Ginęli tam jednak także Polacy, Romowie, sowieccy jeńcy i ponad osiemdziesięcioro dzieci z czeskiego miasta Lidice. Na uroczystości przyjechali dyplomaci Republik: Czeskiej i Austriackiej oraz Federacji Rosyjskiej. Za kultywowanie pamięci o pomordowanych dziękowała Eleonora Bergman, była dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie.
Tej maszynie śmierci umknęło raptem 6 osób. Najważniejsze świadectwo, jeszcze z okresu wojny - Szlamy Bera Winera - któremu udało się uciec, zapisał w swoim świadectwie: "Moja rodzina to było 60 osób; zostałem sam". On sam później zginął w innym ośrodku zagłady - w Bełżcu. Cieszę się, że tutaj jest pamiętane przez coraz więcej osób, bardzo, bardzo dziękuję.
W tym roku Mszy Świętej pod pomnikiem ofiar po raz pierwszy przewodniczył nowy biskup Diecezji Włocławskiej. Ksiądz Krzysztof Wętkowski nie krył swego zdumienia ogromem okrucieństwa.
Jestem z Wielkopolski, to jest Wielkopolska, ale szczerze przyznam, że nie przypominam sobie, bym słyszał o tym miejscu. Natomiast to co jest tutaj przygnębiające - różne były obozy pracy, można było nawet mieć nadzieję na wyjście z takiego obozu, a tu był obóz tylko dlatego, żeby gładzić ludzi.
- Został założony jesienią 1941 roku w celu eksterminacji wszystkich Żydów na terenie Kraju Warty. To miejsce wybrano nieprzypadkowo, ponieważ leży na trasie łączącej Włocławek z Łodzią, można było łatwo przewozić ofiary ciężarówkami do obozu - wyjaśniał kierownik muzeum w Kulmhof - Bartłomiej Grzanka.
Duża część ofiar została zagazowana spalinami samochodów ciężarowych, którymi więźniów obozu wieziono na miejsce pochówku po lasu.