie państwo jaka to jest w ogóle pogarda wobec reszty społeczeństwa, jak uważali się za taką elitę wybraną esbecką, a reszta społeczeństwa po prostu niech ma 3 tysiące złotych. Myśmy to przerwali, oni jako jedną ze swoich pierwszych decyzji chcą te przywileje z naszych podatków przywrócić i tu są argumenty, ale co tutaj już poza zbrodniarzami, że to jakaś pani sprzątaczka, dlaczego ona ma nie dostawać przywileju. A przepraszam bardzo, w czym sprzątaczka z SB była lepsza od pani, która sprzątała w szpitalu chorym ludziom, albo w szkole naszym dzieciom, tylko dlatego, że ona była z tej bandy, była zaufana dla esbeków, donosiła, ma dostawać dzisiaj z naszych podatków, z podatków także tych pań na emeryturze, które sprzątały w szkołach i w szpitalach ma dostawać przywilej emerytalny.
To pytanie niech zostanie dla naszych słuchaczy. Jeszcze krótkie pytanie. Czy kupił pan popcorn? Marszałek Sejmu zachęcał na jednej z konferencji prasowej, żeby zaopatrzyć się w popcorn, bo we wtorek i środę będzie się działo. Wtorek i środa to powoływanie komisji śledczych. Jak pan ocenia te słowa?
Mamy do czynienia z infantylizacją życia publicznego, z infantylizacją Sejmu, to jest Sejm „w krótkich spodenkach”, to co proponuje pan Hołownia, znany wcześniej z płakania nad Konstytucją i talent show z jakimś klaunami. Niestety taki jest poziom, to też w ramach partyjniackich układów on został Marszałkiem Sejmu, zresztą rotacyjnym, bo ci partyjniacy się pokłócili, tego nigdy wcześniej nie było, że nawet funkcjami mają się wymieniać. Szymon Hołownia jeszcze nigdy nie był posłem, a zostaje od razu w ramach parytetu partyjnego Marszałkiem Sejmu. Kiedyś była znana ta klasyczna maksyma chleba i igrzysk, niestety chleba nie będzie, zobaczycie to państwo, przekonamy się o tym brutalnie już niedługo, pod rządami Donalda Tuska, jeśli nasz rząd nie uzyska większości, będą cały czas igrzyska i pan Hołownia mówi wprost. Oczywiście pewnie on nie zna tego powiedzenia, więc mówi o popcornie, zamiast klasycznych maksym się mówi teraz o popcornie, ale pewnie w TVN jest taki język i właśnie tak będzie. Szkoda Polski.