Chłopiec, który do Poznania przyjechał z Łodzi, miał poważne zaburzenia rytmu serca. Wcześniej stracił przytomność.
"Po zabiegu ablacji wiedzieliśmy, że musimy poczekać trochę czasu na wszczepienie mu defibrylatora" - mówi szef Kliniki Kardiologii Dziecięcej w Szpitali im. Jonschera w Poznaniu, prof. Waldemar Bobkowski.
W tym bezpośrednim okresie pozabiegowym wiedzieliśmy, że powinniśmy się z tym wstrzymać i poczekać do całkowitego zagojenia pierwszego zabiegu. W związku z czym zdecydowaliśmy się na zastosowanie po raz pierwszy kamizelki defibrylującej Jest to kamizelka, która defibryluje z zewnątrz, czyli przez skórę przeprowadza taką defibrylację, żeby zatrzymać te groźne zaburzenia rytmu
- tłumaczy.
Chłopiec nosił kamizelkę do momentu drugiego zabiegu. Teraz jest już po wszczepieniu defibrylatora. Wyszedł do domu. Czuje się dobrze.
Coraz więcej dzieci potrzebuje interwencji kardiologicznej. Do poznańskiego szpitala trafiają mali pacjenci z całej Polski. To często dzieci, które urodziły się z wadami, przedwcześnie, ale też maluchy, u których problemy zdiagnozowali już lekarze rodzinni. Klinika ma najnowocześniejszy sprzęt do leczenia zaburzeń rytmu serca.