Chodzi o piątkowe wystąpienie lidera opozycji na poznańskim placu wolności. Tusk mówił o Jarosławie Kaczyńskim, że ma „pełne gacie”, a jego koledzy partyjni skandowali między innymi „Damy łomot”.
„Za te słowa odpowiadają organizatorzy i lider” – stwierdził na naszej antenie Tadeusz Zysk.
Może mu to radość sprawia, trudno powiedzieć, ale na pewno nie przybliża jego do tego, co by chciał osiągnąć, czyli do odsunięcia Zjednoczonej Prawicy i zajęcia jej miejsca. Ludzie nie lubią rozrób, nie lubią awantury, nie lubią knajackiego języka, szczególnie publicznie, na jakimś większym spotkaniu. A takie psychoterapie, kiedy zrzucamy sobie frustrację, emocje negatywne, robimy w gabinecie psychoterapeuty, albo gdzieś w domu.
Tadeusz Zysk skrytykował także wybór miejsca na wiec Platformy Obywatelskiej. Spotkanie odbyło się na Placu Wolności. Tuż obok remontowana jest ulica i organizatorzy pikiety na szybko zasłaniali biało-czerwonymi banerami widok na prace budowlane.
Cała rozmowa z Tadeuszem Zyskiem:
Roman Wawrzyniak: Najpierw porozmawiajmy, jeśli można o tym haśle, które politycy Platformy Obywatelskiej używają, mówiąc o uśmiechniętej Polsce. Jak pan doktor ocenia te uśmiechniętą Polskę w kontekście tego sformułowania „Boże zabrałeś nie tego Kaczyńskiego”, tutaj przypomnijmy, chodzi o tego amerykańskiego terrorystę, tam był jego wizerunek, który umarł, a ma na sumieniu śmierć 3 osób i 23 osoby, które zostały ranne. Nawet jeśli to nie był plakat przygotowany przez ludzi Donalda Tuska, to jednak on znajdował się w zasięgu jego wzroku i nie spotkał się z żadną reakcją. Czy to nie jest zgoda na podtrzymywanie mowy nienawiści?
Tadeusz Zysk: Ja myślę, że w ogóle któryś z tych nurtów prawdopodobnie wspierających Platformę, ktoś od „Nie” Urbana, czy coś podobnego, to jest podobny styl działania, czy tam ci opozycjoniści, ale wracając do tej mowy nienawiści. Ta uśmiechnięta twarz, o której mówił Donald Tusk na początku, że to „oni jak się uśmiechną to widać powybijane zęby, pianę na ustach i agresję w oczach” i to jest nieprawdopodobne, że taka partia, która ma zaplecze intelektualne, nie potrafi zrozumieć sprzeczności tego przekazu z rzeczywistym swoim działaniem.
Pan przecież jest z wykształcenia psychologiem społecznym. Jak pan słyszy z ust Donalda Tuska takie słowa „seryjni zabójcy kobiet”, a na plakacie możemy za chwilę przeczytać w innym miejscu „PiS gwałci i zabija”. Jak to poskładać wszystko do partii, która chce rządzić krajem?
Poskładać jest bardzo trudno, ale przede wszystkim to jest bardzo zły przekaz dla nich. Chłodny obserwator obserwuje dużo agresji. Agresja kiedy się pojawia? No kiedy mam do czynienia z frustracją, oni już 8 lat nie rządzą i wszystko wskazuje na to, że rządzić dalej nie będą, czy to będą samodzielne rządy PiS-u, czy będzie koalicyjny czy mniejszościowy rząd, czy kolejne wybory, ale nie będą rządzić. Ja mam przyjaciela jeszcze z czasów moich akademickich, tu w Poznaniu, psychologa społecznego jak ja, Andrzeja Machowskiego, on jest absolutnie po tamtej stronie, który podsumował wystąpienia Tuska i te zorganizowane w Warszawie i później w Poznaniu jako pyrrusowe zwycięstwo. Efektem tego spotkania olbrzymiego w Warszawie jest to, że po raz pierwszy tak zwana opozycja demokratyczna ma mniejsze szanse w sondażach, a między sondażem jak wiemy a rzeczywistym wynikiem wyborczym jeszcze jest duża różnica. To jest zaskakujące. Jest frustracja, jest agresja i myślę, że oni powinni usiąść i zastanowić co z tym zrobić. Jacek Jaśkowiak prezydent Poznania w tym czasie powinien według mnie w swoim biurze podpisywać umowę z Instalem dotyczącą inwestycji w Poznaniu, a nie stać na placu Wolności, krzyczeć „damy łomot”.
A jeszcze też nieudolnie rozpoczynał hymn Polski, przekręcając jego pierwsze słowa, ale nie chcę być złośliwy oczywiście.
Tutaj ta wielka inwestycja nie trafia, mamy świetnych informatyków, prawdopodobnie ludzie z tych zakładów, które produkowały produkty podobne, czy gdzieś tam z Wronek, czy z Piły trafią właśnie tam do Wrocławia, a nie do Poznania, a to też dodatkowo oznacza wzmocnienie środowiska akademickiego związanego jakby z tym co jest krwią współczesnej gospodarki, czyli przewodnikami, tym co się na świecie dzieje. Amerykanie przenoszą do Europy, do Izraela, do Niemiec, do Polski i dlaczego właśnie tu się tak nie stało? Ale jak widzimy miasto rozkopane, miasto krzyczące, ludzi krzyczących, a biznes tego nigdy nie lubił i nigdy lubić nie będzie.
Chciałem jeszcze zapytać o słowa, po których wysłuchaniu ja poczułem zażenowanie, bo jeśli powiedzmy przyszły premier naszego rządu, wychodzi dzisiaj do swoich zwolenników, ale też były jednak przewodniczący Rady Europejskiej, przywódca całej opozycji, jak chciałby się widzieć Donald Tusk, mówi „prezes ma pełne gacie”. To o czym to świadczy?
Ja sobie wyobrażam, że Andrzej Lepper jeszcze coś takiego mógłby powiedzieć, ale nie powiedział, a to mówi człowiek, który był premierem przecież tu w Polsce i gdzieś tam w Europie robił karierę. Nie rozumiem. On chciał być taki jakby fajny i w ogóle te nasze poznańskie słówka, które przecież pasują jak pięść do oka w jego języku.
Było śmiesznie trochę.
Ale też było strasznie. Jest wiele miejsc w Poznaniu, gdzie mogli to zrobić, nie trzeba było maskować tej nieudolności, jest Malta, stadion, ale oni tu przyszli, ponieważ to miejsce jest ważne dla poznaniaków. Tutaj były msze święte w 1918 i 1919 przysięgi bardzo patriotyczny, a on się kierowali jedną ideologiczną zasadą, nie racjonalną zróbmy spotkanie w mieście, które jest naszym największym sojusznikiem i żeby to było godnie tylko dlatego, że tu kiedyś tam KOD zrobił jedno spotkanie już i wystarczyło, żeby zrobić spotkanie w miejscu, które jest nieprzygotowane, jest w trakcie budowy. Ja nie mam pretensji do Jacka Jaśkowiaka, że robi remont, że remonty się przedłużają, Poznań potrzebuje remontów, ale w tym miejscu tak ważne spotkania, następnie zjeżdżać z języka kultury do języka robotniczego takiego w najgorszym tego słowa znaczeniu, tego zrozumieć nie mogę.
Ludzie z tej samej organizacji, którzy tutaj brali udział pewnie też w manifestacji w Poznaniu, czyli z KOD-u, ale w Krakowie z kolei, w czasie mszy odprawianej w bodajże 74. rocznicę urodzin prezydenta Lecha Kaczyńskiego zrobili taki happening: gasili papierosy na kukle Jarosława Kaczyńskiego, robili sobie żarty i też z rozlaną wodą przy nogach ze słowami, że puściły mu zwieracze i tak dalej. Czy gdyby nie przyzwolenie lidera opozycji dochodziłoby do takich wydarzeń?
Jest wyraźne przyzwolenie, nie wiadomo dlaczego. Można tłumaczyć to, że Donald Tusk to jest chłopak, pochodzący z małego miasteczka, który gdzieś tam karierę wielką zrobił, talent ma, ale jednak zostały te cechy małego rozrabiaki. Też według mnie, jeśli jako lider chce kierować dużą organizacją, to powinien panować nad emocjami, nad tłumem i narracją, on nadaje narrację. Ja po katastrefie smoleńskiej troszeczkę się włączyłem bardziej w politykę i na spotkaniach robionych przez Gazetę Polską, przez inne organizacje, to zupełnie inna atmosfera tam była, a tam byli ludzie prości w większości, a tutaj jestem przekonany, że byli profesorowie, ludzie kultury, przedsiębiorcy, którzy zupełnie inaczej się zachowują.
I właśnie zaczynam się nad tym zastanawiać. Czy im to nie przeszkadza, czy im nie jest wstyd po prostu, wsłuchiwać się w słowa wypowiadane ze sceny przez ich lidera?
Może to psychoterapia. Oni są sfrustrowani. Tak na psychoterapii się robi: wstajesz i mówi siadaj, wstań, krzycz, wywal to wszystko z siebie i oni to wywalali, tylko nie mieli świadomości, że to ma jednak znaczenie, że słowa potrafią pobudzać do działania i to może się skończyć kiedyś bardzo źle.
Ale jest jakaś refleksja, bo nawet lewicowi publicyści przecież, którzy sprzyjają Donaldowi Tuskowi, w stacji TVN, jeden z nich Sławomir Sierakowski mówił tak „Po naszej stronie pojawił się język nienawiści i rasizm wręcz”. Więc być może jednak tam jakaś jest refleksja, tylko jeszcze nie dociera do przywódców?
Tak, bo ona jest na niższym poziomie. Przypomnijmy sobie, jak słyszeliśmy jeszcze słowa byłej żony Jacka Jaśkowiaka na strajku kobiet, to nas oburzało, ale to były stosunkowo do tego co teraz piękne słówka, łagodne i minęło tylko sześć, siedem, osiem lat, a w jakim momencie myśmy stanęli. Za te słowa przede wszystkim odpowiadają organizatorzy i lider, który to robi i on musi mieć tego świadomość. Może mu to radość sprawia, trudno powiedzieć, ale na pewno nie przybliża jego do tego, co by chciał osiągnąć, czyli do odsunięcia Zjednoczonej Prawicy i zajęcia jej miejsca. Ludzie nie lubią rozrób, nie lubią awantury, nie lubią knajackiego języka, szczególnie publicznie, na jakimś większym spotkaniu. A takie psychoterapie, kiedy zrzucamy sobie frustrację, emocje negatywne, robimy w gabinecie psychoterapeuty, albo gdzieś w domu, czasem robimy to źle, bo uderzymy dziecko, żonę, przyjaciela, tak bywa, i wiemy, że to jest złe i nie powinniśmy tego robić, ale to się robiło jakoś tak zupełnie inaczej. Jak tutaj publicznie ktoś występuje i krzyczy i z tego się cieszy, bo ja miałem takie wrażenie.
Tam był taki rechot. Jaki fajny kolega, który sobie żartuje. Ale czy właśnie takim sposobem, takim językiem, rodzajem mowy nienawiści, czy w ten sposób wygrywa się wybory?
Na pewno nie. Nawet zakładając, że wybory to są emocje, kontrolowane i zupełnie inne, bo ludzie idą i wybierają coś tam, ludzie decydują o sobie, jeśli zakładamy, że można takimi emocjami wygrać, to jest oczywiście wielki błąd. Efektem marszu warszawskiego było to, jak Andrzej Machowski pisał, że po raz pierwszy tak zwana demokratyczna opozycja straciła w sondażach przewagę nad prawicą i Konfederacją. I kolejne takie kroki będą przynosiły efekt negatywny i to jest nadzieja, że ktoś tam powie, tak jak Sierakowski, zastanówcie się, bo szkodzicie przede wszystkim sobie.
Pytanie: dlaczego te wygadane panie, chodzą do fryzjera, kosmetyczek a nie wybiorą się do logopedy żeby nie propagować złych nawyków?,?