NA ANTENIE: DZIEŃ DOBRY WIELKOPOLSKO
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Ordo Iuris: "Nierówne traktowanie samorządów, które przyjęły samorządową Kartę Praw Rodzin"

Publikacja: 20.08.2020 g.19:13  Aktualizacja: 20.08.2020 g.19:26
Poznań
Instytut zbiera podpisy pod petycją w tej sprawie.
debata karta równości kobiet i mężczyzn ordo iuris poznań - Leon Bielewicz - Radio Poznań
Fot. Leon Bielewicz (Radio Poznań)

 

Gościem Wielkopolskiego Popołudnia był mecenas dr Bartosz Lewandowski, Centrum Interwencji Procesowej.

Roman Wawrzyniak:  Dlaczego Instytut Ordo Iuris zdecydował się na formalne wystąpienie do Unii Europejskiej ws. szykanowania samorządów, które postawiły na politykę prorodzinną?

Bartosz Lewandowski: Przede wszystkim Instytut chce wyjaśnień w kwestii nierównego traktowania tych samorządów, które przyjęły samorządową Kartę Praw Rodzin. Proszę pamiętać też, że w przestrzeni medialnej środowisk nieprzychylnych polityce prorodzinnej pojawiły się takie sformułowania, jak rzekome powstanie stref wolnych od LGBT, samorządów wprowadzających zakaz poruszania się po jednostkach samorządu terytorialnego dla osób homoseksualnych, czy też transpłciowych. To jest oczywiście nieprawda. Niestety te twierdzenia przeniknęły do świadomości środowiska polityków w organach UE?

To świadome posługiwanie się fake newsem?

Oczywiście, tu duże zasługi na tym polu ma działacz, pan Bartosz Staszewski - osoba, która jeździła po tych jednostkach samorządu i fotografowała się na tle znaków drogowych. Wyprodukował taki znak "strefa wolna od LGBT" i fotografował się z nim.

Sam to robił nawet?

Oczywiście, toczą się też postępowania wykroczeniowe w tej sprawie. Robił zdjęcia i wysyłał je do polityków. Powstała internetowa mapa - atlas nienawiści, który miał rzekomo pokazywać jednostki, które przyjmowały m.in. samorządową Kartę Praw Rodzin. Do świadomości tych polityków, wskutek tej kampanii, przeniknęło stwierdzenie, że w Polsce są strefy wolne od LGBT. Gdybyście Państwo mieli czas wczytać się w Samorządową Kartę to tam w ogóle nie ma mowy o LGBT, o kwestii seksualności, czy też orientacji seksualnej.

Jest orientacja bardziej pro, a nie przeciwko.

Samorządowa Karta Praw rodzin powstała jako dokument zawierający pewne postulaty dotyczące polityki prorodzinnej i również podkreślające konieczność nadzoru ze strony rodziców nad wychowaniem swoich dzieci w szkołach. To była odpowiedź na kartę LGBT, która została wprowadzona w Warszawie, która zmieniała edukację w szkołach bez nadzoru rodziców, pod dyktando LGBT. Jedna z przyczyn dlaczego Karta Praw Rodzin tak bardzo podkreśla konieczność, zresztą konstytucyjnie potwierdzoną, nadzoru ze strony rodziców, czego dzieci na tego typu zajęciach się uczą, jakiego rodzaju treści są wykładane. Jeżeli rodzic wyraża zgodę na takie zajęcia, to nie ma sprawy. Nie może być takiej sytuacji, że tylnymi drzwiami wprowadza się pewien model edukacji, która bulwersuje znaczną część opinii publicznej. Przypomnę, że według tej matrycy WHO - czyli Światowej Organizacji Zdrowia, która zalecała pewien model edukacji seksualnej. Tym modelem posługuje się też Karta LGBT w Warszawie - to np. uczenie czterolatków masturbacji. To bulwersuje część środowiska rodzicielskiego, stąd te protesty.

Panie mecenasie, wasze działania idą jakby dwutorowo: z jednej strony formalne wystąpienie do UE o wskazanie tych elementów, ale z drugiej to nie jedyna forma nacisku, bo zbieracie Państwo także podpisy pod petycją w tej sprawie, prawda?

Tak, stoimy na stanowisku, że kampanii kłamstw i manipulacji należy się przeciwstawić. Kłamstwa, które są powielane na temat różnych akcji Instytutu Ordo Iuris, można powiedzieć, że są odkręcane - albo przez przeprosiny, albo przez sprostowanie.

Wtedy już część mediów tego nie podaje.

Naturalnie. Tu chodzi o zwrócenie uwagi na ten poziom manipulacji i  kłamstwa. Wystąpiliśmy z pozwami w imieniu sześciu jednostek samorządu terytorialnego przeciwko autorom atlasu nienawiści i autorom stwierdzeń jakoby polskie samorządy wprowadzały strefy wolne od LGBT, strefy nienawiści, dyskryminowały osoby homoseksualne, tego rodzaju stwierdzenia przeniknęły nawet do rezolucji PE, co jest niesamowite. To musiało się spotkać ze zdecydowaną reakcją prawną i pierwsze procesy są uruchamiane. Z drugiej strony pojawiły się sformułowania, że są to próby tłumienia debaty, zamknięcia ust. Trudno mówić o zamykaniu ust, jeżeli samorządy są nie tylko już w wymiarze materialnym stratne, ponieważ tworzy się wizerunek gminy czy powiatu jako wprowadzające getta, które nie pozwalają osobom nieheteroseksualnym poruszać się. Oprócz tego samorządy ponoszą szkody materialne.

Na co nie można się zgodzić, bo powodem szykan wobec samorządów nie może być ich prorodzinne nastawienie.

Oczywiście, powodem szykan nie może być realizacja Konstytucji RP. Polska Konstytucja nie tylko w art. 18 definiuje małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny, ale również i wprowadza prawa rodziców do wychowania dzieci, chroni autonomię życia rodzinnego i w tym zakresie realizacji tych postulatów konstytucyjnych nie może spotkać się na arenie międzynarodowej (szczególnie w UE) z nierównym traktowaniem i z represjami. Dochodzimy do momentu, w którym działania UE niestety pokazują, że te uprawnienia, które pierwotnie były przekazywane Unii Europejskiej na mocny traktatów założycielskich, później traktatów reformujących Wspólnotę Europejską, niestety te kompetencje są systematycznie rozszerzane i organy unijne wychodzą poza zakres swoich kompetencji. Nikt, w momencie, gdy Polacy wypowiadali się w referendum ws wejścia do UE, nie przekazywał kompetencji do decydowania o tym, jaki model edukacji seksualnej będzie wyrażany w polskich szkołach. W żaden sposób nie przekazywał kompetencji, aby wypowiadać się na temat polityki prorodzinnej w Polsce, takiej czy innej, ponieważ jest to kwestia suwerennej decyzji Polski, jak również i uprawnień samorządów lokalnych. W tym wypadku bardzo wyraźnie widać, że na kanwie...

... Komisarz do spraw równości...

Dokładnie, że mamy tutaj duży problem ze sztucznym kreowaniem kompetencji organów, które nie zostały przekazane w prawie międzynarodowym.

Panie mecenasie, Państwa zdaniem ta unijna komisarz ds. równości przekroczyła swoje kompetencje, mówiąc o kwotach w ramach programu partnerstwo miast. Tam chodziło o 25 tys. euro na inicjatywy lokalne dla samorządów, w których miałyby być wstrzymane dla tych samorządów, które opowiadają się za prawami prorodzinnymi. Czy to jest taki przykład tego, co może nas czekać, jeśli wasza sprawa się nie powiedzie?

To jest pewien instrument, który ma pogrozić palcem samorządom. Uważam, że to wyjście poza kompetencje, ponieważ nie może spotkać się z nierównym traktowaniem, stosowaniem instrumentów represyjnych względem polskich samorządów to, że przyjmują w ramach kompetencji konstytucyjnych uchwały zgodne z wolą mieszkańców regionu. To niepokojące, mam nadzieję, że kolejne działania nie będą zmierzały w tym samym kierunku.

Tylko, czy uda się to udowodnić tym instytucjom unijnym, bo te machiny są tam ogromne i procesy decyzyjne i polityczne są długie.

Ja myślę, że pani komisarz do spraw równości, która na Twitterze obwieściła tak naprawdę motywację, która legła u podstaw tych decyzji, ujawniła tak naprawdę prawdziwy cel i prawdziwą przyczynę nieprzyznania tych środków. Będzie to na pewno do wykorzystania w procedurze odwoławczej, jeżeli zostanie zapoczątkowPna.

Miejmy nadzieję, że Państwa misja w tym dwutorowym zakresie, o którym rozmawialiśmy powiedzie się. Bardzo dziękuję za rozmowę.

Dziękuję bardzo.

https://radiopoznan.fm/n/stw8mz
KOMENTARZE 0